BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »
Codziennie nowe fakty, komentarze, opinie i statystki ze świata polskiej piłki nożnej!

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

ANALIZA: Lech Poznań 1:0 Polonia Warszawa

Zwłaszcza druga połowa przez wielu kibiców, którzy oglądali to widowisko zostanie zapamiętana jako kawał dobrego futbolu. Polonia tonie, a Lech staje się mądrzejszy z meczu na mecz. W tym tygodniu nie było dla Polonii żadnych dobrych wieści. Groźby prezesa brzmią dużo bardziej poważnie niż wszystkie poprzednie. Jeśli Józef Wojciechowski odejdzie z klubu, to większość zawodników także ponieważ nikt nie będzie płacił tak wysokich pensji drużynie, która nic nie osiągnęła mimo takich wkładów. W Lechu natomiast same dobre wieści. Drużyna musiała poczuć się pewniej  gdy okazało się, że na pewno Mariusz Rumak pozostanie trenerem Lecha. Nie zdecydowano się także na odsunięcie od składu Grzegorza Wojtkowiaka mimo, że ten od lata będzie zawodnikiem TSV 1860 Monachium. I chyba najważniejsze. Tylko Lech goni Legię. Przynajmniej na tą chwilę. Oznacza, to że jest nawet szansa (mała ale jest) na mistrzostwo.

Mam takie wrażenie, że Polonia wystraszyła się Lecha i zupełnie zgłupiała gdy Kolejorz dał się Czarnym Koszulom wyszumieć na początku meczu. Gospodarze kontrolowali grę ale inicjatywę przez dobry kwadrans miała Polonia. Lech kontrował potem chwilę prowadził grę ale raczej piłkarze przespali pierwszą połowę. Nikt nie chciał stracić bramki. W sumie można było przewidzieć, że  jeden gol przesądzi losy tej rywalizacji. Tak też się stało, a było to efektem kapitalnego podejścia do drugiej połowy przez piłkarzy Rumaka. Przycisnęli Polonię niesamowicie na początku drugiej odsłony i poparli to bramką. Później wrócili do gry z kontry grając uważnie w obronie. Jednak trochę roboty miał Jasmin Buric, który po raz kolejny udowodnił dobrą dyspozycję. Warszawiacy nie grali źle. Jak można było przeczytać w pomeczowych komentarzach w tej porażce było najmniej było winy piłkarzy. Oczywiście poza Edgarem Canim, który zachował się w idiotyczny (ciężko to inaczej nazwać) sposób odpychając/uderzając Grzegorza Wojtkowiaka. Gdyby go tylko popchnął, to pewnie otrzymałby żółty kartonik ale jego ręka wylądowała na twarzy kapitana Kolejorza co dało panu Stefańskiemu pretekst do wyrzucenia Albańczyka z boiska...

Jeszcze słówko o kibicach, którzy zachowali się wzorowo. Oprawa była wyśmienita. Prawdziwa atmosfera z Bułgarskiej, a nie jakaś piknikowa podróba. Działacze zapewne zacierają ręce gdyż fani stawili się bardzo licznie jak na ten sezon ( 26 150 widzów) i szczerze w to wątpię czy ktoś powie chodź słowo na temat rac...


fot:   lechpoznan.pl


fot:   ekstraklasa.net

niedziela, 29 kwietnia 2012

Górnik - mistrz powstań i upadków!

Czy Adam Nawałka odejdzie z Górnika? To pytanie najczęściej zadawane przez kibiców i lokalne media. Odejdzie jeśli klub sprzeda zbyt wielu zawodników. Ostatni mimo "wyprzedaży" został gdyż klub zdołał zatrzymać Mariusza Magierę co było warunkiem ze strony szkoleniowca. Teraz może być podobnie. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że Nawałce nie chodzi o pieniądze. Mimo trudnych warunków w klubie wyniki są zadowalające. Jednak nie można zabrać wszystkich nasion bo nic nie wyrośnie. Dlatego jeśli z czterech zawodników, którzy mają być wytransferowani nie zostanie chociaż jeden, to możliwe, że Nawałka powie "dość". Zapewne nie będzie długo czekał na oferty. Zacznie się sezon i zastąpi pierwszego trenera, który straci prace. Przecież nawet teraz gdy pracuje w Górnik spekulowano, że zainteresowany klub mógłby wykupić jego kontrakt więc co dopiero kiedy będzie do wzięcia od ręki. Ta czwórka, na której klub chcę zarobić, to Łukasz Skorupski, Paweł Olkowski, Arkadiusz Milik i oczywiście Prejuce Nakoulma. Pamiętajmy jednak, że od 1 lipca Adam Marciniak czyli uniwersalny zawodnik w kadrze Nawałki będzie piłkarzem Cracovii, a Michał Pazdan będzie mógł przebierać w ofertach gdyż najprawdopodobniej nie przedłuży kontraktu. W efekcie z podstawowej jedenastki Nawałce może ubyć nawet 6 piłkarzy. Jest to powód do obawy o grunt, na którym się stoi zwłaszcza jeśli trzeba wziąć na siebie odpowiedzialność, za te drużynę. Jednak zdanie Nawałki jest dla klubu bardzo ważne i wielce prawdopodobne, że Górnik zrezygnuje z kilkuset tysięcy złotych, by pozostawić któregoś z tych piłkarzy, a zarazem zatrzymać Nawałkę. Pytanie jednak czy sam trener chce kontynuować pracę w Zabrzu. Może to własnie jest pretekst żeby odejść i poszukać pracy w klubie z europejskimi aspiracjami i lepszymi finansami? Jeśli klub chce Nawałkę, a rzekome rozmowy z Janem Urbanem są jedynie plotką, to Górnik powinien sprzedać tylko Skorupskiego, Nakoulmę i ewentualnie Olkowskiego (ale dla dobra piłkarza tylko do polskiego klubu) natomiast zatrzymać Milika, przedłużyć kontrakt z Pazdanem i wykupić lub przedłużyć wypożyczenie Michała Zielińskiego. Wówczas kłopotów być nie powinno. Czy jednak klub jest do tego skłonny? A może to zasłona dymna i propaganda, żeby wykonać manewr, którego nikt się nie spodziewa?


fot:   dwamiasta.pl

sobota, 28 kwietnia 2012

Zmiany w logistyce rozgrywek?

W ostatnich dniach rozpoczęła się nieformalna kampania, która poprzedza październikowe wybory w PZPN. Jednym ze sztandarowych projektów, które mają znów wzbudzić zaufanie kibiców do związku jest uatrakcyjnienie ligi poprzez zmianę sytemu rozgrywek, poszerzenie lub pomniejszenie ligi. Jak to działa można łatwo sprawdzić. Każdy wariant ma natomiast negatywne strony. Trzeba więc wybrać mniejsze zło lub... zostawić to co jest.

1. 18 zespołów w lidze

Ten pomysł wydaje się być najbardziej realny i pożyteczny dla polskiej piłki. kłopot jednak w tym, że może się okazać iż o awansie do ekstraklasy będą w sezonie przełomowym (gdy trzeba będzie włączyć do ligi dwa dodatkowe zespoły) decydować nie względy sportowe, a spełnienie wymogów licencyjnych. Ponadto ktoś i tak będzie poszkodowany ponieważ albo do ligi wejdą dwa zespoły i żaden nie spadnie albo spadną dwa i wejdą cztery. Ciekawe też czy z 18-zespołowej ligi także spadać będą dwa kluby czy może wrócimy do słynnych baraży?

2. 14 zespołów w lidze

Ten pomysł ma tylko jeden plus. Więcej byłoby atrakcyjnych spotkań. Może się jednak okazać, że tylko w teorii gdyż średni zastąpią słabszych i wszystko będzie po staremu. Wówczas można by pomyśleć o rozgrywaniu trzech serii spotkań, a to dałoby 39 kolejek czyli więcej niż w Anglii czy Hiszpanii więc nie ma to racji bytu biorąc pod uwagę polską aurę w zimie. 

3. Grupa spadkowa i mistrzowska. 

Po zakończonych rozgrywkach (16 lub 14 zespołów) tabele podzielono by na połowę. Dolna jej część grałaby o utrzymanie, a górna o mistrzostwo i puchary. Taki wariant mamy min. w Belgii i nie zdaje on egzaminu. Rozgrywki są mało czytelne, mistrzem może zostać przypadkowy zespół, a na dodatek końcowy wynik nie jest uśrednieniem pracy drużyny w całym sezonie.

Poszerzyć ligę można jak najbardziej ale trzeba wówczas zmienić warunki licencyjne (ale nie ułatwić jej utrzymanie tylko dostosować!). Ponadto przydałoby się jeszcze kilka nowych stadionów żeby np. pierwsze kolejki w danym roku gdy jeszcze zima trwa rozgrywać na nowych obiektach. Pozostałe dwa warianty to dla naszej piłki co najmniej jeden krok w tył...

środa, 25 kwietnia 2012

PP: Do powtórki z Bydgoszczy daleko!

Po wczorajszym finale Pucharu Polski pojawiły się kolejne zarzuty pod adresem kibiców. Znów najbardziej oberwało się Legii. Około 70 minuty pan Hubert Siejewicz został zmuszony do przerwania gry ze względu na nadmiar odpalonych środków pirotechnicznych w sektorze zajmowanych prze kibiców stołecznego klubu. Oczywiście, to kibice są winni ponieważ złamali zakaz i znów wnieśli na stadion race i petardy. Jednak zastanawia mnie jedna rzecz. Jacek Laskowski były komentator TVP, Canal +, a obecnie nSport opowiadał kiedyś jak stewardzi na jednym ze stadionów (chodziło bodajże o stadion Wisły) przez dobrych kilka minut zastanawiali się czy wpuścić go (komentatora!) z butelką wody mineralnej. Moje pytanie więc brzmi: kto ich wpuścił z taką ilością zabawek? To nie są rzeczy, które można ukryć w butach. Wystarczyło przeszukać. Nikt widocznie się do  nie pokwapił. To samo tyczy się kibiców Ruchu, którzy także mieli środki pirotechniczne ale Ci przynajmniej nie zakłócali meczu. Niesprawiedliwe jednak są opinie, że to kibice Ruchu trzymali fason a Legia nie. Otóż podczas tradycyjnego odegrania Mazurka Dąbrowskiego kibice Legii unieśli szaliki w górę i śpiewali podczas gdy fani Niebieskich skandowali nazwę swojego klubu. Jest to co najmniej szokujące gdyż jak kibice mają szanować siebie skoro nie szanują nawet kraju, w którym żyją? Uważam, że rozgrywanie meczu na stadionie typowo piłkarskim rozwiązało kłopot przemieszczania się kibiców. Dzięki temu można nad wszystkim panować. Jednak efekty specjalne to wina organizatorów, którzy nie dopatrzyli sprawy i przez to race znalazły się na stadionie, a w efekcie na murawie Kieleckiej Areny...


fot:   pressfocus.pl


fot:   ekstraklasa.net


fot:   ekstraklasa.net 

wtorek, 24 kwietnia 2012

Polska Bundesliga - 32 kolejka


Koniec sezonu dla naszego tria z Dortmundu i duetu z Kaiserslautern. Dla Borussii koniec walki o tytuł. Bayern nie dał rady uniemożliwić piłkarzom Kloppa obrony tytułu. Jedyne co jeszcze mogą, to nie dopuścić do dubletu i zgarnąć Puchar Niemiec. Dla Czerwonych Diabłów to koniec walki o utrzymanie. Kaiserslautern w przyszłym sezonie zagra w 2. Bundeslidze. Spadek jest nieunikniony. Władze klubu zapowiedziały, że dojdzie do wyprzedaży. Ciężko jednak powiedzieć co stanie się z Jakubem Świerczokiem. Ariel Borysiuk najprawdopodobniej odejdzie z klubu. Wszystko wskazuje na to, że dwa dodatkowe mecze czekają Sławomira Peszkę. Jego Koln może się już szykować do meczów barażowych.

Jakub Błaszczykowski - Borussia Dortmund
(grał do 88 min. - Dortmund - M'gladbach 2:0)


Robert Lewandowski - Borussia Dortmund
(grał cały mecz i miał asystę - Dortmund - M'gladbach 2:0)

Łukasz Piszczek - Borussia Dortmund
(grał cały mecz, strzelił gola - Dortmund - M'gladbach 2:0)


Sebastian Boenisch - Werder Brema
(pauza za czerwoną kartkę - Werder - Bayern 1:2)


Artur Sobiech - Hannover 96
(grał od 61 min. - Hannover - Freiburg 0:0)


Mateusz Klich - VFL Wolfsburg
(poza kadrą meczową - Mainz - Wolfsburg 0:0)


Ariel Borysiuk - 1.FC Kaiserslautern
(grał do 89 min, żółta kartka  Hertha - K'lautern 1:2)


Jakub Świerczok - 1. FC Kaiserslautern
(cały mecz na ławce  Hertha - K'lautern 1:2)


Sławomir Peszko - 1.FC Koln
(grał do 79 min, strzelił gola  Koln - Stuttgart 1:1)


Eugen Polanski - 1.FSV Mainz 05
(grał od 83 min. - Mainz - Wolfsburg 0:0)


Tomasz Zahorski - MSV 02 Duisburg
(poza kadrą meczową - 0:0 z Eintrachtem Brunszwki)


Markus Piossek - Karlsruher SC
(poza kadrą meczową - 2:0 z Padernborn)


Sebastian Tyrała - Greuther Furth
(cały mecz na ławce - 1:1 z FSV Frankfurt - awans do Bundesligi)


Adam Matuszczyk - Fortuna Dusseldorf 1895 
(grał od 82 min. -  2:0 z Unionem Berlin)


Martin Kobylański - Energie Cottbus 
(poza kadrą meczową  1:1 z Bochum)

niedziela, 22 kwietnia 2012

ANALIZA: Legia Warszawa 0:1 Lech Poznań

W porównaniu do poprzednich "wielkich" szlagierów naszej ligi w tym sezonie, to przy Łazienkowskiej zobaczyliśmy niezłe widowisko. Lech zwyciężył swoją mądrością, a Legia przegrała, bo przekombinowała. Jednak kibice lidera Ekstraklasy nie mogą mieć większych pretensji ponieważ optycznie ich drużyna była lepsza od rywali, a Ci z kolei byli godnym przeciwnikiem. 

Zanim jednak o samej grze, chciałbym kilka słów powiedzieć o kibicach. Przestańmy traktować kibiców jak trzodę chlewną, którą trzeba zapędzić do zagrody, bo same nie trafi. W Polsce obowiązuje stereotyp kibica - bandyty. Na dodatek wszystkie przepisy mają wspólny mianownik. Zakładają, że kibic nie myśli. Jeśli ktoś ma jakieś zastrzeżenia do zachowania fanów Lecha bądź Legii to bardzo proszę o kontakt. Pan wojewoda Jacek Kozłowski przesadził z działaniami prewencyjnymi zamykając sektor gości. Całe szczęście, że wycofał się z tego gdyż Warszawa musiałaby się wstydzić. Wyszłoby na to, że nie jest w stanie zabezpieczyć meczu ligowego, a co dopiero spotkań Euro 2012. Każdy incydent z udziałem kibiców ma swoje podłoże ale powód jest zazwyczaj jeden - niedopatrzenia organizatorów. Przykład Bydgoszczy jest najlepszym z możliwych gdyż całe zajście można wytłumaczyć jednym zdaniem: "nie doszłoby do tego, gdyby miejscem rozgrywania finału Pucharu Polski był stadion typowo piłkarski".

Może teraz o gościach. Mimo, że pewne zmiany trenera Rumaka są co najmniej niezrozumiałe (np. posadzenie na ławce Ślusarskiego), to należy mu oddać honor. Wyniki wychodzą na jego korzyść więc zmiany i decyzje personalne są prawidłowe. Lech gra mądrze. To jedyna drużyna, która wiedziała jak unieszkodliwić Koronę Kielce. Druga połowa meczu na Arenie Kielc pokazała, że Lech wyciągnął wnioski z pierwszej części i mozolnie budował akcję od tyłu. Gdy było zagrożenie utraty piłki, Lechici przegrywali futbolówkę przez obronę jeszcze raz. Zabiegali Koronę będąc niesłychanie uważnym w defensywie. W Warszawie zagrali w obronie co najmniej tak samo dobrze o ile nie lepiej. Kontrataki w drugiej połowie nie było może zbyt udane ale ładne dla oka. 

Legia zagrała bardzo dobrze z przodu lecz słabiej w defensywie. Zwłaszcza przy bramkowej dla Lecha akcji. Astiz się pogubił, a Choto stał i sygnalizował spalonego, o którym mowy być nie mogło podczas gdy Rudnev pakował piłkę do bramki Kuciaka. Pewnie gdyby mógł wystąpić Michał Żewłakow taka sytuacja nie miałaby miejsca. Słaby mecz Nacho Novo. Ten piłkarz kompletnie zawodzi i jest w cieniu młodego Michała Kucharczyka, który ostatnimi meczami potwierdził, że wybiera się na zgrupowanie kadry, a może nawet na Euro. Coraz lepiej wygląda Radovic, zniknął trochę Ljuboja ale o niego bym się nie martwił, bo on znika po to żeby wrócić w wielkim stylu.

Lech zaklepał sobie na tę chwilę czwartą pozycję. Jeśli upora się u siebie z Polonią (kontrkandydatem w walce o puchary), to w Poznaniu będą mogli odetchnąć z ulgą. Legia  natomiast w najgorszym razie po tej kolejce zrówna się punktami ze Śląskiem ale mimo to powinna zdobyć mistrzostwo. Paradoksalnie ta porażka udowodniła, że to dobra drużyna lecz musi inaczej podchodzić do meczów z równorzędnymi rywalami. Takim własnie był Lech...

fot:   lechpoznan.pl
fot:   ekstraklasa.net

sobota, 21 kwietnia 2012

Kielce: Szczegół, który drażni kibiców

Sprzęt nie gra. Jednak niejednokrotnie jest przedmiotem sporów. Najlepszym przykładem były granatowe koszulki naszej reprezentacji, wyprodukowane przez firmę Nike. Jednak gdy przychodzi do wyjścia na boisko takie rzeczy powinny zejść na drugi plan. Tak się nie stało. Echo tego wydarzenia było tak wielkie, że doprowadziło do wycofania się producenta z tego kuriozalnego pomysłu. Trochę bardziej skomplikowana jest sprawa z elementami znajdującymi się na stadionie. Sprawa wydaje się błaha ale jednak kibicom przeszkadza. Chodzi o kolor krzesełek Areny Kielc. Kibice Korony mają zastrzeżenie i nie są specjalnie zadowoleni z faktu, że stadion miejski, na którym gra wyłącznie ich klub został wyposażony w krzesełka pod kolor wyjazdowego kompletu strojów złoto - krwistych. Powiem szczerze, że wygląda to przygnębiająco i nieco burzy jednolity obraz klubu. Dlaczego stadion miejski ma być tak uniwersalny skoro gra na nim tylko jedna drużyna? Może chodziło o cenę? Wszystko idzie wytłumaczyć pieniędzmi. Jednak ja mam inną teorię. Arena Kielc była pierwszym nowym stadionem tych gabarytów w Polsce. Wówczas wybudowano go dla miasta, a nie stricte dla Korony. Od 2006 roku (inauguracja) bardzo zmieniła się infrastruktura i zaczęto budować stadiony pod konkretne drużyny (min. Cracovia, Wisła, Zagłębie). Dopiero Euro 2012 otworzyło oczy i władze zrozumiały, że kilka meczów tej wspaniałej imprezy nie zakończy żywotności stadionu. Dlatego kolorystyka i napisy utworzone z krzesełek (np. ŚLĄSK WROCŁAW albo POZnań*) utożsamiają się z klubami, które na nich grają. Z racji takiego trendu władze Kielc  mogłyby zrobić ukłon w stronę kibiców i krzesełka wymienić. Najlepiej na żółto - czerwone...



fot:   panoramio.com



fot:   samorzad2002.kielce.pl

środa, 18 kwietnia 2012

Konflikt przy Łazienkowskiej - reaktywacja?

Niepokojąca sytuacja zaistniała wokół Legii Warszawa. Dwa lata temu klub poszedł na ugodę z kibicami, by zakończyć "ciche mecze" i z okazji  otwarcia nowego stadionu powrócić do starych dobrych czasów gdy atmosfera na Legii była najlepsza w Polsce. Kibice wywalczyli swoje prawa, cofnięta została część zakazów stadionowych i zanosiło się na kolorową współpracę. Było to nie lada osiągnięcie ponieważ konflikt trwał prawie trzy lata. Coś o tym wie trener Jan Urban, który za swojej prawie trzyletniej kadencji w Legii nie otrzymał pomocy od trybun nawet w newralgicznych momentach. Od tego czasu wszystko zaczęło dobrze funkcjonować, frekwencja była świetna (nadal jest), kibice mieli na co popatrzeć ponieważ wyniki są w tym sezonie bardzo dobre. Legia ma trenera, którego kibice wspierają. Maciej Skorża ma wielkie plecy w postaci "Żylety" i być może to był argument pomocniczy, by pozostawić go na stanowisku po zeszłym sezonie. Pytanie więc po co to wszystko psuć? O co chodzi? O to jak klub zaczyna traktować kibiców. Nie są już mile widziane oprawy, spektakularne zachowania fanów. Władze Legii najwyraźniej chciałyby żeby kibice płacili, przychodzili i co najwyżej śpiewali. Jak tak można traktować tak zasłużoną dla klubu "Żyletę"? Przepis o zakazie używania pirotechniki jest moim zdaniem niepotrzebny i jeśli służby prewencyjne zasłaniają się bezpieczeństwem to obnażają własną słabość. Gdyby race były dozwolone, to nie lądowałyby na murawie. Tymczasem współpraca Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa z klubem zaczyna wracać do punktu wyjścia. Podczas meczu z Ruchem widzieliśmy flagi i race ale opraw nie było i prędko nie będzie. Jest to efekt poczynań warszawskich kibiców min. podczas meczu z Wisłą. Jednak żaden klub się nie odważy wytoczyć wojny kibicom. Pełne trybuny to rzecz święta. Kibice Lecha non stop powiększają rachunek klubu o kolejne kary za pirotechnikę i jakoś nie jest to problem. Z prostej przyczyny. Mianowicie kara za race czy transparenty niezwiązane z meczem są tak małe względem dochodu klubu z jednego meczu, że nie ma sensu się kłócić. Czy aby na pewno w Legii chodzi o kary? A może chodzi o wizerunek klubu? Też dziwne, by to było gdyż Wisła musi zapłacić za zachowanie swoich kibiców w Liege 80 tys. euro. Czy ktoś zamknął stadion? Dlaczego więc (tak twierdzą kibice) klub nasyła na ultrasów policję? Rzekomo zarekwirowano pieniądze z puszek na oprawę i zwiększono celowo do prawie 100 liczbę ubranych po cywilu funkcjonariuszy. Niestety znów rozpoczęło się szastanie zakazami stadionowymi. Czy były burdy? Złapali prowodyra? Nie! Zakazy stadionowe są nakładane za to, że ktoś był na "Żylecie", na której ktoś odpalił race. Paranoja!

Na szczęście kibice Legii są na tyle asertywni, że nie ugodzą w samą drużynę cichym protestem. Na tę chwilę zapowiedziano ciekawą formę buntu. Ultrasi prosili o solidarność wśród fanów i o przynoszenie z domów na mecze wszystkiego czego wnieść na stadion nie można. Chcą zasypać klub wszystkim co jest im nie potrzebne, a na meczu zabronione. Oryginalny pomysł. Powiedzcie mi jednak. Jak to jest możliwe, że klub zabrania machania flagami na sztychówkach, które można kupić w sklepie z oficjalnymi pamiątkami?

Zapraszam serdecznie do lektury wypowiedzi jednego z członków grupy "Nieznani Sprawcy", którą opublikował serwis Stadiony.net. Ciekawe jak sytuacja się rozwinie lecz w razie zdobycia mistrzostwa przez Legię może dojść do paradoksu. Walka nie o Ligę Mistrzów, a o prawa kibiców będzie zajmować pierwsze strony gazet...


fot:   legia.net

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Polska Bundesliga - 31 kolejka


Może trochę tendencyjne jest zaczynanie każdego raportu z Niemiec od słów o Borussii Dortmund ale jak tu nie zachwycać się taką drużyną? Znów polski akcent w wielkim sukcesie BVB. To Łukasz Piszczek doprowadził do wyrównania w meczu derbowym z Schalke. Zwycięstwo Borussii 2:1 oraz remis Bayernu z Mainz na 99% zapewnił piłkarzom Kloppa mistrzostwo. Kolejny wielki mecz 12 maja. Wówczas Borussia z Bayernem zmierzy się ponownie. W finale Pucharu Niemiec. W tej kolejce był jeszcze jeden miły akcent. Artur Sobiech zagrał aż 45 minut w meczu z HSV (0:1). Niczym się nie wyróżnił lecz wygrał kilka cennych pojedynków główkowych. Nadszedł czas na te kiepskie wieści. Sławomir Peszko wrócił co prawda do składu Koln. Dostał drugą szansę ale już od nowego (starego) szkoleniowca - Franka Schaefera. Nie pomógł jednak swojemu zespołowi w wyjazdowym meczu z M'gladbach. Kozły uległy gospodarzą 0:3.Tak jak na 99% Borussia ma mistrzostwo tak na 99% Bundesligę opuszcza Kaiserslautern. 9 punktów straty do miejsca barażowego to niewiarygodnie dużo mając na uwadze, że do końca pozostały 3 trzy kolejki.

Jakub Błaszczykowski - Borussia Dortmund
(grał do 81 min. - Schalke - Dortmund 1:2)


Robert Lewandowski - Borussia Dortmund
(grał cały mecz - Schalke - Dortmund 1:2)

Łukasz Piszczek - Borussia Dortmund
(grał cały mecz, strzelił gola - Schalke - Dortmund 1:2)


Sebastian Boenisch - Werder Brema
(pauza za czerwoną kartkę - Stuttgart - Werder 4:1)


Artur Sobiech - Hannover 96
(grał od 46 min. - HSV - Hannover 1:0)


Mateusz Klich - VFL Wolfsburg
(poza kadrą meczową - Wolfsburg - Augsburg 1:2)


Ariel Borysiuk - 1.FC Kaiserslautern
(poza kadrą, kontuzja  K'lautern - Nurnberg 0:2)


Jakub Świerczok - 1. FC Kaiserslautern
(poza kadrą  K'lautern - Nurnberg 0:2)


Sławomir Peszko - 1.FC Koln
(grał do 58 min.  M'gladbach - Koln 3:0)


Eugen Polanski - 1.FSV Mainz 05
(grał od 61 min. Bayern - Mainz 0:0)


Tomasz Zahorski - MSV 02 Duisburg
(poza kadrą meczową -  2:0 z Alemannią)


Markus Piossek - Karlsruher SC
(poza kadrą meczową - 1:2 z Ingolstadt)


Sebastian Tyrała - Greuther Furth
(cały mecz na ławce - 2:1 z St. Pauli)


Adam Matuszczyk - Fortuna Dusseldorf 1895 
(cały mecz na ławce -   z 1:2 Dynamem Dreznoz)


Martin Kobylański - Energie Cottbus 
(poza kadrą meczową  1:3 z Paderborn)

ANALIZA: Korona Kielce 0:2 Zagłębie Lubin

Ciężko było wybrać hit 26 kolejki. Padło na piątkowy mecz w Kielcach ponieważ grały ze sobą dwie drużyny, które wiosną zdobywają najwięcej punktów. Mecz był dobry ale byłby wspaniały gdyby nie postać najgorszego obecnie (waham się, bo idą łeb w łeb z Pawłem Gilem) arbitra w Polsce. Zasada jest taka. Nadmierna ilość kartek oznacza, że sędzia nie radzi sobie z meczem. I tak też było. To nie był mecz Mistrzostw Świata w Niemczech Portugalia - Holandia, żeby dać aż 20 żółtych kartek (trzy czerwone: dwie za  drugą żółtą, jedna od razu). Karny powinien być i to jedyna dobra decyzja sędziego. Frustracja kibiców była wielka i ciężko się dziwić ale na oczach prawie 8 tys. ludzi został wypaczony wynik ważnego dla Korony meczu.

Przejdźmy może do gry Zagłębia, bo to jedyna pozytywna sportowo strona tego meczu. Perfekcyjna podkreślam perfekcyjna obrona Miedziowych daje im punkty! Bardzo dobrze dysponowany jest Aleksander Ptak, kapitalny duet stoperów tworzą Banaś i Horvath, Widanow i Costa uzupełniają monolit podłączając się często do akcji za Pawłowskim i Małkowskim. Postanowiłem w tym meczu sprawdzić jak to z tym Sernasem jest. Powiem tak. Jeśli są w zespole zawodnicy, którzy potrafią wykończyć akcję strzałem, to można dać napastnikowi trochę inne zadania. I właśnie tak się stało. Sernas walczy o każdy milimetr boiska. Jego mały dorobek bramkowy wynika z tego, że często schodzi do skrzydła, a gdy jest na środku to najczęściej podaje. W Kielcach zagrał jednak bardzo dobrze. Słowa uznania.

W Koronie zacięło się wszystko, co tak dobrze funkcjonowało wcześniej. Czy druga połowa z Lechem aż tak podcięła im skrzydła? Nie trzeba było w piątek grać tak jak Lech żeby nie dać Koronie się rozegrać. Zasłużone zwycięstwo dla Zagłębia. Miedziowi na sto procent utrzymani. Może się jeszcze zdarzyć, że zajmą jednocyfrowe miejsce co będzie oznaczało wielkie premie. Do zakładanego przed sezonem wyniku minimum czyli 8 miejsca Zagłębie traci raptem dwa punkty.

Korona Kielce - Zagłębie Lubin 0:2
fot: Sławomir Stachura


fot: pressfocus.pl 

niedziela, 15 kwietnia 2012

Zza podium do LE - warunki:

Nie dla wszystkich jasne jest kiedy czwarta drużyna ma prawo gry w I rundzie eliminacji Ligii Europy, a kiedy nie. Jednak jest to ściśle określone przepisami i wcale nie takie trudne jak się początkowo wydaje. Podobnie jak przy ustalaniu kolejności w tabeli po każdej kolejce musimy się odwołać do Regulaminu rozgrywek piłkarskich o mistrzostwo T-Mobile Ekstraklasy. Tym razem będziemy się zajmować Art. 11. a konkretnie podpunktem 11.4.


"11.4. Klub, który zdobędzie IV miejsce w rozgrywkach o mistrzostwo Ekstraklasy reprezentuje Polskę w rozgrywkach UEFA Europa League w sytuacji, gdy Wicemistrz Polski lub klub, który zdobędzie III miejsce w rozgrywkach o mistrzostwo Ekstraklasy jest jednocześnie zdobywcą Pucharu Polski, jak też w sytuacji, gdy finalistami rozgrywek o Puchar Polski są Mistrz Polski, Wicemistrz Polski lub klub, który zdobędzie III miejsce w rozgrywkach o mistrzostwo Ekstraklasy. "

Jak to rozumieć? Bardzo prosto. Rozbijmy sobie ten artykuł na dwie części. Powstaną nam dzięki temu dwa warunki. Jeśli, któryś z nich zostanie spełniony, czwarta drużyna ekstraklasy zagra w pucharach.

1. "w sytuacji, gdy Wicemistrz Polski lub klub, który zdobędzie III miejsce w rozgrywkach o mistrzostwo Ekstraklasy jest jednocześnie zdobywcą Pucharu Polski"

I WARUNEK: Druga lub trzecia drużyna Ekstraklasy zdobywa Puchar Polski

2. "w sytuacji, gdy finalistami rozgrywek o Puchar Polski są Mistrz Polski, Wicemistrz Polski lub klub, który zdobędzie III miejsce w rozgrywkach o mistrzostwo Ekstraklasy"

II WARUNEK: Pierwsza, druga bądź trzecia drużyna Ekstraklasy znalazła się w finale Pucharu Polski.

Teraz odpowiedzmy sobie na pytanie dlaczego w tym sezonie wielce prawdopodobne, że czwarta lokata da przepustkę do pucharów?

Ponieważ bardzo prawdopodobne, że Ruch zajmie miejsce na podiom (czyli awansuje do LE przez ligę). Oznacza to, że spełniony zostanie warunek II. Jeśli pokona Legię i zdobędzie Puchar Polski dodatkowo spełniony zostanie warunek I.

sobota, 14 kwietnia 2012

Polska Bundesliga - 30 kolejka


 O meczu Borussii z Bayernem powiedziano już chyba wszystko. Takiego widowiska nie powstydziłyby się Gran Derbi. Kwestia mistrzostwa została rozstrzygnięta za sprawa bramki Roberta Lewandowskiego. Teraz liczą się tylko derby z Schalke ale ten mecz dla Borussii jest jedynie prestiżem. Nie to co dla Schalke, które walczy o utrzymanie trzeciego miejsca. Trudna robi się sytuacja Koln. Porażka z Mainz 0:4 nie poprawiła barażowej 16 pozycji. Sławomir Peszko z wiadomych przyczyn znalazł się poza kadrą meczową. Kontuzja Borysiuka przeszkodziła w uchronieniu K'lautern od kolejnej porażki. Sobiech niestety znów na ławce...


Jakub Błaszczykowski - Borussia Dortmund
(grał do 89 min. - Dortmund - Bayern 1:0)


Robert Lewandowski - Borussia Dortmund
(grał cały mecz, strzelił gola Dortmund - Bayern 1:0)

Łukasz Piszczek - Borussia Dortmund
(grał cały mecz Dortmund - Bayern 1:0)


Sebastian Boenisch - Werder Brema
(grał do 27 min., czerwona kartka - Werder - M'gladbach 2:2)


Artur Sobiech - Hannover 96
(cały mecz na ławce - Hannover - Wolfsburg 2:0)


Mateusz Klich - VFL Wolfsburg
(poza kadrą meczową - Hannover - Wolfsburg 2:0)


Ariel Borysiuk - 1.FC Kaiserslautern
(poza kadrą, kontuzja  Bayer - K'lautern 3:1)


Jakub Świerczok - 1. FC Kaiserslautern
(cały mecz na ławce  Bayer - K'lautern 3:1)


Sławomir Peszko - 1.FC Koln
(poza kadrą, powody dyscyplinarne  Mainz - Koln 4:0)


Eugen Polanski - 1.FSV Mainz 05
(grał cały mecz, strzelił gola Mainz - Koln 4:0)


Tomasz Zahorski - MSV 02 Duisburg
(grał od 79 min, żółta kartka -  1:2 z TSV 1860)


Markus Piossek - Karlsruher SC
(poza kadrą meczową - 2:0 z Dynamo Drezno)


Sebastian Tyrała - Greuther Furth
(cały mecz na ławce - 0:0 z Eintrachtem Brunszwik)


Adam Matuszczyk - Fortuna Dusseldorf 1895 
(cały mecz na ławce -  1:0 z FSV Frankfurt)


Martin Kobylański - Energie Cottbus 
(cały mecz na ławce  0:1 z Hansa Rostock)

Lechia Gdańsk - kłopoty niedoszłego pucharowicza

Lechia to drużyna budowana skrupulatnie od trzech lat. Wszystko, to co w tym czasie działo się głównie przy ul. Traugutta to efekt pracy Tomasza Kafarskiego. Oprócz kilku zawodników sprowadzonych zimą, to każdy z piłkarzy obecnego zespołu jest w nim dzięki trenerowi Cracovii. Po dobrym zeszłym sezonie i walce o Ligę Europy do ostatniej kolejki ciężko nie zrozumieć kibiców biało-zielonych, którzy na każdym kroku okazują swoją frustrację. Co im pozostało? Teraz już chyba tylko modlić się gdyż terminarz piłkarzy Janasa jest niesłychanie trudny. Równie ciężkie mecze do końca sezonu ma Podbeskidzie (Śląsk, Wisła, Górnik, Lech, Polonia) ale beniaminek ma już zapewnione utrzymanie. Lechii do osiągnięcia tego celu wiele brakuje.

 Lechiści w 26 kolejce pojadą do Poznania na mecz z będącym na fali od czterech spotkań Lechem. Piłkarze Rumaka mają szanse wskoczyć na czwarte miejsce wygrywając z Lechią ponieważ przegrała Korona, z którą mogą zrównać się punktami, a mają od kielczan lepszy bilans bezpośredni. Następnie podejmą Śląsk Wrocław. Mecz przyjaźni będzie jednak meczem o życie dla jednych i drugich. Kłopot jednak w tym, że PGE Arena najwyraźniej przeszkadza w wygrywaniu. Może będzie dobre widowisko ale o poprawienie fatalnej statystyki meczów u siebie (2 zwycięstwa na 13 meczów) będzie bardzo trudno. Największą szanse na trzy punkty Lechia ma w Łodzi. Zagra tam z Widzewem. Widzew z kolei  już nie walczy o nic ale statystyka meczów u siebie jest o wiele lepsza. Drużyna Radosława Mroczkowskiego u siebie przegrała tylko 3 z 12 spotkań. Na koniec dwa mecze, w których o punkty będzie najciężej. Do Gdańska przyjedzie Legia, która może już wtedy być mistrzem, a na koniec czeka wyjazd do Chorzowa.

Nie ma co się sugerować meczem w Bełchatowie ponieważ w tamtym spotkaniu GKS nie grał nic. Cracovia czy ŁKS też mogłyby wówczas zdominować boisko przy ul. Sportowej. Dlatego może się wydawać, że jest coś w tym, że niektórzy fachowcy pytani o szanse utrzymania poszczególnych drużyn więcej przypisują Cracovii, która ma ułatwione derby, wyjazd do Bełchatowa i mecz z Widzewem u siebie. To byłby swoisty paradoks polskiej piłki gdyby drużyna występująca na arenie Euro 2012 spadła z ligi. Niestety sytuacja jest bardzo skomplikowana. Gorzej może być jedynie jeśli los Gdańszczan nie będzie już zależny tylko od nich samych. Wówczas trzeba będzie się przyzwyczaić do myśli, że "nie daliśmy rady"...


fot:   sokolimwzrokiem.pl


fot:  blog.krzysztofzietarski.pl

środa, 11 kwietnia 2012

ANALIZA: Korona Kielce 2:2 Lech Poznań

Mimo, że ten najbardziej wyczekiwany szlagier 25 kolejki czyli mecz Legii z Ruchem nie zawiódł tak jak poprzednie, to uważam za dobry wybór analizowanie właśnie pojedynku Korony z Lechem. Ciekawe widowisko za sprawą charakteru obu ekip. Pierwsza połowa pod dyktando Korony grającej typowo swoją piłkę. Tej wiosny poza meczem w Zabrzu Korona grała dokładnie tak jak w pierwszych 45 minutach. Piłkarze Ojrzyńskiego usiedli na rywalu. Wymusili błędy po, których padły oba gole dla gospodarzy. W drugiej odsłonie Lech pokazał swoją mądrość, która dała mu 9 punktów w trzech ostatnich meczach. Ta gra wyglądała dojrzale. Nawet bardziej dojrzale niż z Cracovią. Cieszą na pewno piękne gole Toneva i Henriqueza ale gdyby nie pewne decyzje Lech, by nie przegrywał w tym meczu, ale także nie doprowadziłby do remisu. Rudnev się odblokował więc ... usiadł na ławce. No bardzo śmieszne. Tonev na kierownicy? Też niezbyt trafna decyzja. Paradoksalnie bardzo słabo grał własnie Henriquez. Nic do przerwy nie wskazywało na taką metamorfozę Lecha. Wejście Rudneva to jedno ale najwięcej dobrego trener Rumak zrobił przesuwając Toneva na lewe skrzydło. Gol w doliczonym czasie mimo, że był trochę przypadkowy to był piękny i na jego urodzie się skupmy, a nie na tym czy Panamczyk strzelał czy dośrodkowywał.

Szanse Lecha i Korony na puchary są duże wiadomo, że ciut większe przy Kielczanach ale w Poznaniu wierzą i mają ku temu podstawy. W finale Pucharu Polski zagra Ruch z Legią co oznacza, że najprawdopodobniej przepustkę do Ligii Europy da także czwarte miejsce. Gramy w otwarte karty, a fakty są takie, że nie ma już wiraży. To ostatnia prosta...

Korona - Lech w obiektywie
fot:   ASInfo

Korona Kielce - Lech Poznań
fot:  PAP/Piotr Polak



wtorek, 10 kwietnia 2012

Polska Bundesliga - 29 kolejka

Zwycięstwa Borussii i Bayernu sprawiły, że ciśnienie środowego meczu między tymi zespołami podniosło się jeszcze bardziej. Żaden szanujący się kibic Bundesligi zapewne nie przegapi takiego spektaklu. Piąty w tym sezonie dublet Lewego pozwolił utrzymać trzypunktowe przewagę nad Bawarczykami. Pozbawił zarazem złudzeń na europejskie puchary Wolfsburg. Dramatyczna (mało powiedziane) stała się sytuacja Kaiserslautern. Kwintesencją serii 19 meczów bez zwycięstwa jest kontuzja wyróżniającego się zawodnika outsidera - Ariela Borysiuka. Schalke rozbiło 3:0 Hannover lecz nic już raczej nie da piłkarzom z Gelsenkirchen bezpośredniego awansu do Ligii Mistrzów. Zawodnicy Huuba Stevensa mają pięć punktów przewagi nad rewelacją z M'gladbach i nieroztrwonienie tej zaliczki oznaczać będzie walkę w eliminacjach LM. Cudownego ozdrowienia Stuttgartu ciąg dalszy. Kolejną ofiarą piłkarzy Bruno Labbadii zostało Mainz (4:1).


Jakub Błaszczykowski - Borussia Dortmund
(grał do 87 min., zaliczył asystę - Wolfsburg - Dortmund 1:3)


Robert Lewandowski - Borussia Dortmund
(grał cały mecz, strzelił dwa gole - Wolfsburg - Dortmund 1:3)

Łukasz Piszczek - Borussia Dortmund
(grał cały mecz - Wolfsburg - Dortmund 1:3)


Sebastian Boenisch - Werder Brema
(grał od 61 min. - Koln - Werder 1:1)


Artur Sobiech - Hannover 96
(cały mecz na ławce - Schalke -  Hannover 3:0)


Mateusz Klich - VFL Wolfsburg
(poza kadrą meczową - Wolfsburg - Dortmund 1:3)


Ariel Borysiuk - 1.FC Kaiserslautern
(grał do 45 min.   K'lautern - Hoffenheim 1:2)


Jakub Świerczok - 1. FC Kaiserslautern
(cały mecz na ławce  - K'lautern - Hoffenheim 1:2)


Sławomir Peszko - 1.FC Koln
(grał do 45 min., ukarany żółtą kartką Koln - Werder 1:1)


Eugen Polanski - 1.FSV Mainz 05
(grał cały mecz, ukarany żółtą kartką - Stuttgart - Mainz 4:1)


Tomasz Zahorski - MSV 02 Duisburg
(cały mecz na ławce -  2:0 z Eintrachtem Frankfurt)


Markus Piossek - Karlsruher SC
(poza kadrą meczową - 0:0 z Bochum)


Sebastian Tyrała - Greuther Furth
(grał od 89 min. - 3:0 z Energie)


Adam Matuszczyk - Fortuna Dusseldorf 1895 
(grał do 82 min. -  1:2 z Hansa Rostock)


Martin Kobylański - Energie Cottbus 
(cały mecz na ławce  0:3 z Greuther Furth)

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Afera goni aferę! Fatalna atmosfera w kadrze!

Tym razem to nie PZPN ani kolejne defekty nowych stadionów popsuły atmosferę przygotowań do Mistrzostw Europy. Nie potrafię zrozumieć jak można być tak bezmyślnym. Alkohol zawsze był obecny w środowisku sportowym i zapewne tak będzie nadal. Jednak dlaczego "gwiazdy" piłki nożnej nie mają na tyle taktu, żeby nadużywać go we własnym mieszkaniu? Czy na prawdę się wszystkim wydaje, że nikt ich nie pozna albo nie będzie stwarzał problemów. Wyobrażacie sobie, że znany Polak w Niemczech wytnie taki numer, a tamtejszy dziennikarz uda, że nie zauważył? Przecież to niedorzeczne!

Nic nie nauczyła Peszki sytuacja po meczu z Australią w Krakowie? Został wyrzucony z kadry podobnie jak Maciej Iwański za picie na zgrupowaniu. Czy były pomocnik min. Lecha i Wisły Płock nie wpadł na to, że takie zachowanie, to psucie wizerunku klubu i reprezentacji nawet jeśli miało miejsce w wolnym czasie? Bardzo zasadne w jego przypadku jest wyrzucenie z kadry narodowej. To skandal! Drugi raz ten sam zawodnik zamieszany jest w aferę alkoholową. I tu nie chodzi o to, że wypił za dużo. Jak można uskuteczniać awantury po nocy z taksówkarzem chcąc zniszczyć taksometr? Myślał, że kurs jest za darmo? Jak mi przykro. Jego skrucha tu nic nie zmienia. To nie jest pierwszy raz.

Zastanawiam się jednak nad tym co robił tam Marcin Wasilewski? Jest zawieszony na cztery mecze przez władze Jupiler League i co? Tak ma wyglądać pokuta zawodnika za złamanie nosa rywalowi? Sportowa postawa to to nie jest. Nie mogę grać więc pojadę do kupla się napić. Tutaj jednak sytuacja z odsunięciem Wasyla od kadry nie jest taka prosta. Wszystko za sprawą tego, że Wasilewski podobno nic nie zrobił! Zapłacił za kurs i nie wiemy nawet czy także był pijany. Czy powinien zostać tak samo ukarany jak jego kolega, który spędził noc na izbie wytrzeźwień? Jego klub - Anderlecht uznał, że nie. Piłkarz nie poniesie za ten incydent żadnych konsekwencji. Przynajmniej w Belgii.

W ostatnim czasie dziwna sytuacja miała miejsce także w Turcji. Adrian Mierzejewski został sfotografowany wraz z kolegami z Trabzonsporu jak świetnie się bawi nad jakąś wodą. Kłopot w tym, że dwóch z uwiecznionych piłkarzy miało butelkę z piwem w ręku. Jednym z nich był własnie Mierzejewski. Kary nie było ale to nie jest zachowanie godne profesjonalizmu. Zwłaszcza, że polski pomocnik nie był wówczas w pełni sił i dlatego nie pomagał drużynie. W ogóle w tym roku grał poniżej oczekiwań. Kibice w Trabzonie nie należą do zbyt wyrozumiałych. Zwłaszcza, że większość z nich alkoholu nie pije ze względu na religie. Podpadł i to solidnie. Ktoś powie, że to nic w porównaniu z takim Mario Balotellim, który puszcza z dymem własny dom i przez głupotę rozbija kolejne samochody. Zgadza się. Ale żeby się do niego przyrównywać, to trzeba choć czasem grać tak jak on.

Wracając do sprawy Sławomira Peszki, to zaznaczam iż powinno się jeszcze zostawić ostateczne osądy do czasu przedstawienia wersji wydarzeń przez menadżera Peszki  -  Andrzeja Grajewskiego. Jest ona podobno zupełnie inna niż ta przedstawiona przez niemieckie media. Czekamy więc z niecierpliwością. Nie zmieni się raczej jedno. Fakt, że reprezentant Polski miał 1,5 promila gdy został zatrzymany i spędził noc w izbie wytrzeźwień. Nawet jeśli taksówkarz chciał go okraść, to Peszko nie miał prawa być na mieście w takim stanie.

Sportowcu! Nie radzisz sobie z prowadzeniem sportowego trybu życia? Nie radź sobie z tym we własnym domu!

Sławomir Peszko

fot:   sport.gadu-gadu.pl

Adrian Mierzejewski

fot:   pilkarskidziennik.pl

Marcin Wasilewski

fot:   epilka.pl

niedziela, 8 kwietnia 2012

Szczęście przyćmiło tragedię

Szczęście, to rzecz jasna zwycięstwo Śląska.Tragedia to gra wrocławskiej ekipy. Nikt chyba nie zaprzeczy, że to Bełchatów mimo, że słaby tej wiosny był stroną przeważającą. Wielu kibiców zdaje sobie sprawę z tego, że gdyby Grzegorz Baran na samym początku meczu zamienił rzut karny na bramkę, to Śląsk nie odniósłby drugiego ligowego zwycięstwa tej wiosny. Sytuacja się jednak odwróciła gdyż fenomenalny Marijan Kelemen plus dobrze ułożona prawa noga Cristiana Diaza równa się minimalne zwycięstwo.

Zastanawia mnie jednak ogólna postawa piłkarzy Śląska, a także Oresta Lenczyka, który trochę się ośmieszył tłumacząc w pewnym momencie fatalną postawę drużyny boiskiem nowego stadionu. Ileż to raz chwalił się, że gdyby nie jego pomysł jechania na Oporowską, by przeprowadzać treningi, to nawet te by nic nie dawały? I co? Tak się złożyło (w sumie mało istotne dlaczego), że Śląsk przywitał się ze starym stadionem w tym samym sezonie, w którym się z nim pożegnał. Powiem szczerze, że gra Śląska w porównaniu do meczu np. z Ruchem (odbył się na Pilczycach) była o wiele gorsza. Bełchatów to drużyna, która do końca będzie walczyć o utrzymanie ponieważ gra tak jak gra ale wszystkie dogodne sytuacje jakie piłkarze Kamila Kieresia mieli - trochę tego było - to sytuacje po indywidualnych błędach piłkarzy Śląska w ustawieniu. To absolutnie nie kwestia murawy.

Tak na marginesie, to jeśli murawa przy Oporowskiej jest dywanem, to chyba zapomniano już we Wrocławiu wyjazd do Gdynii i grę na najlepszej obecnie w Polsce płycie.

I jeszcze coś. Być może jednak coś w tych przeprowadzkach jest. Może błędem było budowanie obiektów na Euro w innych miejscach niż mieszczą się stare stadiony klubów dla, których mają powstać. To samo jest w Gdańsku. Natomiast taki Lech gra tam gdzie grał i radzi sobie o niebo lepiej mimo, że murawa w Poznaniu jest chyba najgorsza w kraju. Czyżby dlatego, że Kolejorz jest na prawdę w domu?

Orest Lenczyk

fot:   mmwroclaw.pl

Stadion Piłkarski "Oporowska"

fot:  slaskwroclaw.pl

sobota, 7 kwietnia 2012

Polonia nie chce mistrzostwa?

Ja bardzo przepraszam wszystkich kibiców Czarnych Koszul ale jak nazwać tak defensywne ustawienie drużyny walczącej o mistrza w meczu z o nic nie walczącym średniakiem - Górnikiem Zabrze? Ten skład do mnie nie przemawia. Zauważyłem cztery rażące błędy w doborze piłkarzy przez Czesława Michniewicza. Przez to Polonia oddała jedynie 7 strzałów w tym meczu, tylko dwa celne. Jak można z jednej strony nie zmieniać zwycięskiego składu, a z drugiej nim rotować żeby zwiększyć konkurencję? Przecież, to się kupy nie trzyma. Nie wiem także jak można się zachwycać Baszczyńskim na prawej obronie po jednym meczu ze słabym Śląskiem. 6-krotny mistrz Polski w brawach Wisły sam przyznał, że nie jest w tak dobrej dyspozycji motorycznej, by grać na boku obrony jak za dawnych lat. Przecież jest profesjonalistą więc nie powie trenerowi "nie będę tam grał" ale przyjdzie słabszy mecz i Baszczyński nie wróci na stopera tylko wyleci ze składu z metką "za stary". Ponadto Maciej Sadlok nigdy nie będzie lewym obrońcą! Ileż można mówić! To samo z Tomaszem Jodłowcem. Urodzony stoper! Po jednym meczu?! On najlepiej się czuje na defensywnym pomocniku u boku Łukasza Tałki. Czy to tak trudno zrozumieć?

Personalne niewypały w meczu z Górnikiem:

1. Nie mógł grać Cotra więc Michniewicz postawił na Sadloka mówiąc przy tym, że Maciek jest bardziej defensywny. Więc pytam czy Polonia pojechała do Zabrza się bronić? Czemu nie grał Tomasz Brzyski?


2. Słabiutki Jeż gra za plecami Dwaliszwilego. Czy aby na pewno gra? Ja go nie widziałem na boisku aż do 46 minuty kiedy to zmienił go Cani.


3. Dwaliszwili sprawdził się jako dogrywający i w meczu z Jagiellonią i w meczu ze Śląskiem więc, żeby było logicznie Michniewicz wystawił go na szpicy! Paranoja! Kto mu miał piłki dogrywać? 


4. Cani i Teodorczyk zaczynają na ławce. Ponawiam pytanie. Michniewiczowi zależało na remisie czy na najniższym wymiarze kary od Górnika. Sprawdziło się ustawienie 4-4-2 ze Śląskiem więc jadąc po trzy punkty do Zabrza Polonia gra jednym napastnikiem. Bardzo racjonalne podejście! 

I co na to prezes?

piątek, 6 kwietnia 2012

Cracovia nie składa broni!

Porażka w spotkaniu z Podbeskidziem przekreśliłaby definitywnie jakiekolwiek szanse na utrzymanie Pasów w Ekstraklasie. Wydarzył się jednak rodzaj cudu i piłkarze Kafarskiego zagrali dobre nie 15 lecz całe 45 minut, co pozwoliło dopisać po meczu 3 punkty. W pierwszej części gry kibice przy Kałuży nie mogli zaliczyć do udanej. Mimo szybko strzelonej bramki przez Marcina Budzińskiego, Pasy straciły kolejnego kuriozalnego gola, a na dodatek sędzie Szymon Marciniak z Płocka nie podyktował ewidentnego karnego po faulu na Ntibazonkizie. W drugiej odsłonie gra była dużo lepsza ale bramki także były szczęśliwe. Milos Kosanovic trafił po rzucie wolnym pośrednim w polu karny. Dobrze to wykombinowali z Boljeviciem ale bardzo zawalił Richard Zajac, który nie zdążył się ustawić. Przy trzecim golu z rzutu karnego pomógł sędzia, który gwizdnął faul na Saidim słusznie, jednak miał on miejsce przed szesnastką.

Szczęśliwie, bo szczęśliwie ale Cracovia odnosi pierwsze od listopada zwycięstwo w Ekstraklasie. Czym to skutkuje? Po pierwsze broni trenera. Tomasz Kafarski zapewne inaczej zestawiłby tę drużynę kadrowo gdyby mógł ale, że ma taki materiał jaki ma, musiał dotrzeć do głów piłkarzy. Często są nieporadni ale motywacja jest widoczna. Wydaje mi się, że jeśli jakiś zawodnik ma umierać w Krakowie za swoją drużynę, to w chwili obecnej  prędzej będzie to zawodnik Pasów niż Białej Gwiazdy.

Po drugie była to miła niespodzianka dla kibiców na święta. Jeśli się czeka cztery i pół miesiąca na zwycięstwo to można się zacząć irytować.

Tym meczem Cracovia zbliżyła się do utrzymania bardzo ale to bardzo nieznacznie. Przestrzegam przed mówieniem po ewentualnym remisie czy porażce z Polonią w przyszłym tygodniu na wyjeździe o braku regularności i nic nieznaczącym zwycięstwie z Bielszczanami. Tak po prawdzie, to najważniejsze są teraz dwa mecze u siebie z Widzewem i Ruchem, a także wyjazdowy mecz w Bełchatowie na zakończenie rozgrywek. Może on zadecydować o wszystkim, gdyż remis czy zwycięstwo drużyny Kafarskiego da komfort przewagi w bezpośrednim bilansie.

Cracovia nie ma wszystkiego w swoich rękach i to jest duży dyskomfort jednak układ meczów rywali nie jest najgorszy:

ŁKS
(d) Widzew
(w) Wisła
(d) Korona
(w) Ruch
(d) GKS
(w) Jagiellonia


LECHIA
(d) Zagłębie 
(w) Lech
(d) Śląsk
(w) Widzew
(d) Legia
(w) Ruch


GKS
(w) Śląsk
(d) Jagiellonia
(w) Zagłębia
(d) Korona
(w) ŁKS
(d) Cracovia



środa, 4 kwietnia 2012

Bankrut na własne życzenie!

Dwa dni temu (2.04.12) pojawiła się sensacyjna informacja. Mianowicie zostały wstrzymane wypłaty zaległych premii dla piłkarzy Ślaska Wrocław. Jest to dla mnie skandal o jakim dawno nie słyszałem. Klub nie ma pieniędzy na bieżące prosperowanie więc nie da piłkarzem tego co się należy za zeszły rok?! Śmieszne! To właśnie znakomicie oddaje otoczę tego klubu. Zrobiło się wielkie halo żeby ludzie wiedzieli, że zawsze Śląsk mogą oglądać na Polsacie i tyle. Wszelkie opowieści o podnoszeniu kapitału i doganianiu finansowej czołówki można sobie wsadzić między bajki. Upokarzający jest fakt, że klub, z którym wiązano takie nadzieje nagle zaczyna traktować zawodników jako tych, którzy są winni wszystkiemu. Tak naprawdę jednak winni są udziałowcy! Zarówno miasto, które nie zdawało sobie sprawy co to znaczy promować się poprzez piłkę oraz bogaty udziałowiec, który nie ma zielonego pojęcia o piłce. To trener i piłkarze są winni. Proponuje za żenujące wyniki finansowe obarczyć winą murawę na stadionie na Pilczycach! Idealny winowajca tego, że ktoś się boi inwestować w to czego się podjął. Uwłaczające jest zamrażanie premii za sukcesy, które drużyna już odniosła. Chodzi o niebagatelną kwotę 2 mln zł. To niespotykane. Szkoda, że dotyczy klubu z czołówki. Dokapitalizowanie spółki kwotą 24 mln? Proszę Was! Co to za spółka, w której jedna strona daje, druga mówi, że nie da, a w efekcie nie ma ani złotówki!  A miało być tak pięknie...

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Polska Bundesliga - 28 kolejka


Obiektywny widz mógł się czuć bardzo usatysfakcjonowany po piątkowym pojedynku Borussii ze Stuttgartem (4:4). Co prawda bramkę strzelił Kuba Błaszczykowski ale tak po prawdzie to Borussia nie wygrała na własna życzenie. A Bayern nie śpi. Coraz mniej ciekawa robi się sytuacja na dole tabeli. Kaiserslautern musi się chyba już pogodzić ze spadkiem. Najważniejsze dla nas pytanie brzmi " czy Kuba Świerczok i Ariel Borysiuk będą grać w 2 Bundeslidze? Fatalna kolejka dla Sławka Peszki. Jego Koln po porażce z Augsburgiem natomiast Hannover wymazał z marzeń BMG tytuł mistrzowski ale niestety bez Artura Sobiech w składzie...

Jakub Błaszczykowski - Borussia Dortmund
(grał cały mecz, strzelił gola - Dortmund - Stuttgart 4:4)


Robert Lewandowski - Borussia Dortmund
(grał cały mecz -  Dortmund - Stuttgart 4:4)

Łukasz Piszczek - Borussia Dortmund
(grał cały mecz - Dortmund - Stuttgart 4:4)


Sebastian Boenisch - Werder Brema
(cały mecz na ławce, gol w rezerwach - Werder - Mainz 0:3)


Artur Sobiech - Hannover 96
(cały mecz na ławce -  Hannover - M'gladbach 2:1)


Mateusz Klich - VFL Wolfsburg
(poza kadrą meczową - Nurnberg - Wolfsburg 1:3)


Ariel Borysiuk - 1.FC Kaiserslautern
(grał cały mecz  K'lautern - HSV 0:1)


Jakub Świerczok - 1. FC Kaiserslautern
(poza kadrą, grał w rezerwach  - K'lautern - HSV 0:1)


Sławomir Peszko - 1.FC Koln
(grał do 45 min.  Augsburg - Koln 2:1)


Eugen Polanski - 1.FSV Mainz 05
(grał do 85 min.- Werder - Mainz 0:3)


Tomasz Zahorski - MSV 02 Duisburg
(poza kadrą meczową -  Ingolstandt - Duisburg 1:1)


Markus Piossek - Karlsruher SC
(poza kadrą meczową - Karlsruher- Union Berlin 2:0)


Sebastian Tyrała - Greuther Furth
(cały mecz na ławce  - Aue - Greuther Furth 1:1)


Adam Matuszczyk - Fortuna Dusseldorf 1895 
(grał do 45 min. -  Fortuna - St.Pauli 0:0)


Martin Kobylański - Energie Cottbus 
(cały mecz na ławce  Energie - FSV Frankfurt 1:1)

ANALIZA: Wisła Kraków 0:0 Legia Warszawa

Który to już raz szlagier zawodzi? Oświadczam, że w 25 kolejce analizowanym przeze mnie meczem będzie starcie Korony Kielce z Lechem, a nie Legii z Ruchem. Mecz w Kielcach wydaje mi się o tyle ciekawszy, że obydwie drużyny są teraz na fali. Legia natomiast musi się dopiero przełamać. W piątek przy Reymonta wielkiego widowiska nie było mimo, że mecz  był dużo lepszy od derbów Warszawy. Legia zapewne zdobyty punkt może zapisać po stronie plusów gdyż kończyła mecz w dziewiątkę. Dramaturgię tego spotkania najlepiej obrazuje wyrzucenie z ławki trenerskiej trenera Macieja Skorżę, który wtargnął na murawę, by rozdzielać zawodników. Słynący ze spokoju i opanowania Skorża dał się ponieść emocjom lecz ostatecznie nie kopnął bidonu, który napotkał na swojej drodze idąc w stronę tunelu (możliwa będzie kara dla Skorży gdyż nie zasiał na trybunach, a stał przy wejściu do tunelu).

 Michał Probierz natomiast, który jeszcze nigdy ze Skorżą nie wygrał, dwoił się i troił przy linii bocznej. Nic jednak nie wskórał.Z tego meczu zapamiętamy niestety bardzo dobrze Daniela Stefańskiego. Arbiter nie raz stał się głównym aktorem spektaklu. Druga kartka dla Jędrzejczyka była tego dobrym przykładem. Wisła na plus w tym meczu musi jednak zapisać występ aż pięciu Polaków w pierwszym składzie. Proponuję zacząć stosować taktykę Lecha i grać bez piłkarzy, z którymi na pewno nie zostaną przedłużone kontrakty. Przecież i tak jedynie Puchar Polski może Wisłę uratować. Legia jest mocno zahamowana ale nie jest w kryzysie. Stwarza dużo sytuacji. Są to klarowne sytuację i tylko skuteczność sprawia, że derby Polski z Wisłą były czwartym z kolei remisem.

 Zastanawia fakt ciągłego liderowania w Ekstraklasie. Pokazuje to jak konkurencja do mistrzowskiego tytułu jest słaba. Przecież Polonia i Śląsk, a nie Ruch i Korona miały się bić o majstra. Mocnym akcentem tego meczu miał być wstęp w pierwszym składzie Patryka Małeckiego jednak będący na walizkach pomocnik Białej Gwiazdy wyróżnił się jedną tylko akcją (dośrodkowanie na Chaveza), poza tym był niewidoczny, podobnie jak Melikson. Graczem meczu był dla mnie Ljuboja. Można mu zarzucić, że za dużo mówi, że "żyłuje" ale potrafi też wypracować dogodną okazję (i to prawą nogą!).

 Legia nadal kandydatem numer jeden do tytułu, Wisła natomiast o mistrzostwie już zapomniała, nadzieja na podium pewnie by się jeszcze tliła ale w sobotę solidnie padało więc zostaje Puchar Polski...

Małecki w walce z Nacho Novo i Ivica Vrdoljakiem
Wisła - Legia 0:0
fot:  sport.dziennik.pl

Daniel Stefański - arbiter główny
Daniel Stefański - fot. Woytek / Legionisci.com
fot:  Woytek/Legionisci.com

niedziela, 1 kwietnia 2012

Status Quo antybohatera!

Patryk Małecki został przywrócony do pierwszego zespołu Wisły. Nic jednak się nie zmieniło. Ani piłkarz nie gra lepiej (słaby występ z Legią), ani nie wytrzymuje więcej kondycyjnie (były zarzuty o złe przygotowanie i widać to cały czas na boisku), anie także w kwestii zachowania piłkarza. W "hitowym" meczu z Legią Małecki machał rękami, używał wulgaryzmów pod adresem sędziego (widać to dokładnie na zapisie z meczu) mimo, że nie miał nawet racji gdyż sytuacja dotyczyła jego dwumetrowej pozycji spalonej. Nie jest to jednak istotne kto miał racje. Takie zachowanie jest niedopuszczalne. Znamy jednak dwa powody dla, których Małecki został przywrócony. Nie jest nim bynajmniej danie mu kolejnej szansy ponieważ w Krakowie liczą na to, że Małecki będzie przy Reymonta grał do końca kariery i zostanie legendą Białej Gwiazdy. Wręcz przeciwnie. Po epizodzie w Anglii (treningi/testy w Middlesbrough) pojawiła się szansa na sprzedanie piłkarza latem. Jednak, by zainteresować poważnego kontrahenta, Małecki nie może przez cztery miesiące trenować indywidualnie. Po drugie Michał Probierz ma małe poje manewru w drugiej linii. To znaczy pomocników ma wystarczającą ilość ale ze skrzydłami bywa kłopot. Zwiększył sobie tym sposobem zakres możliwości i już nie ma przymusu wystawiania na skrzydle Meliksona. Kirm i Iliev swoją dyspozycją nie przekonują więc Probierz skorzystał z tego, że Małecki jest jeszcze te dwa miesiące w Wiśle. Nie zmienia to jednak faktu, że 24-letni pomocnik stwarza problemy natury mentalnej. Ma to zły wpływ na szatnie. Jestem jednak przekonany, że gdy znajdzie się w zupełnie innym środowisku gdzie sam będzie musiał zapracować na wszystko od początku, a na dodatek nik tnie będzie mówił po polsku, to siłą rzeczy spokornieje. Natomiast Wisła zarobi, nic nie tracąc...


fot:   wisla-krakow.przegladsportowy.pl