Mam takie wrażenie, że Polonia wystraszyła się Lecha i zupełnie zgłupiała gdy Kolejorz dał się Czarnym Koszulom wyszumieć na początku meczu. Gospodarze kontrolowali grę ale inicjatywę przez dobry kwadrans miała Polonia. Lech kontrował potem chwilę prowadził grę ale raczej piłkarze przespali pierwszą połowę. Nikt nie chciał stracić bramki. W sumie można było przewidzieć, że jeden gol przesądzi losy tej rywalizacji. Tak też się stało, a było to efektem kapitalnego podejścia do drugiej połowy przez piłkarzy Rumaka. Przycisnęli Polonię niesamowicie na początku drugiej odsłony i poparli to bramką. Później wrócili do gry z kontry grając uważnie w obronie. Jednak trochę roboty miał Jasmin Buric, który po raz kolejny udowodnił dobrą dyspozycję. Warszawiacy nie grali źle. Jak można było przeczytać w pomeczowych komentarzach w tej porażce było najmniej było winy piłkarzy. Oczywiście poza Edgarem Canim, który zachował się w idiotyczny (ciężko to inaczej nazwać) sposób odpychając/uderzając Grzegorza Wojtkowiaka. Gdyby go tylko popchnął, to pewnie otrzymałby żółty kartonik ale jego ręka wylądowała na twarzy kapitana Kolejorza co dało panu Stefańskiemu pretekst do wyrzucenia Albańczyka z boiska...
Jeszcze słówko o kibicach, którzy zachowali się wzorowo. Oprawa była wyśmienita. Prawdziwa atmosfera z Bułgarskiej, a nie jakaś piknikowa podróba. Działacze zapewne zacierają ręce gdyż fani stawili się bardzo licznie jak na ten sezon ( 26 150 widzów) i szczerze w to wątpię czy ktoś powie chodź słowo na temat rac...
fot: lechpoznan.pl
fot: ekstraklasa.net