Ernest Wilimowski urodził się 23 czerwca 1916 roku w Katowicach (wówczas Niemcy). Przez pryzmat historii nazwać go można bohaterem tragicznym. Dlaczego? Ciekawa historia.... Gdy miał 17 lat przeszedł z 1.FC. Kattovitz do Ruchu Hajduki Wielkie ( obecnie Ruch Chorzów). Dokonywał rzeczy niemożliwych. W 86 meczach zdobył 112 goli! Do dziś dzierży rekord ekstraklasy w ilości strzelonych goli w meczu przez jednego zawodnika. W starciu z Unionem Touring strzelił 10 bramek. Kolejny jego rekord to ilość strzelonych przez jednego piłkarza goli w meczu na międzynarodowym turnieju. Mistrzostwa Świata 1938 i porażka Polaków z Brazylią 5:6. Cztery gole dla Polski zdobył właśnie WIlimowski. Jego osiągnięcie przebił dopiero po 56 latach Oleg Salenko - 5 goli dla Rosji w meczu z Kamerunem (6:1). "Górnoślązak" jak o sobie mówił błyszczał i zadziwiał swą techniką i skutecznością. Miał talent do ośmieszania obrońców. Po pewnym czasie pojawiły się jednak problemy. Jego Ruch bardzo wysoko bo 0:9 przegrał z Cracovią (1936). Wilimowski i inni piłkarze zostali posądzeni o pijaństwo. Wszystkich zawieszono. Niczym to jednak było wobec tego co działo się dalej. Ostatni mecz Reprezentacji przed wojną (wygrana 4:2 z Węgrami). Wbił Madziarom 3 gole i na tym zatrzymał się jego licznik reprezentacyjny. 22 mecze / 21 goli. Wybuchła wojna i Wilimowskiemu nadano paszport III Rzeszy, został wcielony do kadry Niemiec. W niemieckiej reprezentacji zagrał w 8 meczach i strzelił 13 goli. Po wojnie słuch wcale po nim nie zaginął. Został nazwany "zdrajcą". Przez to nigdy już do Polski nie wrócił. Zmarł 30 sierpnia 1997 roku w Karlsruhe...
Ernest Wilimowski
foto: polskieradio.pl
piątek, 7 października 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz