W porównaniu do poprzednich "wielkich" szlagierów naszej ligi w tym sezonie, to przy Łazienkowskiej zobaczyliśmy niezłe widowisko. Lech zwyciężył swoją mądrością, a Legia przegrała, bo przekombinowała. Jednak kibice lidera Ekstraklasy nie mogą mieć większych pretensji ponieważ optycznie ich drużyna była lepsza od rywali, a Ci z kolei byli godnym przeciwnikiem.
Zanim jednak o samej grze, chciałbym kilka słów powiedzieć o kibicach. Przestańmy traktować kibiców jak trzodę chlewną, którą trzeba zapędzić do zagrody, bo same nie trafi. W Polsce obowiązuje stereotyp kibica - bandyty. Na dodatek wszystkie przepisy mają wspólny mianownik. Zakładają, że kibic nie myśli. Jeśli ktoś ma jakieś zastrzeżenia do zachowania fanów Lecha bądź Legii to bardzo proszę o kontakt. Pan wojewoda Jacek Kozłowski przesadził z działaniami prewencyjnymi zamykając sektor gości. Całe szczęście, że wycofał się z tego gdyż Warszawa musiałaby się wstydzić. Wyszłoby na to, że nie jest w stanie zabezpieczyć meczu ligowego, a co dopiero spotkań Euro 2012. Każdy incydent z udziałem kibiców ma swoje podłoże ale powód jest zazwyczaj jeden - niedopatrzenia organizatorów. Przykład Bydgoszczy jest najlepszym z możliwych gdyż całe zajście można wytłumaczyć jednym zdaniem: "nie doszłoby do tego, gdyby miejscem rozgrywania finału Pucharu Polski był stadion typowo piłkarski".
Może teraz o gościach. Mimo, że pewne zmiany trenera Rumaka są co najmniej niezrozumiałe (np. posadzenie na ławce Ślusarskiego), to należy mu oddać honor. Wyniki wychodzą na jego korzyść więc zmiany i decyzje personalne są prawidłowe. Lech gra mądrze. To jedyna drużyna, która wiedziała jak unieszkodliwić Koronę Kielce. Druga połowa meczu na Arenie Kielc pokazała, że Lech wyciągnął wnioski z pierwszej części i mozolnie budował akcję od tyłu. Gdy było zagrożenie utraty piłki, Lechici przegrywali futbolówkę przez obronę jeszcze raz. Zabiegali Koronę będąc niesłychanie uważnym w defensywie. W Warszawie zagrali w obronie co najmniej tak samo dobrze o ile nie lepiej. Kontrataki w drugiej połowie nie było może zbyt udane ale ładne dla oka.
Legia zagrała bardzo dobrze z przodu lecz słabiej w defensywie. Zwłaszcza przy bramkowej dla Lecha akcji. Astiz się pogubił, a Choto stał i sygnalizował spalonego, o którym mowy być nie mogło podczas gdy Rudnev pakował piłkę do bramki Kuciaka. Pewnie gdyby mógł wystąpić Michał Żewłakow taka sytuacja nie miałaby miejsca. Słaby mecz Nacho Novo. Ten piłkarz kompletnie zawodzi i jest w cieniu młodego Michała Kucharczyka, który ostatnimi meczami potwierdził, że wybiera się na zgrupowanie kadry, a może nawet na Euro. Coraz lepiej wygląda Radovic, zniknął trochę Ljuboja ale o niego bym się nie martwił, bo on znika po to żeby wrócić w wielkim stylu.
Lech zaklepał sobie na tę chwilę czwartą pozycję. Jeśli upora się u siebie z Polonią (kontrkandydatem w walce o puchary), to w Poznaniu będą mogli odetchnąć z ulgą. Legia natomiast w najgorszym razie po tej kolejce zrówna się punktami ze Śląskiem ale mimo to powinna zdobyć mistrzostwo. Paradoksalnie ta porażka udowodniła, że to dobra drużyna lecz musi inaczej podchodzić do meczów z równorzędnymi rywalami. Takim własnie był Lech...
fot: lechpoznan.pl
fot: ekstraklasa.net
0 komentarze:
Prześlij komentarz