środa, 31 sierpnia 2011
Cracovia się zbroi...
Autor: Gabriel o środa, sierpnia 31, 2011 0 komentarze
Łódzki KS outsiderem do końca sezonu?
Autor: Gabriel o środa, sierpnia 31, 2011 0 komentarze
wtorek, 30 sierpnia 2011
Początki Reprezentacji czyli jak to się stało?
Reprezentacja w każdym kraju, który ją posiada jest najwyższym dobrem. Nie istotne jaka ona jest. Dla każdego piłkarza na świecie powołanie do kadry narodowej jest szczególnym wyróżnieniem. Jednak ta reprezentacja nie wzięła się z niczego. Najprostsza definicja tego wytworu to zbiór najlepszych piłkarzy danej narodowości reprezentujący swój kraj. Jednak od tego już mamy wyjątki w postaci naturalizacji. Przejdźmy jednak do naszej kadry i jej początku. Jak powstała, gdzie, kiedy, w jakim celu itd. Warto jest na prawdę cofnąć się do roku 1919. Za rok miały odbyć się letnie igrzyska olimpijskie w Antwerpii. W 1920 roku odbyły się także pierwsze rozgrywki o mistrzostwo Polski jednak sezonu nie dokończono. Najbliżej wygranej była Garbarnia ale to nie zostało nigdy potraktowane oficjalnie. Mimo to było już w tym okresie wiele klubów z, których można było wybierać zawodników do kadry. Chęć wystawienia drużyny narodowej na tych igrzyskach spowodowała, że powstał związek. Ten właśnie tak krytykowany dzisiaj Polski Związek Piłki Nożnej. Został założony w Warszawie w grudniu 1919 roku na potrzeby stworzenia drużyny olimpijskiej. Co ciekawe pierwszym trenerem - selekcjonerem był amerykański wojskowy - kpt. Chris Burford. Stworzył on kadrę, która podzielona została na dwie grypy: olimpijską i rezerwową. Brak stabilności finansowej spowodował, że Polacy jednak na Igrzyskach w Antwerpii nie wystąpili. Pierwszy mecz w historii Reprezentacja rozegrała z przedstawicielami Lwowa. Pokonała ich 12:1 jednak był to mecz nieoficjalny. Premierowe spotkanie między państwowe zostało rozegrane w 1921 roku i przegraliśmy w Budapeszcie 1:0. O tym meczu można by napisać książkę. Tło i przebieg są bardzo ekscytującym tematem jednak bardzo obszerny. Teraz zwróćmy uwagę tylko na jedno. Wówczas stosowano zupełnie inne ustawienia. Przypomnijmy sobie to co mówił wielki selekcjoner Reprezentacji z lat 1970-76 Kazimierz Górski, że drużynę budujemy od tyłu. Te 50 lat wcześniej takiej teorii jeszcze nie znano więc w skrócie można powiedzieć, że zagraliśmy w tym meczu ustawieniem 2-3-4-1. Niespotykana jest już dzisiaj gra trójką obrońców, a co dopiero dwójką. Dlatego wynik tego meczu jest bardzo niski. W tym okresie padało zdecydowanie więcej goli niż dzisiaj właśnie z tego powodu, że stawiano przede wszystkim na atak. Żeby było ciekawie to rozegrano rewanż. Madziarowie przyjechali do Krakowa i na stadionie Cracovii rozbili nas 3:0. Pierwszy wygrany mecz odbył się rok później w Sztokholmie. Pokonaliśmy Szwedów 2:1. W kontekście dalszych poczynań warto powiedzieć także o pierwszych mistrzostwach świata. Wówczas przyszło nam zagrać historyczny mecz o występ na turnieju we Francji. 1938 rok nie był jednak szczęśliwy. W rzeczonym spotkaniu pokonała nas Brazylia 6:5 a mecz rozegrano na neutralnym terenie w Szwecji. Dalsze losy kadry są już bardziej szczęśliwe jednak z tym też bywało różnie. W końcu nadeszły jednak lepsze czasy. W dorobku mamy dwa brązowe medale mistrzostw świata, dwa srebra olimpijskie i słynne złoto z 1972 roku z Monachium oraz historyczny awans na mistrzostwa europy w roku 2008. Na koniec kilka ciekawostek. Pierwszego gola w historii Reprezentacji strzelił Józef Klotz, który z rzutu karnego pokonał bramkarza Szwedów w pierwszym historycznym zwycięstwie na wyjeździe 2:1. Najszybszego gola w historii strzelił Rafał Boguski w konfrontacji z San Marino. Było to w 26 sekundzie meczu. Co ciekawe mecz ten zakończył się wynikiem 10:0 dla Polski co jest najwyższym zwycięstwem w historii. Oprócz wymienionego wcześniej meczu z Brazylią nigdy więcej nie zdarzyło się aby Polska nie wygrała meczu w, którym jeden z naszych piłkarzy strzelił 4 gole, a rezerwowy brakarz naszej ekipy podczas baraży o MŚ we Francji w 1938 roku - Walter Brom jest najmłodszym golkiperem powołanym na Mistrzostwa Świata w historii. Miał wówczas 17 lat i cztery miesiące. Ciekawię więc się zaczynało i ciekawie będzie już niebawem bo przed nami, rzecz z punktu widzenia historii niesłychana. Mianowicie Mistrzostwa Europy rozgrywane częściowo w Polsce. Kiedyś dopingowaliśmy ekipy Kałuży, Górskiego, Gmocha czy Engela. Dzisiaj połączmy siły by wesprzeć kadrę Franciszka Smudy...
Autor: Gabriel o wtorek, sierpnia 30, 2011 0 komentarze
Postęp w piłce czyli "komercjalizacja"
Chyba nie ma na świecie zawodowych rozgrywek, które mogłyby się odbyć same z siebie. Czego się nie tkniemy i tak znajdziemy logo sponsora. Czy to dobrze? Tak i nie. Z jednej strony miliony ludzi na świecie ekscytuje się transferami za dziesiątki milionów euro, a z drugiej przecież kiedyś tak nie było i także mogliśmy podziwiać wielkie widowiska. Młodszym kibicom zapewne nie jest łatwo uwierzyć, że kiedyś piłkarze nie dostawali pieniędzy za grę ani kluby nie były wstanie się utrzymać same. Reklamy na koszulkach to była jakaś abstrakcja jednak ostatnio (jakieś 3 lata temu) zagorzały pod tym względem klub czyli hiszpański Athletic Bilbao został zmuszony przez kłopoty finansowe do umieszczenia na swoich trykotach reklamy. Dzięki temu nie ma już chyba w europie klubu który pod herbem i logiem producenta koszulek nie miałby znaku reklamowego sponsora. Tak już jest i koniec. Coraz większe pieniądze są pompowane w piłkę. Jest to jeden wielki interes i pomału to nie piłka zaczyna nakręcać biznes tylko biznes piłkę i to jest trochę przykre. Warto jednak spojrzeć w karty historii i zobaczyć jak to kiedyś funkcjonowało. Dla przykładu w 1992 roku w Anglii pierwszy piłkarz osiągnął tygodniówkę rzędu 10 tysięcy funtów. Był to napastnik FC Liverpool - John Barnes. W roku 2009 natomiast pierwszym z tygodniówką 200 tysięcy funtów został Argentyńczyk Carlos Tevez grający wówczas w Machesterze City. To pokazuje jak ostatnie 20 lat wiele zmieniło w piłce. Trzeba się trochę natrudzić by zrozumieć, że kiedyś w piłkę grało się po pracy. Człowiek zarabiał, a następnie rekreacyjnie doskonalił swoje piłkarskie umiejętności. Tak było jeszcze po II Wojnie Światowej. Dlaczego nie było wynagrodzeń. Dlatego, że nie miał ich zwyczajnie kto zasponsorować. Kluby były tworzone "resortowo". To znaczy dany zakład pracy zrzeszał swoich pracowników i ci tworzyli zespół. Oczywiście po godzinach i za darmo. Na Wyspach Brytyjskich były także przypadki odwrotne. Niektóre podmioty państwowe były przeciwne tego typu inicjatywom gdyż chcieli uniknąć zawiązywaniu się więzi między pracownikami aby zmniejszyć ryzyko wybuchnięcia buntu. Co i tak się nie zawsze udawało ( kopalnie). Gdy drużyna jednak odnosiła sukcesy, właściciele głównie różnych fabryk na zachodzie zaczynali się interesować piłką jako potencjalnym zyskiem. Inwestowano. Na początku piłkarze byli uprzywilejowani lecz nie oznacza to, że mogli nie pracować bo dostawali nie wiadomo ile pieniędzy. Mowa tutaj głównie o Anglii bo to przecież kolebka wielkiego futbolu ( mimo, że można przyjąć, iż piłka nożna to wytwór nawet starożytnych Chińczyków). Zejdźmy jednak na ziemię. Ciężko w to uwierzyć ale pierwszym polskim piłkarzem, który wyjechał na zachód był Robert Gadocha. Było to w 1975 roku. Lewoskrzydłowy Reprezentacji Polski został zawodnikiem francuskiego FC Nantes. Była to niesłychana sensacja i swojego rodzaju przełom. Jednak jest to dzisiaj niczym wobec transferu Roberta Lewandowskiego z Lecha do Borussi Dortmund za 4 mln euro, czy rekordowo wysokiego odstępnego za polskiego piłkarza czyli 5,25 mln euro za Adriana Mierzejewskiego, które wyłożył turecki Trabzonspor. Tak już jest. Sponsoring równa się budżet, budżet równa się możliwości. Talent talentem ale pieniądze muszą być. Kiedyś grali najlepsi bo i tak wszyscy byli równi. Nie było przepychanek o wysokość premii bo jak mówić o premiach skoro nie było nawet pensji. I czy nie było wtedy prościej? Chyba było lecz ciężko wrócić do tamtych czasów. Zbyt wiele się zmieniło i trzeba spróbować nadążyć za tym co mamy dzisiaj...
Autor: Gabriel o wtorek, sierpnia 30, 2011 0 komentarze
niedziela, 28 sierpnia 2011
Lech nie dał rady
Autor: Gabriel o niedziela, sierpnia 28, 2011 0 komentarze
Szybkością można wiele nadrobić
Autor: Gabriel o niedziela, sierpnia 28, 2011 0 komentarze
środa, 24 sierpnia 2011
Zabrakło kilku minut...
Autor: Gabriel o środa, sierpnia 24, 2011 0 komentarze
sobota, 20 sierpnia 2011
Koniec pieniędzy, koniec wielkiej piłki
Z inicjatywy środowiska piłkarskiego w Wodzisławiu Śl. reaktywowano Odrę pod nazwą KP Odra 1922 Wodzisław Śląski. Jednak by osiągnąć sukcesy z przed lat potrzeba ośmiu awansów ponieważ klub ten tak jak przed laty za nim zamieszał w Ekstraklasie zacznie rozgrywki od ... Klasy C ( Racibórz)...
Autor: Gabriel o sobota, sierpnia 20, 2011 0 komentarze
"Siła rażenia" Górnika Zabrze
Autor: Gabriel o sobota, sierpnia 20, 2011 0 komentarze
czwartek, 18 sierpnia 2011
Paradoks świetnej gry Legii
Tym razem jesteśmy już w decydującej o awansie do fazy grupowej rundzie. Przeciwnik to Spartak Moskwa. Różnice pomiędzy tymi dwoma meczami są niezliczone . Trenerem już jest Maciej Skorża, stadion jest oddany w całości, kadra Legii prezentuje się znacznie lepiej i... po trzech minutach Legia prowadzi 1:0. Gra bardzo dobrze do przodu i pewnie w obronie. Na początku drugiej połowy chwila słabości i Rosjanie doprowadzają do wyrównania. Jest źle bo mecz rewanżowy zdobywca Pucharu Polski zagra na wyjeździe. Jednak Legia to klasowa drużyna. Ljuboja i Radovic... Łazienkowska cieszy się z prowadzenia. Minutę później jednak jest już znowu remis. Błąd w kryciu. Wawrzyniak odpuścił Ariego i Elka traci głupią bramkę. Legia walczy! Gra do końca. Ma co najmniej dwie doskonałe okazję by ucieszyć trybuny. Niestety nie dali rady...
Znów grali świetnie, może nawet lepiej patrząc na klasę przeciwnika. Miejmy nadzieje, że moskiewskie Łużniki przyniosą Legii szczęście. Potrzeba zwycięstwa albo wyższego remisu niż 2:2 by awansować bezpośrednio. Powtórzenie wyniku z Warszawy spowoduje dogrywkę i to tez jakaś szansa. Inne byłyby humory gdyby ... Wawrzyniak grający świetny mecz w tej jednej sytuacji nie odpuścił krycia...
przeszłość... czekamy na rewanż.... bo .... taka jest piłka....
Autor: Gabriel o czwartek, sierpnia 18, 2011 0 komentarze
sobota, 13 sierpnia 2011
Puchary nie zaszkodziły w lidze
Autor: Gabriel o sobota, sierpnia 13, 2011 0 komentarze
czwartek, 11 sierpnia 2011
Kara Piszczka obowiązuje także za granicą?
