BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »
Codziennie nowe fakty, komentarze, opinie i statystki ze świata polskiej piłki nożnej!

piątek, 28 września 2012

OPINIA: Szaro - złota jesień w PZPN!

Do wyborów raptem miesiąc. Pięciu kandydatów, jeden  fotel, jeden wyścig. Można się nawet tym zainteresować gdyż wielu "znawców" polskiej piłki uzna, że każdy lepszy niż Lato. Mnie to jednak wcale nie przekonuję. Bez znaczenia kto zostanie nowym prezesem, bo nie będzie ani gorzej ani lepiej. Będzie po prostu inaczej. Cofnijmy się w czasie. Dobrze znany wszystkim Michał Listkiewicz występuję dzisiaj w telewizji, swobodnie komentuję bieżącą sytuację. Jednak wielu ludziom gdy słyszą jego nazwisko nasuwają się oskarżenia pod jego adresem, które doprowadziły do końca jego urzędowania. W 1999 Listkiewicz został prezesem. Jego kadencja trwała aż 9 lat. W tym właśnie okresie Polacy przełamali niemoc i awansowali na mundial w Korei i Japonii. Przy okazji każdego kolejnego turnieju wraca się do tamtego czasu porównując przygotowania kadry do warunków jakie związek stworzył wówczas Jerzemu Engelowi i jego drużynie. To w trakcie kadencji Listkiewicza i dzięki niemu samemu z bliska mogliśmy podziwiać warsztat uznanego zagranicznego trenera jakim był Leo Beenhakker. To za kadencji Listkiewicza awansowaliśmy po raz pierwszy w historii na Mistrzostwa Europy. I wreszcie najważniejsze. W tym samym czasie otrzymaliśmy prawo organizacji Euro 2012. Jak na dziewięć lat trochę się tego uzbierało.

Grzegorz Lato. Rzucone w głąb sali nazwisko usuwającego się w cień prezesa już prawie nikomu nie kojarzy się z medalami Mistrzostw Świata, ekipą śp. Kazimierza Górskiego (100 występów/45 goli) czy grą w Stali Mielec (295 występów/112 goli). Skojarzenie numer jeden to nieudolne rządu w PZPN. Nie ma sensu wymieniać kolejnych afer z udziałem Prezesa. Wiemy jak było przed i po Mistrzostwach. Jednak jeśli ktoś spojrzy za jakiś czas w karty historii zobaczy, że podczas takiego wydarzenia jakim było Euro 2012, twarzą polskiego związku był Lato. I to zostanie zaliczone na plus gdyż czas samego turnieju to najlepsze chwile laty na fotelu prezesa.

Teraz jednak środowisko wywróciło się do góry nogami. Nie jest jednak wcale lepiej. Fakt, że nie udało się Lacie uzyskać 15 głosów poparcia świadczy o tym, że jest wielkim przegranym. Nie ma sensu znęcać się nad jego kadencją. Przeczytałem taki komentarz po wydaniu przez Latę oświadczenia, w którym poinformował, że nie wystartuję do walki o reelekcje: " Grzegorz Lato zamiast do ostatniej chwili zabiegać o głosy, szukał kogoś kto skleci mu jako takie oświadczenie". Wybory za pasem, facet przegrywa na każdym froncie, a i tak znajdują się ludzie, którzy mają frajdę z kopania lezącego. Jeżeli w takiej atmosferze mają się odbywać wybory, to ja już się boję jak będzie wyglądał pierwszy miesiąc nowego prezesa. 

To co dzieję się między kandydatami można nazwać krótko: bitwa o stołek. Boniek i Kosecki mieli mieć wspólny front. Nie mają, bo coś przeszkodziło im w wypowiedzeniu słów "słuchaj ja się zajmę tym i tym i będę wice, a ty startuj na prezesa". Cóż mogło im przeszkodzić? Chyba tylko pazerność. Podobnie w przypadku Antkowiaka i Potoka. Mieli się umówić, a tym czasem nie mogą przejść koło siebie żeby nie było awantury. Jaki to ma sens?

 Najlepiej wypada Kręcina jednak jest on kontrowersyjną postacią. Jeżeli ktoś od 1983 roku, a więc 29 lat pracuje w jakiejś instytucji, to ciężko go nazwać "potencjalnym reformatorem". Mimo jego doświadczenia sądzę, że będzie pod jeszcze większym ostrzałem niż Lato. Co nie oznacza, że nie jest dla związku cenną osobą. Najpierw jednak nich wyjaśni się sprawa działek pod budowę nowej siedzimy oraz jak to się stało, że mimo iż Kręcina sekretarzem nie jest, pobiera i tak miesięcznie 37,5 tys zł. Trzeba jednak zauważyć, że obydwa te problemy dotykają byłego sekretarza ale w niego nie godzą. 

Wybory czy nowa kadencja prezesa zmienią wiele tylko ciężko przewidzieć, w która stronę i jak bardzo. Obawiam się jednak, że PZPN-u nie da się zreformować od wewnątrz. I nie tylnymi drzwiami lecz od frontu. Nawet nie tyle zreformować co pomóc. Ja widzę jeden duży plus. Oszczędność. Jeśli o mnie chodzi, to wszystkie kluby mogą wprowadzić górną granicę miesięcznego wynagrodzenia tak jak Widzew (15 tys. zł) czy zejść na średnią wieku drużyny na poziomie 25 lat tak jak Jagiellonia. Skutki tego będą co najwyżej takie same, a może lepsze?. I  zobaczmy jak z kłopotów wychodzi np. Ruch czy Widzew, a jak brnie w nie Legia. Gdyby nie doić z ITI pieniędzy tylko równoważyć cele i wydatki tak jak teraz nie trzeba, by się dzisiaj ośmieszać fikcyjnymi 80 mln zł budżetu, z których nie ma kilku tysięcy na nowy pisuar i kilka krzesełek. Często mylnie obwiniamy PZPN za to co dzieje się w Ekstraklasie. Jednak np. sędziowanie to już ewidentnie działka związku. Więc niech zajmują się tym co wchodzi w ich kompetencje, a sprawa się wyczyści sama. Trzeba jednak być rzetelnym. I z tym jest największy kłopot...

0 komentarze: