Chyba nie tylko ja odetchnąłem z ulgą gdy okazało się, że właśnie zajmujący obecnie w lidze norweskiej trzecie miejsce Rosenborg będzie rywalem Legii w decydującym o awansie do fazy grupowej LE pojedynku. To przeciwnik najsłabszy z możliwych do wylosowania. W naszej grupie było jeszcze Lazio, Twente, CSKA Moskwa i Viktoria Pilzno. Rosenborg był rzecz jasna rozstawiony ale ich wyniki w poprzednich rundach nie rzucają na kolana. W I rundzie wyeliminowali amatorskie Crusaders 3:0 i 1:0, w drugiej rywalem był Ordabasy Szymkent 2:2 i 2:1. Natomiast w trzeciej awans kosztem Servette Genewa był bardzo szczęśliwy (1:1 i 0:0).
Nie jestem przekonany czy to Norwegowie będą faworytem. To raczej mecz z cyklu tych pół na pół. W tym wypadku atutem 22-krotnego mistrza Norwegii będzie pierwszy mecz na wyjeździe. Legia prawdopodobnie nie awansowałaby gdyby rewanż z SV Ried nie był na Łazienkowskiej. Kłopotem będzie absencja Michała Żewłakowa. Siła rażenia piłkarzy Urbana rośnie jednak z meczu na mecz więc o strzelenie bramki na wyjeździe nie powinno być aż tak trudno. Jednak nie wywalczenie zaliczki u siebie będzie równoznaczne ze zmarnowaniem szansy na drugą fazę grupową z rzędu.
Jeszcze słowo o Śląsku. Mecz z Hannoverem to dobra wiadomość. Mecz będzie bardzo prestiżowy. Oczywiście celem ma być sprawienie niespodzianki ale w przypadku odpadnięcia pozostaną miłe wspomnienia. To przykre, że tak należy mówić o mistrzu Polski ale powiedzmy sobie szczerze. Ani Śląsk ani Ruch to nie są drużyny na puchary...
0 komentarze:
Prześlij komentarz