Na podstawie artykułu 140 punkt 1 kodeksu dyscyplinarnego mówiącego że " Sankcja nałożona przez stowarzyszenie, związek czy konfederację ma taki sam skutek w każdym związku tak jakby była wymierzona przez którykolwiek z nich". Oznacza to że półroczna dyskwalifikacja może dotyczyć także występów w Bundeslidze oraz Lidze Mistrzów. To jakaś telenowela. Łukasz Piszczek miał zamiar unieść się honorem ( i słusznie) i nie odwoływać się. Jednak zaistniała sytuacja to jeden wielki bałagan. Nie wiadomo wiec co może a czego nie. W związku z tym pewnie wystosuje jakieś pismo. Pomówmy jednak nie o paragrafach lecz o logice, której nie ma. Z jednej strony zawodnik powinien ponieść konsekwencje bo takie jest prawo i z tym zgadza się nawet on sam. Jednak czemu nie jest to wyrok w zawieszeniu? Wydział Dyscypliny PZPN może zrobić wiele krzywdy naszej kadrze! Wyobraźmy sobie że Piszczek nie gra w kadrze przez pół roku. Przyjeżdża jednak po tym okresie na zgrupowanie i pokazuje to czego nauczył się przez kolejną rundę w Bundeslidze oraz Lidze Mistrzów. Nie zakłóca to aż tak przygotowań do Euro 2012. Co innego jednak gdy Piszczek nie gra w ogóle. Dlaczego akurat za kupiony mecz w którym nawet nie grał ma ponieść takie konsekwencje? Jest to zwyczajnie nie sprawiedliwe. Tak czy tak kadra będzie na niego czekać. Mecz z Gruzją pokazał że Grzegorz Wojtkowiak może dobrze zabezpieczyć prawą obronę. Jednak temat Piszczka zawsze będzie tym domyślnym.
Autor: Gabriel o czwartek, sierpnia 11, 2011 0 komentarze
sobota, 6 sierpnia 2011
Łukasz Piszczek zawiesza grę w kadrze
29 lipca Wydział dyscypliny ukarał Piszczka i siedmiu innych piłkarzy grających w sezonie 2005/2006 w Zagłębiu Lubin za korupcje, której dopuścili się podczas meczu z Cracovią 13 maja 2006. Wynik 0:0 dawał im awans do Pucharu UEFA.
Reprezentant Polski wydał w tej sprawie oświadczenie:
W związku z decyzją Wydziału Dyscypliny Polskiego Związku Piłki Nożnej, w wyniku której zostałem zawieszony w prawach zawodnika reprezentacji Polski na okres sześciu miesięcy, informuję, że od niniejszej decyzji nie będę się odwoływał i zgodnie z moimi wcześniejszymi słowami dobrowolnie poddam się wymierzonej karze. Nie czekając na uprawomocnienie się wyroku, podjąłem decyzję, że od dziś aż do odbycia kary nie będę uczestniczył w zgrupowaniach kadry narodowej, o czym poinformowałem już selekcjonera Franciszka Smudę. Jeżeli trener będzie widział mnie w składzie po okresie zawieszenia, to będę do jego dyspozycji. To jest wszystko, co mam do powiedzenia w tej sprawie i proszę o uszanowanie mojej decyzji.
Mimo przysługującego odwołania ,Piszczek podda się karze. Jeśli jednak odwołałby się to mógłby jeszcze wystąpić 10 sierpnia w meczu z Gruzją. Nie zrobił tego więc na to zgrupowanie już nie pojedzie. Wybrany najlepszym prawym obrońcą Bundesligi zeszłego sezonu Piszczek zachował się jak na prawdziwego sportowca przystało. Dorzucił się do składki zawodników Zagłębia lecz przeciwko Cracovii nawet nie zagrał. Miał wówczas 21 lat więc można nazwać jego postępowanie "błędami młodości" co jednak nie jest okolicznością łagodzącą. Co ciekawe rok później Zagłębie zdobyło mistrzostwo Polski ,a Piszczek wyjechał do Niemiec i podpisał kontrakt z Herthą BSC Berlin. Radził sobie dobrze ale paradoksalnie w osiągnięciu takiego poziomu ,który obecnie prezentuje pomógł mu spadek stołecznej drużyny do drugiej Bundesligi. On jednak został w najwyższej klasie rozgrywkowej. Podpisał kontrakt z Borussią Dortmund. Dołączył do nowego zespołu przed sezonem 2010/2011. Miał być zmiennikiem Patricka Owomoyeli. Piszczek dostał szanse gdyż Owomoyela doznał kontuzji. Wskoczył do podstawowego składu i miejsca już nie oddał. Zdobył z Borussią mistrzostwo. Do tytułu przyczynili się także Kuba Błaszczykowski i Robert Lewandowski jednak to Piszczek zbierał najlepsze recenzje. Ustalanie składu reprezentacji także zaczynało się od niego. Grał doskonale. Gdy miał przed sobą Kube Błaszczykowskiego to razem potrafili zdominować całą prawą stronę boiska. Gdy wypłynęła afera z kupieniem meczu przez Zagłębie ,sam zainteresowany przyznał się do winy. Liczył się z konsekwencjami jednak miała miejsce jedna okoliczność ,która dała mu pewny grunt pod nogami. W Niemczech nikt się tym faktem nie przejął! Zbagatelizowano to ponieważ kara jaką otrzymać miał Piszczek miała dotyczyć tylko gry w Polsce. Więc nikogo nie obchodziła jego gra w naszej reprezentacji. Ważne było że może grać w Dortmundzie. I gra. Gra na takim poziomie ,że może się okazać iż pół roczna przerwa od kadry dobrze mu zrobi i już na wiosnę dołączy do kadry Smudy w kulminacyjnym punkcie przygotowań do Euro 2012. Wyszedł z twarzą. To się liczy. Nadal jest najlepszym polskim prawym obrońcą. Jedyne co może się na prawej obronie w reprezentacji pod jego nie obecność zmienić to wzrośnie rywalizacja gdyż jego zmiennik zapewne zwietrzy szanse na grę na Euro. Kim będzie rywal Piszczka? Wydaje się ,że naturalnym zmiennikiem będzie Kuba Rzeźniczak z Legii Warszawa. Jednak możliwe ,że selekcjoner zdecyduje się ustawić Grzegorza Wojtkowiaka na tej samej pozycji na której kapitan Lecha gra zazwyczaj czyli właśnie prawej obronie. Wydaje się jednak ,że Piszczek jest pewniakiem na Euro i paradoksalnie przerwa od kadry może mu w karierze pomóc.
8.08.2011 Łukasz Piszczek pojawi się jednak na zgrupowaniu jednak nie wiadomo czy zagra. Kara będzie obowiązywać po 14 dniach ( uprawomocnienie) od jej ogłoszenia. Więc teoretycznie może zagrać z Gruzją ale czy tak będzie to ciężko stwierdzić. Selekcjoner Smuda zapytany o występ prawego obrońcy powiedział ,że Piszczek będzie na meczu z Gruzją jednak w treningach udziału nie weźmie. "Inicjatywa należy do niego".
Autor: Gabriel o sobota, sierpnia 06, 2011 0 komentarze
piątek, 5 sierpnia 2011
Losowanie UEFA
Autor: Gabriel o piątek, sierpnia 05, 2011 0 komentarze
czwartek, 4 sierpnia 2011
Legia i Śląsk dały progres
Ten sam etap rozgrywek europejskich pucharów rok temu nie był tak szczęśliwy jak tegoroczny. Wówczas lepiej było jedynie pod jednym względem. W trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy zagrały trzy polskie zespoły. Teraz były to dwa kluby lecz obydwa przeszły swoich rywali. W poprzednim sezonie wszystkie odpadły. Jagiellonia z Arisem Saloniki, Wisła z Qarabagiem Agdam ,a Ruch z Austrią Wiedeń. Dzięki Legii Warszawa i Śląskowi Wrocław jutrzejsze losowanie rundy play off Ligi Europy będzie nas szczególnie interesowało. Rywale znacznie trudniejsi więc czekają nas atrakcyjne mecze. Oba polskie zespoły nie będą rozstawione ale nie oznacza to ,że są z góry skazane na niepowodzenie. Jest jednak jeden problem. W obydwu dwumeczach Legii i Śląska czyli łącznie w czterech spotkaniach padła tylko jedna bramka (gol Radovicia w meczu Gaziantepspor - Legia). Legia może zasłonić się taktyką bo zupełnie inaczej toczy się gra przeciwko Turkom niż Bułgarom. Każdy błąd Warszawian w defensywie mógł zakończyć się utratą gola więc trudno się dziwić trenerowi Skorży ,że nie rzucił od początku wszystkich sił do ataku. Jednak Śląsk grał przeciwko słabemu ,bułgarskiemu klubowi z Sofii. Nie można też powiedzieć ,że Lokomotiv ustawił w obu spotkaniach autobus i zaciekle się bronili. Owszem i we Wrocławiu i u siebie grali z kontry bo to Śląsk ma więcej atutów w ofensywie. Jednak kilka razy zagotowało się pod bramką Kelemena. Mimo tego ,że w tym dwumeczu to Śląsk atakował i miał więcej okazji to gola nie strzelił przez 90 minut pierwszego meczu oraz 120 drugiego ( dogrywka). Dopiero rzuty karne dały awans podopiecznym Lenczyka. Dwa wykonywane przez rywali obronił golkiper Śląska - Marian Kelemen i Śląsk wygrał konkurs jedenastek 4:3. Na plus należy zaliczyć dwie rzeczy. Przygotowanie fizyczne - w tym przewyższyli rywali oraz grę nowej pary stoperów. Para Pietrasiak - Wasiluk gra co najmniej tak samo dobrze jak podstawowi środkowi defensorzy z poprzedniego sezonu czyli Fojut i Celeban. Minusy to wykończenie ( zmarnowane dwie stuprocentowe szansy Diaza i Soboty) oraz decyzja trenera Lenczyka o wpuszczeniu Johana Voskampa w miejsce Cristiana Omara Diaza. Dlaczego w meczu z Górnikiem zagrali razem 45 minut, funkcjonowało z przodu wszystko jak najlepiej, a teraz gdy trzeba zagrać va banque Lenczyk robi zmianę personalną ,a nie taktyczną? Diaz wygląda na dobrze przygotowanego do sezonu i wytłumaczćy tę sytuacje może tylko uraz Argentyńczyka. Dywagacje zostawmy mediom. Najważniejsze ,że nasze kluby są w IV rundzie eliminacji Ligi Europy bo od czasu reformy Platiniego ( od sezonu 2009/2010) co najwyżej jeden klub grał w tej fazie rozgrywek i był on ostatnim reprezentantem naszej federacji. Pamiętajmy także o Wiśle ,która walczy o Ligę Mistrzów ,a w Lidze Europy już jest...
Lokomotiw Sofia - Śląsk Wrocław 0:0 pd k(3:4)
Legia Warszawa - Gaziantepspor 0:0
Losowanie ostatnich rund eliminacyjnych 5 sierpnia!
Autor: Gabriel o czwartek, sierpnia 04, 2011 0 komentarze
środa, 3 sierpnia 2011
Wisła w IV rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów
Po niesamowitym widowisku piłkarze Białej Gwiazdy zapewnili sobie udział w rundzie play-off kwalifikacji Ligi Mistrzów. Pokonali bowiem przy ul.Reymonta mistrza Bułgarii - Liteks Łowecz 3-1. Pierwsze spotkanie tydzień temu Wisła wygrała na wyjeździe 2-1 po golach Lameya oraz Meliksona. To dawało spokój przed rewanżem. Znów geniuszem błysnął Maor Melikson. Po kapitalnej ,dwójkowej akcji z Patrykiem Małeckim umieścił piłkę pod poprzeczką bramki Viniciusa tuż przed przerwą. W 56 minucie sędzia popełnił błąd jednak na korzyść Wisły gdyż sam na sam z bramkarzem wychodził właśnie Melikson i próbował go mijać. Vinicius - golkiper Bułgarów prawidłowo wygarnął piłkę spod nóg Izraelczyka lecz ten przewrócił się i Wisła zarobiła rzut karny. Tanecznym krokiem do jedenastki podszedł nie kto inny tylko sam poszkodowany i kilka sekund później już było wiadomo kto zostanie bohaterem tego meczu bo Melikson strzelił drugą bramkę. Niefrasobliwość obrony Wisły i rykoszet wykorzystał w 68 minucie po rzucie wolnym Nikołaj Bodurow. Piłka odbiła się tak niefortunnie że spadła dokładnie pod nogi 25 letniego Bułgara i ten z około 10 metrów strzelił obok leżącego Siergieja Pareiki. Dało to cień szansy na podniesienie się z kolan Liteksu. Jednak 8 minut później było już wiadomo ,że ambicje gości i marzenia o Lidze Mistrzów legły w gruzach. Czerwoną kartkę za kopnięcie Gervasio Nuneza otrzymał kapitan Liteksu Nebojsa Jelenkovic. W 84 minucie wynik meczu ustalił Cezary Wilk dobijając strzał Kirma.
Wisła Kraków - Liteks Łowecz 3-1
Tym zwycięstwem Wisła zapewniła sobie udział w fazie grupowej Ligi Europy. Jednak od grupy Ligi Mistrzów dzieli ją tylko jeden rywal. Niestety Wisła rozstawiona w losowaniu IV rundy kwalifikacji nie będzie i zagra z teoretycznie silniejszym rywalem. Jednak żadna z tych pięciu drużyn z ,których zostanie wylosowany rywal mistrzów Polski w decydującej rundzie nie rzuca na kolana:
1. KOPENHAGA (DANIA) 51,110
2. BATE BORYSÓW (BIAŁORUŚ) 23,216
3. MACCABI HAJFA (IZRAEL) 21,400
4. DINAMO ZAGRZEB (CHORWACJA) 20,224
5. APOEL NIKOZJA (CYPR) 13,124
Autor: Gabriel o środa, sierpnia 03, 2011 0 komentarze
Posiłki z Eerste divisie...
Do naszej ligi w letnim oknie transferowym trafiło dwóch piłkarzy z zaplecza holenderskiej ekstraklasy. Johan Voskamp oraz Koen van der Biezen. Z punktu widzenia metryki są to zawodnicy bardzo podobni ale po przyjeździe do Polski może się okazać że jest odwrotnie.
Koen van der Biezen ( Cracovia )
(ur.10.07.1985 - Holandia)
KLUBY:
2006-2008
FC DEN BOSCH ( II LIGA ) - 89 występów / 30 goli
2008-2011
GO AHEAD EAGLES DEVENTER ( II LIGA ) - 57 występów / 29 goli
kwota transferu: ok 150 tys euro
Johan Voskamp ( Śląsk Wrocław)
( ur. 15.10.1984 - Holandia)
KLUBY:
2005-2009
EXCELSIOR ROTTERDAM (II / I LIGA) - 95 występów/ 25 goli
wypożyczenie 2009
RKC WAALWIJK (II LIGA) - 13 występów / 3 gole
2009-2010
HELMOND SPORT (II LIGA) - 34 występy / 22 gole
2010-2011
SPARTA ROTTERDAM ( II LIGA) - 31 występy / 29 goli
Statystyki obydwu są imponujące. Dyrektor sportowy Cracovii - Tomasz Rząsa zdradził ,że Pasy obserwowały także Voskampa ale uznano ,że van der Biezen jest minimalnie lepszy. Podobno zaważyło na tym 9 asyst tego drugiego w poprzednim sezonie. Voskamp to napastnik którego piłka szuka, a van der Biezen to snajper który szuka piłki. Wydaje się ,że dobrze trafili bo w Śląsku kreatorów gry jest dużo i pod nieobecność Łukasza Gikiewicza tylko Cristian Omar Diaz stanowił pierwszą linię Wrocławian. Właśnie król strzelców Ligi Boliwijskiej (Diaz) przyznał w jednym z wywiadów , że woli grać gdy ma pomoc w ataku. W meczu z Górnikiem zagrali razem 45 minut. Ultra ofensywne ustawienie dało efekt gdyż nastąpił zmasowany atak na bramkę Zabrzan i obaj wyglądali na boisku bardzo dobrze. To Voskamp strzelił gola na wagę remisu. Należy zaznaczyć ,że debiut w barwach Śląska zaliczył w meczu II rundy kwalifikacji Ligi Europy z Dundee United i w meczy przy ul.Oporowskiej strzelił zwycięską bramkę (1:0).
W Cracovii jest inaczej. Na szpicy gra Andrzej Niedzielan ,który lubi "piłki na nos". Potrzeba więc kogoś kto połączy Niedzielana z drugą linią. Po odejściu Mateusza Klicha do Wolfsburga , w meczu z Koroną Kielce (1:2) na pozycji rozgrywającego zagrał Aleksandru Suvorov lecz był zwyczajnie słaby. Po wejściu van der Biezena, Pasy atakowały odważnie i mimo że nadal bezskutecznie ,to wyglądało to lepiej.
Trzeba wziąć pod uwagę ,że ani jeden ani drugi nie są gotowi na grę w pełnym wymiarze czasowym pod względem kondycyjnym. Może gdy w 7 kolejce Cracovia podejmie Śląsk i obaj wystąpią od początku to będzie można ocenić ,który transfer jest bardziej trafiony...
Autor: Gabriel o środa, sierpnia 03, 2011 0 komentarze
Pokazali ,że potrafią grać...
Za nami pierwsza kolejka Ekstraklasy sezonu 2011/2012. Wszyscy z zaciekawieniem patrzyli na poczynania nowych twarzy w naszej lidze. Właściwie nowi piłkarze ani nie rozczarowali ani nie oczarowali swoich kibiców. Najlepiej spisał się Johan Voskamp, napastnik Śląska Wrocław ,który dał wyrównanie w meczu z Górnikiem oraz pokazał ,że jest ambitny i potrafi walczyć.Udanie debiutował Dudu Biton ,który uchronił Wisłę od porażki w Łodzi z Widzewem. Przelobował w doliczonym czasie gry golkipera Łodzian - Macieja Mielcarza. Dobrze zagrali także zawodnicy Polonii Warszawa: Daniel Sikorski, Robert Jeż, Marcin Baszczyński oraz Pavel Sultes. Pokazali ,że wiedzą co to kolektyw ale na 10 strzałów tylko 5 było celnych ,a ponadto jedna jedyna bramka w tym meczu - zwycięska dla Czarnych Koszul w konfrontacji z Lechią Gdańsk padła dopiero w 79 minucie po strzale Bruno. Jednak ten mecz to bardzo dobry przykład by ukazać inne zjawisko. Mianowicie wykorzystywanie szans przez młode talenty. Asystę przy golu dla Polonii zaliczył 19 letni Paweł Wszołek ,który zagrał tylko kwadrans ,zmieniając Sultesa ale sam pociągnął swój zespół swoimi szarżami prawą stroną. Pozostawił bardzo dobre wrażenie i potrzebował zaledwie 3 minut by przeprowadzić akcje meczu. Stylem przypomina Kubę Błaszczykowskiego, pomocnika Borussi Dortmund i Reprezentacji Polski.
W tym samym meczu lecz w drużynie gości wystąpił młody Lechista - Mateusz Machaj. Zagrał dobrze, wyróżniał się dokładnym biciem rzutów rożnych i wielką pracą w defensywie. Co ważne to on zastąpi ukaranego czerwoną kartką za faul na Trałce, kapitana Lechii - Łukasza Surmę w następnej kolejce. Być może to kolejny talent na pozycji defensywnego pomocnika.
Kolejnych dwóch młodych i zdolnych wystąpiło we Wrocławiu w barwach Górnika. 20 letni Łukasz Skorupski wygryzł z bramki doświadczonych: Mateusza Sławika i Borisa Peskovicia. Skorupski bronił pewnie i efektownie. W swoim debiucie w Ekstraklasie znakomicie zaprezentował się także 21 letni Paweł Olkowski ,pozyskany z GKS-u Katowice. Nękał obronę Śląska i gdyby nie Adam Banaś ,który trącił po zagraniu Olkowskiego piłkę zmierzającą do bramki to w debiucie zaliczyłby pierwsze trafienie. To poszło jednak na konto kapitana Gónika.
Najwięcej uwagi należy poświęcić jednak pomocnikowi Lecha Mateuszowi Możdżeniowi. Uwaga ta nie powinna się już skupiać na golach z Manchesterem City czy Wisłą Kraków lecz na fantastycznej formie ,która sprawiła ,że na ławce rezerwowych usiadł sam Sergiej Kriwiec. Możdżeń asystował przy pierwszym golu sezonu autorstwa Artjomsa Rudnevsa oraz tak dokładnie dogrywał w pole karne w 24 minucie ,że Cezary Stefańczyk - obrońca ŁKS-u sprezentował swojej drużynie samobója. Wraz z Semirem Stiliciem rządzili na boisku ,grając dokładnie do Rudnevsa. Lech nie imponował bo nie musiał ale grał swoje i co ważne grał dobry futbol.
Po tej kolejce w mediach więcej miejsca poświęcono młodym polskich zawodnikom niż tym którzy przyszli z założeniem udowodnienia swojej klasy. Jest to pożytek dla Reprezentacji pod kontem eliminacji MŚ 2014 jak i finansowy dla klubów bo nie wykluczone że Ci piłkarze kiedyś odejdą za grube miliony. Lepiej pisać o młodym i zdolnym Pawle Wszołku oraz jego poczynaniach niż o tym ,że w pierwszym meczu od 3,5 roku w Ekstraklasie Kamil Kosowski ( GKS Bełchatów) wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę...
Mateusz Możdżeń
(Lech Poznań)
Paweł Olkowski
(Górnik Zabrze)
Łukasz Skorupski
(Górnik Zabrze)
Paweł Wszołek
(Polonia Warszawa)
Mateusz Machaj
(Lechia Gdańsk)
Autor: Gabriel o środa, sierpnia 03, 2011 0 komentarze