W meczu z Zagłębiem Lubin Cracovia zdobyła dopiero drugi punkt. Nadal okupuje 15 miejsce w tabeli ale widać, że w tej drużynie tkwi potencjał. Jest lepiej w obronie co jednak nie uchroniło Krakowian przed stratą bramki. Udało się jednak te straty odrobić. Można było już wcześniej. Sędzia Trochimiuk jednak nie uznał bramki Suvorova. Słusznie? Ciężko powiedzieć. Mógł uznać, mógł nie uznać. Faul może i był ale to dlatego, że Hanzel zaspał i dał się wyprzedzić w walce o górną piłkę. Mołdawianin nie mógł uwierzyć, że sędzia nie uznał możliwe, że pierwszego w życiu gola Suvorowa strzelonego głową. Popchnął sędziego, a ten wyrzucił go z boiska i nakazał rozpocząć grę Lubinianom rzutem wolnym pośrednim. Głupie zachowanie rozgrywającego Pasów. Mimo, że w dziesiątkę to Cracovia grała do przodu. Bardzo ożywiło poczynania Pasów wejście Koena van der Bizena. Kilka dobrych strzałów na bramkę Isailovicia pobudziło podopiecznych Szatałowa. Bramka wyrównująca Saidiego Ntibazonkizy z kontrataku to bardzo ciekawy materiał. Widać na pierwszy rzut oka, że asystę ma v.d. Biezen, a Saidi wygrał pojedynek z Hankiem. Jednak gdy policzymy stan liczebny defensywy Zagłębia okaże się, że 5 Lubinian przegrało tą akcję z dwoma graczami Cracovii! Samo podanie Holendra sprawiło, że za akcją zostało 2 obrońców, a trzeci czyli Hanek nie miał szans zdążyć do piłki. Szkoda tylko, że Saidi dostał drugą żółtą kartkę za kopnięcie po golu chorągiewki i musiał opuścić boisko z czerwoną kartką. Cracovia dowiozła punkt. Pokazuje to jednak pewne zjawisko, które w piłce wykorzystywane jest tylko przypadkowo. Gdyby w tej akcji brało udział 4 obrońców to możliwe, że poradziliby sobie. Tutaj wzajemnie sobie przeszkodzili i jedno podanie wyłączyło z akcji trzech obrońców. Paradoks...
0 komentarze:
Prześlij komentarz