Debiut Pavla Hapala w Zagłębiu do udanych nie należał. Porażka w derbach ze Śląskiem zabolała wszystkich lecz to nie Czech jest winien takiej kompromitacji. Można było się tego spodziewać gdyż ciężko drużynie z dnia na dzień przestawić się z systemu 4-5-1 na 4-4-2. Na boisku organizacja gry wygląda wówczas zupełnie inaczej i trzeba dać czas piłkarzom na przyzwyczajenie się do nowej taktyki. Przerwa reprezentacyjna może zdziałać w tym przypadku wiele dobrego ale jest jeden kłopot. Po meczu ze Śląskiem kibice zapowiedzieli zaprzestanie organizowania dopingu podczas meczów. Ponadto skoro na takie spotkanie przyszło niewiele ponad pół stadionu to co dopiero będzie w następnych meczach? Na wsparcie i liczebność fanów "miedziowi" chwilowo liczyć nie mogą. Ciekawych roszad nowy szkoleniowiec dokonał w obronie. Postawił na Kowalczyka, Horvatha, Hanka i Costę. Oczywiste jest, że jeśli traci się 5 goli to obrona monolitem nie jest ale nie wyglądało to aż tak tragicznie. Słabo zagrał Kowalczyk ale Costa Nhamoinesu był już jednym z najlepszych piłkarzy Zagłębia. Nie mógł zagrać Reina, a Telichowski usiadł na ławce, co było pewnym zaskoczeniem. W pomocy nieoczekiwanie parę środkowych pomocników tworzyli Damian Dąbrowski i Patryk Rachwał. Jedynie rezerwowymi byli: Hanzel, Wilczek czy Gancarczyk. Wymuszona zmiana tego ostatniego w miejsce kontuzjowanego Abwo popsuła nieco koncepcje nowemu trenerowi. Przetestował jednak ciekawe ustawienie ale boisko jak zwykle zweryfikowało wszystko. Nie oznacza to jednak, że cały misterny plan wyląduje w koszu. W spotkaniu z Polonią Warszawa zapewne także wyjdą klasycznym ustawieniem 4-4-2...
Pavel Hapal (wprowadził MKS Żylinę do Ligi Mistrzów)
fot. fakt.pl
Najzagorzalsi fani Zagłębia:
fot: igol.pl
wtorek, 15 listopada 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz