Po jednym z najsłabszych meczów obecnego sezonu, a więc pojedynku Lechii z Widzewem zawrzało. Wszystko przez przyjacielski gest dwóch dobrych znajomych z czasów Wronek: Tomasza Dawidowskiego (Lechia) i Jarosława Bieniuka (Widzew). Całe zajście z wymienieniem się koszulkami przez tych piłkarzy to jedno wielkie nieporozumienie. Spójrzmy przekrojowo na sytuację Lechii. Wyników brak, ulubieniec publiczności czyli Abdou Razack Traore chce odejść, stadion zapełnia się w 1/3, a na dodatek kibice wyraźnie się podzielili. Świadczy o tym wywieszanie transparentu nawołującego do zwolnienia Tomasza Kafarskiego, który to został zaaprobowany przez część kibiców, a przez resztę wygwizdany. Czy nikt w Gdańsku nie zdaje sobie sprawy, że bez zapełnienia stadionu Lechia nie będzie miała żadnych środków ponad to co ma teraz? Czy nikt nie zauważył, że wytworzył się stereotyp klubu z wiecznymi kłopotami? Gdy Lechia wchodziła do ekstraklasy obok niej w elicie zameldował się Śląsk Wrocław. Między tymi drużynami można było postawić znak równości. Gdzie dzisiaj jest Śląsk, a gdzie Lechia? Tu nie wystarczy zatrudnić nowego trenera ale podjąć wewnętrzną debatę o dalszych losach klubu oraz kwestiach marketingowych, którymi należy podgonić utraconą pozycję. Ale najważniejsze jest ukaranie Dawidowskiego za to, że poszedł dziękować kibicom w koszulce Widzewa. W ramach ciekawostki Jarosław Bieniuk także został ukarany za ten incydent. Musi zapłacić za oddaną koszulkę całe 100 zł...
Tomasz Dawidowski
fot: lechia.pl
Jarosław Bieniuk
fot: informacjesportowe.pl
poniedziałek, 14 listopada 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz