BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »
Codziennie nowe fakty, komentarze, opinie i statystki ze świata polskiej piłki nożnej!

czwartek, 29 marca 2012

Dobre wyniki kontra wielka awantura!

Tak źle, a zarazem tak dobrze w Arce jeszcze nie było odkąd w 2005 roku drużyna powróciła na najwyższy szczebel rozgrywek. Tym razem nie korupcja, a wewnętrzny konflikt sprawiły, że Gdyński klub zaczął się kibicom kojarzyć głównie z pustymi trybunami. Zarzuty są poważne lecz najlepszą odpowiedź dają piłkarze, którzy zachowali jesienią szanse na awans, a wiosną maszerują ku górze tabeli z każdą kolejką.

Zastanawiam się jak to jest możliwe, że klub, w którym kibice są tak skłóceni z władzami może tak dobrze prosperować. Zupełnie nowa drużyna, nowy sztab szkoleniowy i nowe wyzwania. Cel jest prosty: awans do Ekstraklasy. W teorii jest tak, że na taki sukces pracują wszyscy. Od osób odpowiedzialnych za murawę, przez piłkarzy, kibiców po prezesa. W tym przypadku nie wszyscy grają w jednej drużynie, a mimo to wyniki są coraz lepsze. Czyżby piłkarze byli tak dobrzy, że ta presja im nie przeszkadza czy może nie ma to jednak żadnego znaczenia?

Kibice deklarują pełne poparcie dla zawodników oraz sztabu szkoleniowego. Powiem więcej. Są zachwyceni (byli nawet jesienią gdy nie wszystko wychodziło) warsztatem Petra Nemca oraz jego asystenta Pawła Sikory. Poskładać w niecałe pół roku dwudziestu kilku różnych piłkarzy w jedną drużynę to wielki sukces. Wypadkową tej pracy jest Puchar Polski. W tych rozgrywkach niczego od Arkowców nie wymagano, a doszli już co najmniej do półfinału.

Mimo zadowalających rezultatów stadion przy ul. Olimpijskiej świeci pustkami. Jesienią rekord frekwencji wyniósł zaledwie 6880 (Zawisza Bydgoszcz, zwycięstwo 5:2). Nie stanowi to nawet połowy pojemności nowego stadionu Arki (15 139). Wszystko za sprawą bojkotu. Kibice zarzucają władzom nieudolne zarządzanie klubem. Uważają, że ich pieniądze są marnotrawione. Dlatego jeżdżą za Arką na wyjazdy gdyż sami za nie płacą natomiast w meczach u siebie najbardziej zagorzałych fanów na stadionie nie ma gdyż nie mają zamiaru płacić do klubowej kasy za bilety.

Mają też wielkie pretensje do władz o osobę pana Andrzeja Czyżniewskiego. Gdy otworzymy oficjalną stronę Arki dowiemy się, że pan Czyżniewski, który był wcześniej dyrektorem sportowym, ma teraz przypisaną funkcję "doradca prezesa zarządu" co oznacza, że ma wpływ na najważniejszego człowieka w Arce czyli prezesa Witolda Nowaka. Kibice tego przeboleć nie mogą gdyż uważają Czyżniewskiego za głównego winowajce sytuacji w Arce. Nie można tego sprawdzić ale są zarzuty, które mówią, że Czyżniewski zakazywał piłkarzom grania tylko dlatego, że im więcej grali tym więcej trzeba było im płacić. Tak były skonstruowane kontrakty. Chodzi min. o Mirko Ivanovskiego. Czyżniewskiego obarczono winą za spadek z Ekstraklasy.

Nieznacznie sytuacja poprawiła się wraz z przyjściem Michała Globisza, który został wiceprezesem ds. sportowych. Znany jest w Polsce z pracy z młodzieżą (złoto z reprezentacją U-18 w 2001 r. oraz srebro z U-16 w 1999 r.). Sprawiło to, że przynajmniej Ci mniej restrykcyjni kibice zobaczyli światełko w tunelu. Ci ortodoksyjni wypominają mu natomiast pracę w Lechii w latach 80-tych.

Miejmy nadzieje, że klub wyciągnie rękę do kibiców i coś się zmieni. Zwłaszcza jeżeli Arka zdoła awansować do elity. Lecz pamiętajmy, że można się obarczać winą wte i we wte. Ale to klub musi zrobić pierwszy krok, bo to on ma dbać o kibiców, nie odwrotnie...

Prezes zarządu Witold Nowak

fot:   sport.trojsmiasto.pl

Doradca prezesa Andrzej Czyżniewski

fot:   informacjesportowe.pl

Wiceprezes ds. sportowych

fot:    arkowcy.pl

środa, 28 marca 2012

Gabinetowy kryzys Cracovii

Niby jest zależność między nowym obiektem, a słabymi wynikami drużyny gdyż piłkarze mają rzekomo spętane nogi. Cracovia jednak absolutnie nie jest dobrym tego przykładem. To nie presja z trybun paraliżuje zawodników. To wszystko nie prawda!!! Jest tyle większych stadionów czyli bardziej uczęszczanych, krytykę się także słyszy i jakoś nikt się w mediach nie zasłania wyzwiskami tylko przyznaje się do błędu. Dlatego uważam, że słowa kapitana Pasów - Arka Radomskiego po meczu z Górnikiem, w których mówi, że rozumie frustracje kibiców ale nie będzie tolerował wyzwisk są nie na miejscu. Ponieważ jakim prawem kibic ma np. tolerować tak fatalną grę kapitana swojej drużyny? Cracovia straciła trzy gole i przy każdym z nich zawinił były reprezentant Polski.

Dalej idąc. Mamy za sobą 23 kolejkę i Ci piłkarze ewidentnie mają problem ze zgraniem!!! Nie chce, żeby jakikolwiek kibic poczuł się urażony ale kolektyw Łódzki Klub Sportowy wypracował sobie po czterech czy pięciu kolejkach rundy wiosennej. Pasy natomiast nie rokują od początku sezonu. Skoro nie ma drużyny to trzeba szukać indywidualności. Jest przebojowy Steblecki lecz on dopiero co zadebiutował, Saidi, o którym krążą legendy o rzekomym symulowaniu kontuzji i Suworow, który rzeczywiście ma kłopoty ze zdrowiem. Zostaje najnowszy nabytek Pasów czyli Bartłomiej Grzelak. Kilka bardzo dobrych zagrań pokazał w polu karnym Łukasza Skorupskiego. Jak dla mnie ten piłkarz powinien wybiec w Poznaniu w pierwszym składzie i w razie potrzeby dołożyć mu Van der Biezena. Jedną z nielicznych ale jednak niezrozumiałych dla mnie decyzji trenera Kafarskiego jest odsuniecie od meczowej osiemnastki Matuleviciusa. Miejmy nadzieje, że przy takim deficycie graczy ofensywnych  "Litwa" powróci chociaż na ławkę.

Kłopoty dotyczą także obrony. Radomski na stoperze zawalił mecz, Hosek musi jeszcze pauzować około dwóch tygodni, Kosanovic jest w tym momencie najsłabszym z defensorów Cracovii... współczuję Kafarskiemu.

Warto jednak zadumać się nad "teorią gabinetową" autorstwa eksperta Canal + Macieja Murawskiego. Powiem szczerze, że nie zawsze się z nim zgadzam. Czasem jego wnioski nie pokrywają się w moim odczuciu z prawdą. Dobrze jednak analizuje grę, a także pewne sytuacje. Murawski jeszcze nie tak dawno w Cracovii był jako piłkarz i na tej podstawie stwierdza, że piłkarze dostają nóż w plecy nie od trybun lecz od władz. I nie chodzi tu o pana profesora Filipiaka. Przecież on nie marnuje swoich pieniędzy. Robią to inni. Bardzo duże pretensje kibice Cracovii mogą mieć przede wszystkim do Tomasza Rząsy, który był odpowiedzialny za transfery. Piłkarze pokroju Marijana Jarabicy czy Bojana Puzgiacy defensywy Pasów nie zbawiły, Koen Van der Biezen kompletnie ale to kompletnie nie pasuje do tego sytemu. Trzeba być laikiem, żeby tego nie zauważyć. Podobnie z wiceprezesem Tabiszem. Budżet się dopina gdyż finanse to jego domena. Jednak na piłce nie zna się za grosz. I jak taki ktoś może decydować o losach klubu?

Skoro już jesteśmy przy  panu Tabiszu, to chciałbym zaznaczyć, że frustracja kibiców doszła do takiego stopnia, że wiceprezes z klubu wychodził ostatnio pod eskortą ochrony gdyż kibice po treningu postanowili na niego zaczekać. Efekt jest taki, że wszyscy stewardzi, noszowi czy nawet chłopcy do podawania piłek, którzy byli akredytowani przez ruchy kibicowskie Cracovii zostali wyrzuceni. W ramach zemsty najwyraźniej. I jak tu się dziwić, że w takiej atmosferze nie ma wyników? Regularne wypłaty tu nic nie dają. ŁKS nie dostaje pieniędzy prawie wcale, a walczą do upadłego...

Jakub Tabisz                                             Tomasz Rząsa
Jakub Tabisz i Tomasz Rząsa nie pracują zbyt dobrze dla Cracovii, Piotr Kucza, newspix.pl
fot:  sport.fakt.pl

wtorek, 27 marca 2012

Polska Bundesliga - 27 kolejka


Po sobotnim meczu Bayernu z Hannoverem (2:1), oczy niemieckich fanów skupiły się już tylko na Kolonii gdzie drużyna Sławomira Peszki w niedziele podejmowała Borussię Dortmund. Bawarczycy liczyli na stratę punktów u lidera lecz mieli świadomość, że to Koln jest najwygodniejszym w ostatnich latach rywalem BVB. Co do tych punktów, to się przeliczyli. Asysta Błaszczykowskiego, gol Lewandowskiego oraz dwie asysty i gol Łukasza Piszczka sprawiły, że był to istny nokaut, który pozwolił nie dość, że zachować pięć punktów przewagi nad Bayernem, to jeszcze dał piłkarzom Kloppa komfort psychiczny. Katastrofalna sytuacja Kaiserslautern sprawiła, że coraz więcej mówi się o przyszłości Kuby Świerczoka i Ariela Borysiuka. Czy będą grać na zapleczu niemieckiej ekstraklasy? Czy akurat oni, to nie wiadomo ale Czerwone Diabły raczej na pewno. Na siedem kolejek przed końcem strata K'lautern do bezpiecznej lokaty wynosi 8 punktów.

Jakub Błaszczykowski - Borussia Dortmund
(grał cały mecz, miał asystę - Koln - Dortmund 1:6)


Robert Lewandowski - Borussia Dortmund
(grał cały mecz, strzelił gola -  Borussia - Werder 1:0)  


Łukasz Piszczek - Borussia Dortmund
(grał cały mecz, gol i dwie asysty - Koln - Dortmund 1:6)


Sebastian Boenisch - Werder Brema
(grał od 78min. - Werder - Augsburg 1:1)


Artur Sobiech - Hannover 96
(poza kadrą meczową, gol w rezerwach -  Bayern - Hannover 2:1)


Mateusz Klich - VFL Wolfsburg
(poza kadrą meczową - Nurnberg - Wolfsburg 1:3)


Ariel Borysiuk - 1.FC Kaiserslautern
(grał cały mecz, żółta kartka  - Freiburg - K'lautern 2:0)


Jakub Świerczok - 1. FC Kaiserslautern
(grał od 72 min.  - Freiburg - K'lautern 2:0)


Sławomir Peszko - 1.FC Koln
(grał do 77 min.  Koln - Dortmund 1:6)


Eugen Polanski - 1.FSV Mainz 05
(grał do 75 min.- Mainz - Hertha 1:3)


Tomasz Zahorski - MSV 02 Duisburg
(poza kadrą meczową -  Paderborn - Duisburg 1:2)


Markus Piossek - Karlsruher SC
(poza kadrą meczową - Greuther Furth - Karlsruher 3:0)


Sebastian Tyrała - Greuther Furth
(grał od 65 min. miał asystę  - Greuther Furth - Karlsruher 3:0)


Adam Matuszczyk - Fortuna Dusseldorf 1895 
(grał do 45 min. -  Fortuna - Eintracht Brunszwik 1:1)


Martin Kobylański - Energie Cottbus 
(cały mecz na ławce  St.Pauli - Energie)

niedziela, 25 marca 2012

ANALIZA: Ruch Chorzów 1:0 Wisła Kraków

Szlagier 23 kolejki dostosował się poziomem do poprzednich hitów. Także zawiódł. Wisła pożegnała się już z obroną tytułu (11 punktów straty do lidera na 7 kolejek przed końcem rozgrywek), Ruch natomiast dojechał do zderzaka Śląskowi Wrocław. Najpierw o Wiśle gdyż jej postawa rozczarowała najbardziej. Michał Probierz ustawił zespół ofensywnie lecz kompletnie nie pod rywala. W Gdańsku duet Biton - Genkov zdał egzamin ale Vucko i Janicki, to nie to samo co Stawarczyk i Grodzicki. Tym razem się nie udało i Wisła po raz pierwszy w erze Probierza musiała uznać wyższość rywala. Największym wydarzeniem w tym meczu był powrót na boisko Patryka Małeckiego. Kilka zagrań miał dobrych ale, że odmienił Wisłę, to powiedzieć nie można.

 Mecz ustawił rzut karny. Gdyby go nie było, to nawet gra w dziewiątkę co i tak miało miejsce, by Wiśle nie zaszkodziła. Problem w tym, że ten karny na prawdę nie powinien być podyktowany. Zieńczuk uderza w nogę Cezarego Wilka i upada. Sędzia Marciniak zinterpretował to jako nieprzepisowe uniemożliwienie oddania Zieńczukowi strzału. Nikt mnie jednak nie przekona, że nie trafienie ani w piłkę ani w nogi rywala jest nieprzepisowe. To pomocnik Ruchu kopie w łydkę kapitana Wisły gdyż ta znalazła się przed piłką. Gra powinna zostać puszczona. Nie zmienia, to faktu, że Ruch na tego gola zasłużył. Czerwona kartka dla Bunozy jest prawidłowa tylko pod warunkiem, że ten rzeczywiście tak mocno trzymał Jankowskiego, iż napastnik Ruchu nie mógł stanąć oko w oko z Pareiką. Niestety przepisy mówią jasno. Albo puszczamy grę albo przerywamy i jest czerwona kartka dla obrońcy. Wydaje się jednak, że to dobra decyzja. W przypadku Juniora Diaza jest podobnie. Obie żółte kartki są zasłużone. Co prawda pomiędzy obiema sytuacjami było co najmniej jedno przewinienie Diaza, po którym mógł wylecieć z boiska ale tak czy tak decyzja wydaje się słuszna.. Od większych rozmiarów tej klęski uchronił Wisłę Sergiej Pareiko. Kapitalne obrony strzałów Straki, Zieńczuka i Piecha sprawiły, że Estończyk wyrósł na bohatera.

W Ruchu natomiast bez fajerwerków ale bardzo solidnie. Co prawda żaden z Wiślaków nie pokusił się o sprawdzenie formy Michala Peskovicia ale cała drużyna Niebieskich zagrała poprawnie. Zganić można jedynie Gabora Strakę, który nie wykorzystał kapitalnej okazji, by pokonać Pareikę z kilku metrów w sytuacji sam na sam. Piłkarze Fornalika wystąpili po raz pierwszy z logo nowego sponsora (Węglokoks) i widać było, iż chcą wykorzystać swoją szanse na stabilne finanse klubu i nie zrazić nowego partnera strategicznego. Nikt przecież nie uwierzy w to, że taka spółka jak Węglokoks nie będzie patrzeć na wyniki klubu. Piech zagrał dobrze, Jankowski poprawnie, ciekawą zmianę dał Niedzielan. Jeśli teraz Ruch pokona w meczu przyjaźni Widzew na wyjeździe, to będzie miał duże szanse zetknąć się ze Śląskiem i Legią jeszcze bardziej. Wszystko za sprawą ciekawego terminarza następnej kolejki. Zarówno Legia jak i Śląsk zagrają na obcych boiskach. Lider pojedzie na Reymonta, a wicelider na Konwiktorską. W Ruchu zacierają ręce ale ... ekipa Mroczkowskiego u siebie nie oddaje punktów za darmo...


fot:   ekstraklasa.net

Ruch Chorzów - Wisła Kraków 1-0 - W meczu 23. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Ruch Chorzów pokonał 1-0 Wisłę Kraków. Fot. Andrzej Grygiel.
fot:  Andrzej Grygiel 

Kwestia awansu rozstrzygnie się na finiszu?

Po dwóch stricte wiosennych kolejkach I ligi obraz tych rozgrywek z jesieni kompletnie się zmienił. Pogoń Szczecin uważana była za drużynę kompletną, która dumnie wmaszeruje do Ekstraklasy. Pierwsze dwa wiosenne spotkania pokazały nam, że drużyna Sasala nie funkcjonuje tak dobrze jak jesienią, a ponadto do awansu może nie wystarczyć dobra gra jedynie na własnym obiekcie. Inauguracyjny mecz z Piastem (wygrany 2:1) dał także do zrozumienia fanom, iż przyjezdni nie są bez szans. Piast był drużyną lepszą i przegrał niezasłużenie. Kolejne spotkanie Portowcy grali w Nowym Sączu. Sprawiedliwie przegrali 0:1. Mecze wyjazdowe mogą się okazać zmorą Marcina Sasala. W tym sezonie na na 11 meczów poza Szczecinem, Pogoń wygrała zaledwie 3. Jest czas żeby się otrząsnąć ale trzeba pomału oglądać się za siebie gdyż konkurencja się zmienia ale nie śpi.

Drugim pretendentem do awansu jest dla mnie Piast. Rozgrywanie 10 kolejnych spotkań u siebie to okoliczność sprzyjająca ale nie dominująca gdyż tą jest zwyczajnie świetna gra piłkarzy Marcina Brosza. Jestem pod wrażeniem wkomponowania w drużynę zawodników z Hiszpanii: Fernando Cuerde czy Rubena i Alvaro Jurado. Piast dużo goli traci ale coraz więcej strzela więc kibice mogą spać spokojnie. Na nowym stadionie Piastunki rozegrały dotąd cztery mecze i zdobyły w nich 10 punktów. Bardzo dobry rezultat.

Arka Gdynia to najlepiej obecnie znana drużyna walcząca o awans. Wszystko to za sprawą Pucharu Polski, w którym Arkowcy zaprezentowali się bardzo dobrze, eliminując Śląsk Wrocław. Arce nie przeszkadza nawet rozległy konflikt kibiców z zarządem. U siebie radzą sobie bez dopingu gdyż mają bardzo silną drużynę, a na wyjeździe już wspierani przez swoich fanów walczą do ostatniego gwizdka. To jest przykład klubu, któremu opłacił się spadek z Ekstraklasy. To całkowicie przebudowana drużyna, która budzi respekt. Dwa mecze w lidze i dwa zwycięstwa. Z Termalicą i Olimpią Elbląg. W ostatniej kolejce tego sezonu Arka podejmie Pogoń. Może się okazać, że to właśnie ten mecz zadecyduje o wszystkim.

Jak dla mnie drużyny Niecieczy i bydgoskiego Zawiszy, to rewelacje na krótką metę. Ciężko im będzie przebić rozpędzoną Arkę czy Piasta.  Z całym szacunkiem dla tych zespołów ale brakuje im ogrania. Nie da się wywalczać awansu co roku o klasę wyżej i nigdy się nie zaciąć. Przykład Podbeskidzia pokazał jak trzeba budować drużynę, żeby wygrywać w Ekstraklasie na Wiśle czy Legii.

sobota, 24 marca 2012

Rewolucji nadszedł czas!

Czy klub wyraża chęć zatrzymania zawodnika czy nie wyraża to mało istotne. Tak czy tak kilku graczy Białej Gwiazdy pożegna się z klubem najbliższego lata. Aż 10 piłkarzom kończą się kontrakty i jest to idealna okazja, żeby oficjalnie zakończyć holenderską erę w Wiśle. Przeanalizujmy więc krok po kroku jak wyszczupli się latem kadra aktualnego mistrza Polski.

Wiemy na pewno, że do zmian nie dojdzie na ławce trenerskiej oraz w gabinetach (jak już to kosmetyczne). Michał Probierz nawet w przypadku nie wywalczenia dla Wisły pucharów pozostanie pierwszym szkoleniowcem. Ba! Zostanie generałem przed, którym postawione zostanie zadania zbudowanie największej armii w Polsce. Jacek Bednarz natomiast tylko z nazwy jest wiceprezesem ds. sportowych. Tak naprawdę jest dyrektorem sportowym i będzie odpowiadał za transfery chyba, że zostanie mianowany prezesem. Obecnie po Bogdanie Basałaju na tym stanowisku jest vacat i Jacek Bednarz jest wymieniany jako główny kandydat.

Latem odejść może dwóch bramkarzy: Filip Kurto i Sergiej Pareiko. Ten pierwszy raczej z klubem się pożegna, z drugim negocjacje mają się zacząć w kwietniu ale nawet jeśli Estończyk pozostanie w Wiśle, to może się spodziewać, że przybędzie mu silnej konkurencji.

W obronie roszady nie będą spore. Największym uszczerbkiem będzie niewykupienie z Brugii Juniora Diaza, któremu kończy się wypożyczenie. Na ten ruch Wisła potrzebuje kilkaset tys. euro więc wielce prawdopodobne, że druga przygoda Kostarykanina z Wisłą dobiega końca. Odejść ma Michael Lamey ale kibice tego ruchu raczej żałować nie będą, podobnie jak w przypadku Dragana Paljicia lecz tu szanse na renegocjacje są nieco większe.

Najbardziej ucierpi druga linia. Wisła podziękuje na pewno Gervasio Nunezowi. Ten zawodnik, również nie znalazł uznania w oczach kibiców więc płacenie za takiego zawodnika około miliona euro to bezsensowna inwestycja. Ciekawie zapowiada się kwestia rozmów z dwoma najdłużej będącymi w Wiśle z obecnej kadry Radkiem Sobolewskim i Tomasem Jirsakiem. Sobolewski w przyszłym roku zagra w Wiśle albo Jagiellonii i to jest pewne. Wydaje się jednak, że klub ma już pełnoprawnego następce kapitana w osobie Czarka Wilka co może znacząco wpłynąć na decyzje klubu. Jirsak raczej zostanie ale ciężko to stwierdzić na 100%. Ponadto kontrakt kończy się 20-letniemu Michałowi Szewczykowi. Powinien on jednak zostać przedłużony o minimum trzy lata.

W ataku może dojść jedynie do jednego osłabienia. Ale za to jakiego! Dudu Biton musi zostać wykupiony z Charleroi za 1,6 mln euro! Inaczej wróci do Belgii. Teoretycznie Wisła bez zastanowienia powinna go wykupić ale kłopot jest w cenie. Jest ona na tyle wysoka, że jeśli okaże się iż skauci Białej Gwiazdy mają na oku dobrego napastnika za np. 1 mln euro, to bez wątpienia kupią Bitonowi bilet do Belgii. Szanse wynoszą 50 na 50.


czwartek, 22 marca 2012

Polska Bundesliga - 26 kolejka


Borussia rozczarowała, Bayern zachwycił, a mimo to bilans w tej kolejce jest identyczny. Obydwaj faworyci do mistrzostwa wzbogacili się o trzy punkty. Przewaga aktualnego mistrza nad Bawarczykami wynosi 5 punktów i nic nie zmienia tu fakt, że to piłkarze z Allianz Arena grają efektowniej i mają już bilans bramkowy o 10 wyższy względem Borussii mimo, że jeszcze kilka kolejek temu było odwrotnie. Borussia może nie jest w kryzysie ale Dortmundczycy wyraźnie zwolnili tempo. Lecz na pewno nie tak jak Kaiserslautern. Marco Kurz nie jest już trenerem drużyny Kuby Świerczoka i Ariela Borysiuka. Zastąpił go Bułgar - Krasimir Bałakow. Sama zmiana szkoleniowca jednak nie zmienia tego, że Czerwone Diabły mają stratę 6 punktów do bezpieczniej pozycji. Mimo porażek Mainz i Koln w dużo lepszych nastrojach są piłkarze tych zespołów : Sławek Peszko i Eugen Polanski, którzy mają niemal pewność utrzymania swoich zespołów.

Jakub Błaszczykowski - Borussia Dortmund
(grał do 89 min. - Borussia - Werder 1:0)


Robert Lewandowski - Borussia Dortmund
(grał cały mecz -  Borussia - Werder 1:0)  


Łukasz Piszczek - Borussia Dortmund
(grał cały mecz, dostał żółtą kartkę - Borussia - Werder 1:0)



Sebastian Boenisch - Werder Brema
(cały mecz na ławce rezerwowych - Borussia - Werder 1:0)


Artur Sobiech - Hannover 96
(poza kadrą meczową -  Hannover - Koln 4:1)


Mateusz Klich - VFL Wolfsburg
(poza kadrą meczową - Nurnberg - Wolfsburg 1:3)


Ariel Borysiuk - 1.FC Kaiserslautern
(grał cały mecz  - K'lautern - Schalke 1:4)


Jakub Świerczok - 1. FC Kaiserslautern
(grał od 62 min.  - K'lautern - Schalke 1:4)


Sławomir Peszko - 1.FC Koln
(grał do 73 min.  Hannover - Koln 4:1)


Eugen Polanski - 1.FSV Mainz 05
(grał do 56 min.- Augsburg - Mainz 2:1)


Tomasz Zahorski - MSV 02 Duisburg
(poza kadrą meczową -  Duisburg - Bochum 2:1)


Markus Piossek - Karlsruher SC
(poza kadrą meczową - Karlsruher - Hansa 2:2)


Sebastian Tyrała - Greuther Furth
(kontuzja, poza kadrą meczową - TSV 1860 -  Greuther Furth 1:4)


Adam Matuszczyk - Fortuna Dusseldorf 1895 
(grał cały mecz, strzelił gola -  Energie - Fortuna 1:1)


Martin Kobylański - Energie Cottbus 
(cały mecz na ławce  Energie - Fortuna 1:1)

Ekstraklasa w Polsacie z IPLA Sport!

Nie podoba Ci się monopol Canal +? Jesteś zażenowany poziomem komentowania odkąd gorsze mecze redagują dziennikarze, którzy do tej pory robili jedynie wywiady? Wiesz, że Ivica Vrdoljak jest Chorwatem, a nie Serbem, a Podbeskidzie to klub z Bielska Białej, a nie Białegostoku? Jest w połowie recepta żeby uwolnić się od usług Canal +, które znacząco się pogorszyło. Nie trzeba wcale płacić Cyfrowego Polsatu, żeby mieć dostęp do meczów Ekstraklasy na antenach Polsatu. Wystarczy pobrać powszechnie znany program IPLA i za pomocą przelewu  wykupić pakiet IPLA Sport. Kosztuje to raptem 19,90 zł. miesięcznie, a możecie posiadać dostęp do 4 (nawet do 6) meczów Ekstraklasy w każdej kolejce co sprawia, że pozostałe góra cztery oglądacie na Canal + Sport z komentarzem z prawdziwego zdarzenia gdyż mecze na które Canal+ ma wyłączność komentują starzy i lubiani: Rafał Wolski, Rafał Dębiński czy Tomasz Smokowski. Z założenia mniej widowiskowe mecze na antenach Polsatu komentują natomiast najlepsi w redaktorzy: Przemysław Pełka, Piotr Przybysz, Bożydar Iwanow czy Mateusz Borek. Ja się ucieszyłem z takiej możliwości po pierwsze dlatego, że koszt jest niewielki, po drugie ze względu na jakość HD w jakiej można na IPLA oglądać Ekstraklasę, a po trzecie ze względu na słuchanie ludzi przygotowanych do meczu. Canal + dla mnie spoczął na laurach. Nie rozwijają się już tak prężnie jak jeszcze dwa lata temu. Wielka szkoda.

Jeśli jesteś w posiadaniu Eurosportu 2, to wraz z pakietem IPLA Sport możesz być niezależny od Canal + minimum w 5 spotkaniach każdej kolejki. Podkreślam minimum, bo może się okazać, że nawet 7 spotkań można oglądać u konkurencji. Jeśli także wolisz słuchać prawdziwych piłkarskich sentencji Andrzeja Strejlaua i jego nienagannej polszyzny niż dukania Macieja Murawskiego to zachęcam do korzystania z IPLA. Przetestowałem i jestem bardzo zadowolony... Ponadto zyskujesz także dostęp do Lig zagranicznych (min. Holandnia, Rosja czy Ukraina) ale przede wszystkim masz wybór w każdy czwartkowy wieczór ponieważ możesz wybrać jaki mecz Ligii Europy chcesz oglądać!!!


środa, 21 marca 2012

Młoda Ekstraklasa (nie) łowi talentów?

Zacząłem się ostatnio zastanawiać nad źródłem, z którego wypływają takie talenty jak Wolski, Czekaj czy Możdżeń. Tendencja, którą dostrzegłem, to nic innego jak otwarta polityka klubu. Czy ktoś sobie przypomina kogokolwiek kto poza Łukaszem Teodorczykiem zaistniał w Ekstraklasie dzięki występom w ME? Jaki to ma sens? Weźmy takie Zagłębie. W sezonie 2009/2010 Lubinianie zdeklasowali rywali w Młodej Ekstraklasie, wygrywając ligę z przewagą 11 punktów nad drugą Legią. Czy komuś coś mówią takie nazwiska jak Artur Węska czy Patryk Bryła? W tamtym sezonie zdobyli dla Zagłebia łącznie 11 goli! Bryła gra teraz w Polkowicach, a Węska nadal tkwi w ME Zagłębia. Z tamtego składu zaistniał jedynie Paweł Olkowski lecz nie ze względu na ME, a na dobre występy w GKS-ie Katowice w sezonie 2010/2011. Tak sobie myślę czy nie byłoby, lepiej przywrócić Puchar Ligii. Wówczas Ci wszyscy piłkarze wyłowieni przez skautów bądź wychowani w klubach Ekstraklasy mogliby się ogrywać na wyższym poziomie. Mam takie wrażenie, że Młoda Ekstraklasa jest klubom potrzebna jedynie do sprawdzania piłkarzy wracających po kontuzji. Nie taki był cel. Nie mówię, żeby to zlikwidować ale gdyby stworzyć znów Puchar Ekstraklasy z założeniem, że może w składzie grać np. co najwyżej 6 zawodników, którzy zagrali więcej niż połowę meczów ligowych, a reszta to mają być piłkarze pomijani przy ustalaniu składu, to wtedy mielibyśmy w szerokich kadrach zespołów Ekstraklasy piłkarzy najbardziej rokujących, którzy przez te rozgrywki wchodzili, by do Ekstraklasy. Warto się nad tym zastanowić. Przecież Wolski, Żyro czy Kucharczyk nie zaistnieli dzięki Młodej Ekstraklasie ale dzięki szkółce Legii czyli ambicji klubu. Dajmy decydować o wprowadzaniu młodzieży klubom, a nie nie jednokrotnie przeszkadzającym rozgrywkom ME.

niedziela, 18 marca 2012

1/4 Pucharu Polski - podsumowanie cz.1

 Każdy z czterech meczów ćwierćfinałowych z czegoś zasłynął. Poziom piłkarski był na tyle wysoki, że kibice, który zdecydowali się poświęcić wtorkowe i środowe popołudnia na krajowe rozgrywki pucharowe zapewne się nie zawiedli. Bardzo dużo w ogólnym znaczeniu wniosły te ćwierćfinały. Jedni pokazali swoje wciąć idące w górę piłkarskie umiejętności, drudzy udowodnili, że ambicją w piłce można wiele zdziałać, a trzeci uświadomili Nas jak wiele dobrego do całego spektaklu znaczy kibic na stadionie.

GRYF  0:3 LEGIA 


Zacznijmy od lidera T-Mobile Ekstraklasy. Mają zaliczkę i właściwie awans ale nie trzy bramki były tu najważniejsze lecz fakt niezlekceważenia rywala. Tacy piłkarze jak Nacho Novo czy Ismael Blanco zapewne nie przyjechali do Polski, by grać dla niecałego tysiąca widzów w jakimś małym mieście ale mimo to zaprezentowali się z bardzo dobrej strony i widać, że nie odpuścili tego meczu. Michał Żyro kontynuuje swoją dobrą dyspozycje (z Podbeskidziem wywalczył karnego). Tym razem strzelił dwa gole.

Gryf natomiast pojechał po bandzie. Gdyby nie zabrakło piłkarzom trzecioligowca zimnej krwi to zapewne strzeliliby choć jednego gola. Ambicje, wola walki czyli to co cechuje outsiderów w starciach z potęgami było na najwyższym możliwym poziomie. Dla kibiców to już sukces niewiele mniejszy niż fakt grania w ćwierćfinale. Kolejną nagrodą będzie wyjazd na Łazienkowską 3. Jeden z najpiękniejszych stadionów w Polsce, na którym Ci piłkarze zagrają prawdopodobnie pierwszy i ostatni raz.

LECH 0:1 WISŁA


Bardzo dobre widowisko. Zaczęło się od pięknej oprawy, która uczciła 90-lecie istnienia Kolejorza. Była gwara poznańska, stroje stylizowane na lata siedemdziesiąte, owacje dla najstarszego, żyjącego Lechity - Stanisława Atlasińskiego, który symbolicznie rozpoczął to spotkanie. Miłym akcentem była publiczność, która licznie jak na obecne standardy z ul. Bułgarskiej stawiła się w liczbie 16 839. Jedyne co popsuło kapitalny spektakl to niewykorzystane dwie 200% sytuacje przez Lecha, a także fakt zdziesiątkowania piłkarzy Mariusza Rumaka. Boisko musieli z powodu urazów opuścić: Krivetsa i Tonev, a poobijani schodzili także  Murawski, Rudnev i Kotorowski.

Największym zwycięstwem ekipy Probierza jest taktyka, a właściwie jej realizacja.Wiślacy wiedzieli, że Lecha nie mają czym straszyć gdyż Melikson i Genkov nie byli zdolni do gry, a Biton znacząco obniżył loty. Udało się jednak wykorzystać stały fragment gry wykonywany przez Łukasza Gargułę, a zakończony premierowym golem w barwach Białej Gwiazdy Gordana Bunozy. Szanse na awans Wisły urosły jednak ledwo kilka procent ponad przedmeczowe pół na pół co oznacza, że rewanż będzie niezwykle emocjonujący.

R.ZDZIESZOWICE. 1:4 RUCH CHORZÓW


Goście zawiedli. Nie grali znowu aż tak rezerwowym składem, żeby być przez ponad godzinę gry gorszym od drugoligowca. Dopiero w 74 minucie, Niebiescy przypomnieli sobie o piłce i bramkach, a także zauważyli związek między tymi dwoma rzeczami. Nawet styl strzelanych bramek (Malinowski, Grodzicki i dwie Janoszka) nie przekonał nikogo. Rywalizacja wydaje się być rozstrzygnięta lecz trzeba udowodnić w rewanżu, że mimo to piłkarze Fornalika nie zlekceważyli rywala.

Kilku piłkarzy Ruchu Zdzieszowice zaimponowało publiczności. Mowa przede wszystkim o strzelcu gola na 1:0 - Rolandzie Buchale lecz wyróżniali się mocno także Mateusz Bukowiec i Daniel Rychlewicz. Wiadomo kto był faworytem tego dwumeczu ale pierwsza połowa dawała kibicom nadzieje na kolejną sensacje. Tak się jednak nie stało i pewnie nie stanie. Może gdyby o awansie zadecydował jeden mecz, to mielibyśmy kolejnego kopciuszka w następnej rundzie? Myślę jednak, że Zdzieszowice przegrały nie umiejętnościami piłkarskimi, a jedynie motoryką.


ARKA 2:0 ŚLĄSK


Arka Gdynia wygrała całkowicie zasłużenie. Zobaczyliśmy drużynę pierwszoligową, która zdominowała wicelidera Ekstraklasy. Dobre ruchy transferowe tej zimy polegały w Arce na tym, że sprowadzono zawodników na wybrakowane  pozycje, a ponadto stało się to na tyle wcześnie, że już w pierwszym oficjalnym meczu w 2012 roku Gdynianie mogą mieć pociechę z Piotra Tomasika, Wallace czy Charlesa Nwaogu. Jedyne co popsuło to wielkie święto jakim było przypomnienie o sobie Ekstraklasie były trybuny, które świecą pustkami ze względu na wielki protest Arkowców, którzy występują przeciwko działaniom zarządu. Jednocześnie deklarują poparcie dla piłkarzy i trenerów ale nie przychodzą ich wspierać, by nie dawać klubowi pieniędzy, które ich zdaniem władze marnotrawią. Nie ważne są jednak ze pozaboiskowe sprawy. Ważne, że hitowe spotkanie ze Śląskiem obejrzało jedynie 4,7 tys osób.

W Śląsku coś umarło i prędko nie powstanie. Doszło do publicznej krytyki piłkarzy ze strony Oresta Lenczyka i to odbiło się bardzo na psychice zawodników. W Gdyni zagrali po prostu fatalnie. Ich szanse na awans spadły znacząco. Mimo, że Lenczyk wymienił 10 zawodników względem ligowego meczu z Koroną, drużyna z Wrocławia i tak wydawała się silna. Ale tylko na papierze. Atakowali Arkę sporadycznie. Także sporadycznie radzili sobie z ofensywą Arki. Jak już to faulem - dwie żółte kartki Fojuta. Śląsk w ćwierćfinale? Mało prawdopodobne.

sobota, 17 marca 2012

ANALIZA: Legia Warszawa 0:0 Polonia Warszawa

Podział punktów cieszyć może co najwyżej Legię. W razie zwycięstwa Śląska nad Cracovią, mistrz jesieni nie zrówna się z podopiecznymi Skorży punktami. Polonia natomiast może być zadowolona jedynie z gry na zero z tyłu po czerwonej kartce Kokoszki. Jednak obiektywny widz jest zapewne zażenowany tym co zobaczył. Gra była szarpana dlatego, że Zieliński kazał pacyfikować drugą linie gospodarzy. Często faulem. Poloniści popełnili 25 przewinień, a Legia tylko 17. Walka? Umownie była ale typowo derbowego stylu granie nie mieliśmy okazji zobaczyć. Pochwalić należy dwóch piłkarzy. Daniela Ljuboję, który był bardzo widoczny. Nie udawało się z gry, to zagrażał Polonii po rzutach wolnych. W dwóch przypadkach był bardzo bliski pokonania drugiego wyróżniającego się piłkarza, bramkarza Czarnych Koszul Sebastiana Przyrowskiego. Były golkiper min. Groclinu bronił bardzo pewnie. Jest to miła niespodzianka ponieważ jego postawa była wielką niewiadomą. Defensywa Polonii grała dobrze, z przodu raczej nie było jak rozwinąć skrzydeł. Legia z kolei biła głową w mur. Wszystkie dobre akcje były przerywane faulem. Kuciak i spółka wiele się nie napracowali ale piłkarze formacji ofensywnej lidera Ekstraklasy zapamiętają ten mecz dzięki nabitym siniakom. Polonia wyprzedziła o punkt Ruch Chorzów ale czy zostanie na trzeciej lokacie po 22 kolejce okaże się w niedziele wieczorem gdy zakończy się mecz Ruchu z Podbeskidziem. Przed Legią nieco łatwiejsze spotkanie, które poprzedzi mecz jesieni z Wisłą za dwa tygodnie czyli konfrontacja z Bełchatowem także u siebie. Polonia natomiast musi zrobić wszystko, by ich europejskich zapędów nie wystudziła Korona Kielce.


fot:   legia.net


fot:  legia.net


fot:   eurosport.pl

czwartek, 15 marca 2012

Ustalanie tabeli Ekstraklasy - eliminacja błędów!

W ostatnim czasie można było spotkać się z różnym obrazem tabeli naszej ligi. Cytując paragrafy regulaminu postaram się wyjaśnić na czym polegały błędy (czyt. niedopatrzenia) niektórych mediów. Na początek chciałbym zaznaczyć, że Regulamin rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy jest napisany bardzo czytelnie i zawiera bardzo dokładne wytyczne wedle, których toczyć się mają rozgrywki, a także bardzo dokładnie opisuje pewne zjawiska, które w lidze mogą wystąpić. Kłopoty zaczynają się w dwóch przypadkach. Po pierwsze gdy ktoś nie posiada umiejętności czytania ze zrozumieniem, a bierze się za rozstrzyganie spornych kwestii lub w ogóle nie odwołuje się do regulaminu i działa po omacku. Przejdźmy jednak do rzeczy.

Żeby coś wytłumaczyć, to należy wziąć  przykład. Skupy się więc na dole naszej ligowej tabeli. Będziemy rozpatrywać przypadek walczących o utrzymanie ŁKS-u, Cracovii i Zagłębia.

Podstawowym błędem jest mieszanie dwóch przypadków. Mianowicie kłopot polega na tym, by wiedzieć kiedy o kolejności decydują współczynnik bramek, a kiedy bilans bezpośrednich spotkań.

Korzystając ze statystyk na 90minut.pl spójrzmy na dolną część tabeli po 20 kolejce Ekstraklasy:

14. Zagłębie    17pkt  br: 19-35
15. ŁKS              16pkt  br: 12-38
16. Cracovia   16pkt  br: 10-22

Z przykrością stwierdzam, iż kolejność ta jest błędna.

Odwołajmy się do artykułu 10, podpunkt 10.2.1.

"10.2.1   przy dwóch zespołach:
a.  liczba zdobytych punktów w spotkaniach między tymi drużynami,
b.  przy równej liczbie punktów korzystniejsza różnica między zdobytymi i utraconymi bramkami w spotkaniach tych drużyn,
c. przy dalszej równości, według obowiązującej reguły UEFA, że bramki strzelone na wyjeździe liczone są „podwójnie,” korzystniejsza różnica między zdobytymi i utraconymi bramkami w spotkaniach tych drużyn,
d.  przy dalszej równości, korzystniejsza różnica bramek we wszystkich spotkaniach z całego cyklu rozgrywek,
e.  przy dalszej równości, większa liczba bramek zdobytych we wszystkich spotkaniach z całego cyklu,
f.   przy dalszej równości, wyższe miejsce w klasyfikacji Fair Play w sezonie 2011/2012,
g.  przy dalszej równości, w przypadku, gdy dwoma zespołami o jednakowej liczbie punktów są zespoły zajmujące pierwsze i drugie miejsce w tabeli Ekstraklasy, zespoły rywalizujące o miejsce w rozgrywkach UEFA, a także zespoły których kolejność decyduje o spadku, zarządza się spotkanie barażowe na neutralnym, wyznaczonym przez Ekstraklasę SA, boisku. W przypadku remisowego wyniku spotkania w regulaminowym czasie zarządzona będzie dogrywka 2 x 15 minut, a w przypadku dalszej równości sędzia zawodów zarządza wykonanie rzutów karnych według obowiązujących przepisów. 

Ktoś mało dociekliwy ustali więc tabele tak jak powyżej gdyż zasugeruje się podpunktem a lub c. Trzeba jednak nadmienić, że do tego artykułu jest dopisek, który brzmi:

[1]  Dla celów ustalania tabeli po poszczególnych kolejkach rozgrywek w trakcie sezonu w przypadku uzyskania równej liczby punktów przez dwie drużyny zastosowanie mają:
a)     w przypadku rozegrania wszystkich spotkań między tymi drużynami (mecz i rewanż) kolejno punkty 10.2.1 a), b), c), d), e) niniejszego regulaminu
b)     w przypadku nierozegrania wszystkich spotkań między tymi drużynami (mecz i rewanż) kolejno punkty 10.2.1 d), e) niniejszego regulaminu 

        Co za tym idzie Cracovia wyprzedzi ŁKS gdyż drugi bezpośredni mecz, który jest podstawą do zastosowania podpunktów artykułu 10 zagra dopiero w następnej kolejce (remis 2:2). Stanie się tak ponieważ różnica między bramkami strzelonymi a straconymi w przypadku ŁKS-u wynosi 26, a Cracovii 12.



         Trzeba być szczególnie na to uczulonym gdyż tabela bywa bardzo spłaszczona, a w pomylił się w tej kwestii nawet Przegląd Sportowy. Bardzo ciekawa sytuacja jest także w przypadku trzech zespołów z równą liczbą punktów. Zapraszam więc ambitnych obserwatorów Ekstraklasy do lektury Regulaminu rozrywek piłkarskich o mistrzostwo Ekstraklasy na sezon 2011/2012, który możecie pobrać tutaj:



środa, 14 marca 2012

Sędzia Gil wypaczył kwestię utrzymania!

Oglądając spotkanie ŁKS Łódź - Cracovia oczom nie wierzyłem. Dawno nie widziałem tak rażących błędów sędziego. Pan Paweł Gil był głównym aktorem spotkania, które było jednym z najważniejszych w tej rundzie dla obu ekip. Postawa całej trójki sędziowskiej wpłynęła nie tylko na wynik tego meczu ale może nawet na kwestie utrzymania w Ekstraklasie gdyż po tej konfrontacji Cracovia ma gorszy bilans bezpośredni z ŁKS-em. Skrzywdzono Cracovię co najmniej trzykrotnie. To, że podopieczni Tomasza Kafarskiego doprowadzili do remisu, w pewnym stopniu ocaliło sędziego. Nie da się jednak ukryć, że Pasy powinny ten mecz wygrać i to więcej niż 1:0 co pozwoliłoby w przypadku równej liczby punktów wyprzedzić Łódzki Klub Sportowy.

8 min.  -   Saidi Ntibazonkiza strzela bramkę w sytuacji sam na sam z Velimiroviciem. Jak się później okazało spalony wynosił kilka centymetrów (góra!). Ktoś powie, że brawa dla sędziego asystenta, że to dostrzegł. Ja pytam czy ktokolwiek wierzy w to, że on to widział?

18 min.   -  Saidi Ntibazonkiza strzela z ostrego konta, piłka trafia w rękę Piotra Klepczarka. Wszystko dzieje się w polu karnym jednak jedenastki nie ma. Sędzia Gil nie dyktuje karnego gdyż rzekomo odległość była mała i ta ręka była nastrzelona. Można, by się zgodzić gdyby nie ewidentny ruch ręki do piłki co pozwoliło zwiększyć powierzchnie ciała obrońcy.

28 min.  -   Rzut karny dla Łodzian po zagraniu ręką Mateusza Żytki. Szkoda tylko, że kontakt piłki z ręką czeskiego stopera ma miejsce dwa metry przed linią pola karnego, a poza tym tego zagrania sędzia Gil nie widział gdyż zagwizdał dopiero gdy piłka odbiła się od obojczyka Jana Hoska także przed polem karnym Pasów.

Paweł Gil (Lublin)
ur. 28 czerwca 1976
zawód - ekonomista
w Ekstraklasie od sezonu 2005/2006
















fot:   legionisci.com

wtorek, 13 marca 2012

Polska Bundesliga - 25 kolejka


Ta kolejka wiele nie zmieniła. Co prawda Bayern po rozbiciu Hoffenheim 7:1 odrobił dwa punkty do lidera z Dortmundu ale nadal traci pięć oczek co stanowi bezpieczną przewagę Borussii. Kibiców BVB zmartwiły nie dwa zgubione punkty ale styl w jakim drużyna Jurgena Kloppa zremisowała na wyjeździe z Augsburgiem (0:0). Nie widoczny był Lewandowski, pracował Błaszczykowski ale więcej zamieszania jest teraz w mediach za sprawą zainteresowania jego osobą Liverpoolu niż tego, które tworzył na boisku. Skomplikowana robi się sytuacja Kaiserslautern dla, którego występują Ariel Borysiuk i Kuba Świerczok. Czerwone Diabły jedynie zremisowały ze Stuttgartem i tracą już do bezpiecznej pozycji trzy punkty. 25 kolejka byłą dużym sukcesem dla Sławka Peszki, którego Kolonia wygrała 1:0 z Herthą, a polski skrzydłowy grał prawie cały mecz.

Jakub Błaszczykowski - Borussia Dortmund
(grał do 86 min. - Augsburg - Dortmund 0:0)
Robert Lewandowski - Borussia Dortmund
(grał cały mecz - Augsburg - Dortmund 0:0) 

Łukasz Piszczek - Borussia Dortmund
(grał cały mecz - Augsburg - Dortmund 0:0)  

Sebastian Boenisch - Werder Brema
(kontuzja, poza kadrą meczową - Werder - Hannover 3:0)
Artur Sobiech - Hannover 96
(grał od 60 min, żółta kartka -  Werder - Hannover 3:0 )
Mateusz Klich - VFL Wolfsburg
(poza kadrą meczową - Wolfsburg - Bayer 3:2)
Ariel Borysiuk - 1.FC Kaiserslautern
(grał cały mecz  - Stuttgart - K'lautern 0:0)
Jakub Świerczok - 1. FC Kaiserslautern
(poza kadrą meczową, grał 75 min. w rezerwach Stuttgart - K'lautern 0:0)
Sławomir Peszko - 1.FC Koln
(grał do 82 min. - Koln - Hertha 1:0)
Eugen Polanski - 1.FSV Mainz 05
(grał do 83 min.- Mainz - Nurnberg 2:1)
Tomasz Zahorski - MSV 02 Duisburg
(cały mecz na ławce -  Union - Duisburg 1:1)
Markus Piossek - Karlsruher SC
(poza kadrą meczową- St. Pauli - Karlsruher 1:0)
Sebastian Tyrała - Greuther Furth
(kontuzja, poza kadrą meczową -  Greuther Furth - Alemannia 1:0)
Adam Matuszczyk - Fortuna Dusseldorf 1895 
(cały mecz na ławce -  Fortuna - Aue 3:1)
Martin Kobylański - Energie Cottbus 
(cały mecz na ławce - Energie - Eintracht Brunszwik 1:1)

poniedziałek, 12 marca 2012

Kara dla Zagłębia w przyszłym sezonie!

Gdy przeczytałem karze dla Zagłębia Lubin za kupiony mecz z Cracovią w 2006 roku, który w przypadku remisu dawał Lubinianom awans do europejskich pucharów (padł remis 0:0), zacząłem się zastanawiać nad sensem tych wszystkich postępowań. Nie mówię, że Zagłębie czy Cracovia mają nie ponieść kary ale chodzi o to, że te wszystkie dochodzenia trwają tyle, że przeciętny kibic już zdążył zapomnieć o co chodziło i nagle dowiaduje się, że jego drużyna przystępuje do rozgrywek z ujemnymi punktami. Nie wiadomo czy w Ekstraklasie, gdyż walka Zagłębia o ligowy byt dopiero się zaczęła ale na pewno w przyszłym sezonie Miedziowi będą przystępować do rozgrywek z trzema ujemnymi punktami (chyba, że odwołanie coś da). Uważam, że to nie ma sensu gdyż powinno się wstrzymać ogłoszenie kary do czasu decyzji o ukaraniu Cracovii. Gdyby sankcje zastosować równocześnie, to miałoby to sens, a tak to może nawet nie zaszkodzić gdyż różnica trzech punktów to w Ekstraklasie co innego niż w I lidze. Patrząc jednak na wszystkie te afery korupcyjne to osobiście uważam, że należy to oddzielić grubą kreską. Nie ma sensu w tym grzebać. Oczywiście mając w perspektywie sport, a nie prawo. Nie uważam, że bezkarność jest dobra, broń Boże! Ale karę dostaje Zagłębie, które nie ma z tamtym faktem nic wspólnego gdyż ściepę na mecz z Cracovią zrobili sami piłkarze. Nie wiedział o tym nawet trener Smuda! Dlatego zasadne będzie odwołanie Zagłębia. Natomiast Wydział Dyscypliny PZPN niech dostosuje kary do rzeczywistości i zrozumie, że spektakularne karanie klubu jest niesprawiedliwe. Jedyne co można zrobić to pozawieszać piłkarzy lecz to według wielu nie wystarczy. Trzeba zrobić demonstracje siły prawda? Szkoda tylko, że mimo to wszyscy są bezradni...

niedziela, 11 marca 2012

ANALIZA: Wisła Kraków 0-0 Lech Poznań

Hit zawiódł bez dwóch zdań. Nie chodzi nawet  brak goli. Mecz na remis ale nie do końca, bo bardziej usatysfakcjonowany może być trener Rumak, którego Lech wywiózł z gorącego terenu przy Reymonta jeden punkt, ma zaległy mecz z Górnikiem u siebie, a także zebrał dużo wskazówek na dwumecz z Białą Gwiazdą w ćwierćfinale Pucharu Polski. Michał Probierz natomiast zadowolony może być jedynie z nieutracenia gola. Jest zapewne poprawa w grze Wisły ale nie tak miał wyglądać ten mecz. To Wisła była minimalnym faworytem tym czasem na boisku w pierwszej części meczu rządził i dzielił Kolejorz. W drugiej zapewne nic, by się nie zmieniło gdyby nie wyleciał z boiska Mateusz Możdżeń. Paradoks jest taki, że 21-letni pomocnik poznańskiej ekipy został uznany antybohaterem tego meczu mimo, że był przez okres swojej gry jednym z najlepszych piłkarzy na boisku! Znacząco poprawiła się linia obrony Lecha. Wiele dał też zapewne powrót Rafała Murawskiego i Semira Stilicia. Obaj zagrali świetne zawody. Murawski potwierdził, że jest najlepszym defensywnym pomocnikiem w lidze, a Stilic udowodnił, że jedyną pozycją jest dla niego klasyczna dziesiątka czyli gra za plecami Artjoma Rudneva. Skoro już o Łotyszu mowa to w piątek nie błyszczał ale nie można mieć do niego pretensji. Mógł mieć wspaniałą asystę gdyby Możdżeń trafił czysto w piłkę po jego zagraniu głową. Nie zawiódł Vojo Ubiparip, który zagrał w tym sezonie dopiero po raz szósty. Odważna decyzja trenera Rumaka sprawiła, że na ławce usiedli Krivets i Tonev. W Wiśle zabrakło Genkova co sprawiło, że nawet przesunięcie do pierwszej linii Ilieva nie dało klasycznego ustawienia 4-4-2. Serb wyglądał dobrze ale nie miał komu dogrywać. Wilk, Kirm czy Nunez nie szli za akcjami. Jedyny Biton ruszał się zgodnie z tempem gry. Ciosem dla piłkarzy Probierza jest fakt niewykorzystania osłabienia rywala i doprowadzenie do sytuacji dla Lecha mimo, że po czerwonej kartce dla Możdżenia Biała Gwiazda powinna kontrolować grę. I kto, by pomyślał, że w 90 sekundzie mogło być 1:0 dla gości?

 Lech po meczu w Krakowie znalazł się w lepszym położeniu gdyż dzięki temu punktowi wyprzedził Podbeskidzie oraz Widzew (który gra dzisiaj). Kolejne spotkanie zagrają także na wyjeździe ale na zdecydowanie łatwiejszym do zdobycia niż kiedyś stadionie przy ul. Słonecznej w Białymstoku. Potem natomiast trzy mecze u siebie. Z Cracovią, Śląskiem i zaległe spotkanie z Górnikiem. Tymi meczami Lech może bardzo szybko wrócić do walki o czołowe lokaty. W miedzy czasie może też wyeliminować z Pucharu Polski Wisłę i ułatwić sobie drogę do pucharów. Przy Reymonta myślą jednak tak samo ale terminarz mają trudniejszy. Teraz Wisłę czeka wyjazd do Bełchatowa gdzie łatwo tej wiosny nie jest, a następnie mecz w Chorzowie z Ruchem i Legią u siebie. Będzie trudno ale wszystko jest jeszcze możliwe...


fot:   pilkarskidziennik.pl


fot:   mmkrakow.pl

sobota, 10 marca 2012

Linia obrony na Euro 2012

Po złamaniu ręki w łokciu przez Damiena Perquisa rozpętała się prawdziwa burza wokół linii defensywy Reprezentacji. Wypadnięcie z kadry Perquisa nie jest jednak przesądzone lecz kłopotem może być koniec piłki klubowej dla obrońcy Sochaux w tym sezonie ponieważ kolejny mecz w jakim zagra to prawdopodobnie właśnie mecz reprezentacji gdyż do końca rozgrywek Lique 1 będzie pauzował. Osobiście uważam, że Smuda powinien zrezygnować z Arkadiusza Głowackiego. Na dodatek z powodu "tajemniczej kontuzji" były stoper mistrzów Polski nie zagra już w tym sezonie ligi tureckiej. Wasilewski wygląda od byłego obrońcy Wisły zdecydowanie lepiej mimo, że jest nominalnie prawym obrońcą, a nie stoperem. Opcją awaryjną jest  Maciej Sadlok. Wrócił do składu Polonii gdyż tak zalecił prezes Wojciechowski ale tu akurat ma rację gdyż, cofanie Jodłowca do obrony powoduje wiele pomyłek, a na dodatek sadza na ławce reprezentanta Polski. Nie zapominajmy także o jego partnerze ze środka obrony stołecznej drużyny czyli Marcinie Baszczyńskim. Ten piłkarz jest wyróżniającym się i chyba najlepszym obok Michała Żewłakowa stoperem w lidze. Właśnie! Żewłakow! Szkoda, że w kadrze nie ma dla niego miejsca. Ja bym go powołał ale opierajmy się na tym co jest realne gdyż mało prawdopodobne, by Smuda zmienił zdanie. Gdyby powołał Żewłakowa to zaraz odezwą się głosy: to czemu nie Boruc? Lepiej nie bawić się w to i nie psuć atmosfery. Na bokach obrony sprawa jest zdecydowanie prostsza. Na prawej Piszczek na lewej Wawrzyniak. Nie Boenisch! Nie dlatego, że obrońca Werderu jest gorszym piłkarzem ale dlatego, że gra ten kto jest w formie, a Boenisch nie miał okazji jeszcze do nie dojść, bo nie gra.

Obecnie najsilniejsza linia defensywy:



WAWRZYNIAK                            PISZCZEK
                       
                  WASILEWSKI     PERQUIS  
                                           (BASZCZYŃSKI)


Po meczu z Portugalią przekonałem się do Damiena Perquisa. Czy zagra jednak na Euro?

fot:   weszlo.com

piątek, 9 marca 2012

Bełchatów jeszcze w lidze namiesza!

Gdy w 2007 roku GKS Bełchatów zdobywał pod wodzą Oresta Lenczyka wicemistrzostwo Polski wszyscy byli zdumieni gdyż nie spodziewali się tego po drużynie złożonej z takich zawodników. W ciągu jednego sezonu tacy piłkarze jak Marcin Kowalczyk, Łukasz Garguła, Radosław Matusiak czy Rafał Boguski stali się gwiazdami ligi. Widzę tu pewną analogię w stosunku do tego co przy ul. Sportowej dzieje się dzisiaj. Młody trener (Kamil Kiereś), młoda ekipa i póki co żadnych oczekiwań poza utrzymaniem. Komfortowe warunki pracy. No może jedyne co przydałoby się zmienić, to frekwencja ale i tak z tym ostatnio jest lepiej gdyż na meczach Górnikiem i Polonią było ponad 2 tys widzów. Argumenty są znaczące jeśli chodzi o pozytywne nastroje kibiców w przyszłości. Chodzi o zimowe transfery do klubu. Sprowadzono min. Mateusza i Michała Maków, Kamila Wacławczyka, Macieja Wilusza, Dawida Smuga i Pawła Giela. To młodzi zawodnicy, którzy za rok czy dwa mogą się okazać rewelacjami ligi gdyż mają spokój. Czują Ekstraklasę ale nie wielką presję i parcie na wynik. To może spowodować, że będą rozwijać się dynamicznie. Zwłaszcza bracia Mak i Wacławczyk, którzy mają zadatki na bardzo widowiskowych zawodników. Warto się im przyglądać, bo postępy robią bardzo duże. Takie zespoły mogą wiele namieszać zwłaszcza teraz gdy potentaci nie wygrywają już meczu za meczem. Z za pleców faworytów zawsze ktoś wyskoczy. Niewykluczone, że będzie to właśnie Bełchatów...

Trener Kamil Kiereś:

fot:   lodzkifutbol.pl

czwartek, 8 marca 2012

Tomasz Kafarski czyli ostatnia deska ratunku!

Początkowo nie wierzyłem, że Tomasz Kafarski może zostać kandydatem na trenera Pasów, a co dopiero rzeczywiście pierwszym szkoleniowcem. Przyznam jednak szczerze, że gdy wyszło na jaw fiasko w negocjacjach z Michałem Probierzem, moja pierwsza myśl brzmiała "Kafarski". Później jednak sprawa się rozmyła gdyż oczy zamydlił profesor Filipiak mówiąc, że zmiany trenera nie będzie. Co było nie prawdą gdyż w rzeczywistości liczył na dymisję Pasieki, równocześnie szukając nowego szkoleniowca. Padło na Czesława Michniewicza. Odmówił ale bynajmniej nie za ze względu na Polonię Warszawa lecz na ... Lecha Poznań. Już teraz był nie tak daleko zastąpienia Jose Bakero. Jeśli więc niepowodzeniem zakończy się projekt pt. "Rumak przejmuje sery" To latem "polski Mourinho' obejmie Kolejorza. Skąd taka teza? Domagają się tego kibice i to byłoby bez wątpienia lekarstwo na pustkę trybun. Kafarski był trzecim wyborem ale może właśnie najlepszym. Dlaczego? Ponieważ Cracovia potrzebuje długofalowej pracy. Probierz mam takie wrażenie robi wynik na krótko. Do pierwszego konfliktu. Chciałbym się oczywiście przekonać na przykładzie jego pracy w Wiśle, że już tak nie jest. Kiedy okazało się, że Cracovia zaoferowała mu 2,5 letni kontrakt i 50 tys. miesięcznie, a mimo to Probierz poszedł do Wisły, kibice oszaleli ze złości. Dlatego tak bardzo domagali się dymisji Pasieki. Michniewicz z kolei nie jest zbyt popularny w Krakowie. Kojarzony nie z Pucharu Polski z Lechem czy mistrzostwem dla Zagłębia Lubin, a z jego ekspresywnością i wybuchowością. To byłoby zbyt duże ryzyko moim zdanie. Kafarskiemu może braknąć doświadczenia ale mimo to uważam, że to lepsza decyzja niż zatrudnienie Urbana czy Tarasiewicza. Atut numer jeden: jest młody. Dwa: ma twardą rękę. Trzy: preferuje ultra ofensywny styl gry i wreszcie cztery: prawdopodobnie będzie odpowiedzialny za transfery, a to w Cracovii szwankuje od lat! Nieudolne ruchy na rynku transferowym spowodowały, że w kadrze Pasów są piłkarze przypadkowi. Z tego się nie da sklecić zespołu. Jeśli Kafarski utrzyma Cracovię będzie wygranym, jeśli natomiast latem zbuduje prawdziwy zespół - będzie geniuszem.! Oby tylko kibice go zaakceptowali i zapomnieli o śwince...

Tomasz Kafarski

fot:  gazetakrakowska.pl

środa, 7 marca 2012

Puchary większe nadzieje czy większe szanse?

Euro 2012 ma tę wadę, że nieco dezorganizuje działania UEFA, krajowych federacji, a przede wszystkim przysparza kłopotów klubom z tych słabszych piłkarsko krajów jak Polska. Nasze drużyny zaczynały przygodę z Ligą Europy już na przełomie czerwca i lipca. W tym roku klub, który wystąpi w I rundzie kwalifikacji LE swój pierwszy mecz rozegra 4 lipca i wielce prawdopodobne, że nie będzie do niego przygotowany optymalnie. Stanie się tak dlatego, że kluczowi gracze np. Lecha czy Polonii będą w tym roku bez urlopów, przez prawie dwa miesiące będą trenować z kadrą więc wrócą zmęczeni i trzeba będzie im dać wolne. Nie jest to dobra wiadomość ale pamiętajmy, że po takiej postawie naszych zespołów w Europie, kluby z Polski jak i cała nasza liga nie są już kompletnie anonimowe. Może więc nawet nie optymalnie silni ale poradzimy sobie lepiej niż w zeszłym roku Jagiellonia. Skupmy się jednak na zmianach na lepsze. Optymalnie z punktu widzenia losowań byłoby gdyby w pucharach zagrały: Wisła, Legia, Lech i Śląsk gdyż te drużyny mają najlepsze współczynniki co pozwala im na większą liczbę rozstawień (więcej w linku poniżej). Patrząc jednak w tabele nie jest to może nieprawdopodobne ale jednak mało realne. Tak więc idąc dalej musimy się cieszyć z faktu postępu naszych klubów na rynku transferowym. Nauczyliśmy się zakontraktowywać piłkarzy niedługo po zakończeniu sezonu, a nie tuż przed rozpoczęciem następnego. Wiele dał chyba przykład Lecha, który przegrał rywalizację o Ligę Mistrzów gdyż straszył Spartę Praga Tshibambą, Mikołajczakiem i Wichniarkiem zamiast stanąć na głowie, by ściągnąć jeszcze w czerwcu  Rudneva. Poszło jak zwykle o pieniądze. Następnie infrastruktura. Z 9 zespołów, które mają jeszcze szanse na puchary (miejsca 1-9) aż 6 może się poszczycić stadionami, które na pewno zostaną dopuszczone. Wisła, Legia, Lech, Śląsk czy Korona mają nowoczesne, europejskie obiekty. Policzyłem także Polonię gdyż Józef Wojciechowski zapowiedział, że w przypadku gry w pucharach wynajmie Stadion Narodowy. Ważnym osiągnięciem jest też ranking UEFA. W losowaniach do tegorocznych pucharów brany pod uwagę był ranking z roku 2010. Zajmowaliśmy w nim 26 miejsce. Głównie dzięki Wiśle i Legii zanotowaliśmy spory awans i obecnie plasujemy się na 20 pozycji. Należy się także cieszyć, że gra w Europie nie jest już równoznaczna z utratą kontroli nad rodzimym podwórkiem. Przykład Lecha, który szalał w Lidze Europy i dziadował w Ekstraklasie wiele nauczył. Teraz Legia zaistniała w Europie i zmierza prosto po Majstra. Oby tak dalej, a Liga Mistrzów nie będzie już przekleństwem...

Zawsze aktualny ranking UEFA:

http://kassiesa.home.xs4all.nl/bert/uefa/data/method4/crank2012.html

Więcej o rozstawieniach:

http://ekstraklasaplusextra.blogspot.com/2011/11/lepsze-czasy-dla-polskich-druzyn.html

wtorek, 6 marca 2012

Polska Bundesliga - 24 kolejka


Na Zachodzie jest tendencja do wyprzedzania faktów podobnie jak w Polsce. Kłopot jest jednak taki, że tam można sobie na to pozwolić gdyż tabele ligowe nie są aż tak spłaszczone. Wygrywając dwa mecze nie da się oddalić widma spadku na długo jak w naszej rodzimej Ekstraklasie. Nie da się tym bardziej zdobyć mistrzostwa Niemiec. Po tej kolejce mamy wszystkie argumenty, by mówić, że Borussia Dortmund obroniła tytuł. Po zwycięstwie 2:1 z Mainz zapanowała euforia gdyż już przed meczem było wiadomo, że przegrały Bayern i Schalke. W niedziele natomiast do Dortmundu napłynęła kolejna fantastyczna wiadomość. Przegrał także imiennik BVB - M'gladbach. Aż 7 punktów przewagi nad drugim Bayernem mają podopieczni Jurgena Kloppa. Do zwycięstwa, które dało taką przewagę swoją całkiem sporą cegiełkę dołożył Kuba Błaszczykowski - autor gola na 1:0. Kolejna dobra informacja to powrót do zdrowia Roberta Lewandowskiego. Jednak były napastnik min. Znicza i Lecha marnował każdą możliwą okazję i widać, że zabrakło mu w tygodniu czasu na dojście do optymalnej dyspozycji. W innych meczach zadowolenie polskiego widza mogło być jedynie umiarkowane. Znów cały mecz rozegrał Borysiuk lecz zginął nam gdzieś Kuba Świerczok, który podobnie jak tydzień temu nie zagrał ani minuty w barwach K'lautern. Sławek Peszko wrócił na boisko po przymusowej pauzie za kartki i przyczynił się do zdobycia jednego punktu dla Koloni w meczu z Hoffenheim. Sobiech nadal kontuzjowany, Boenisch znów na ławce, a Mateusz Klich...

Jakub Błaszczykowski - Borussia Dortmund
(grał do 72 min, strzelił gola - Dortmund - Mainz 2:1)
Robert Lewandowski - Borussia Dortmund
(grał cały mecz - Dortmund - Mainz 2:1)
Łukasz Piszczek - Borussia Dortmund
(grał cały mecz, miał asyste - Dortmund - Mainz 2:1)
Sebastian Boenisch - Werder Brema
(cały mecz na ławce - Hertha - Werder 1:0)
Artur Sobiech - Hannover 96
(grał od 86 min. - Hannover - Augsburg 2:2)
Mateusz Klich - VFL Wolfsburg
(poza kadrą meczową - K'lautern - Wolfsburg 0:0)
Ariel Borysiuk - 1.FC Kaiserslautern
(grał cały mecz  - K'lautern - Wolfsburg 0:0)
Jakub Świerczok - 1. FC Kaiserslautern
(poza kadrą meczową - K'lautern - Wolfsburg 0:0)
Sławomir Peszko - 1.FC Koln
(grał do 86 min. - Koln - Hoffenheim 1:1)
Eugen Polanski - 1.FSV Mainz 05
(grał do 59 min.- Dortmund - Mainz 2:1)
Tomasz Zahorski - MSV 02 Duisburg
(cały mecz na ławce -  Duisburg - Greuther Furth 0:2)
Markus Piossek - Karlsruher SC
(poza kadrą meczową-  Karlsruher - Fortuna Dusseldorf 0:5)
Sebastian Tyrała - Greuther Furth
(poza kadrą meczową -  Duisburg - Greuther Furth 0:2)
Adam Matuszczyk - Fortuna Dusseldorf 1895 
(grał od 77 min. -  Karlsruher - Fortuna Dusseldorf 0:5)

poniedziałek, 5 marca 2012

ANALIZA: Lechia Gdańsk 0:2 Wisła Kraków

Debiut Michała Probierza w Wiśle i Pawła Janasa na PGE Arenie na ławce Lechii Gdańsk różniły się od siebie znacząco. Lechia ma skład, który nie zasługuje na spadek z Ekstraklasy ale ich gra już bardzo poważnie na to wskazuje. Wszystko przez niekorzystny wynik z Krakowa gdzie upragnionego remisu w meczu Cracovii z Zagłębiem nie było. Sytuacja w tabeli jest ciężka ale gorzej sprawa wygląda na boisku. Lechia Kafarskiego była nazywana "dnem". Co panowie eksperci powiedzą teraz? Wrak drużyny jak dla mnie. Nie będę krytykował Janasa, bo to nie o to chodzi. Problem jest prawdopodobnie ten sam co przy Kałuży. Trudno go jednak zdefiniować. Nowy stadion i presja z nim związana? Czy może strach przed kibicami? No bo chyba nie słaba kadra. Lechia akurat może się poszczycić wyrównanym zespołem. Z Wisłą zagrali zwyczajnie beznadziejnie. Chcieli zacząć z przytupem i dostali bramkę gdyż popełnili kardynalny błąd łapiąc na spalonego we własnym polu karnym. Rzutu karnego oczywiście nie było gdyż Deleu najpierw trafił piłkę, a potem Ivicę Ilieva ale to dobitnie podkreśla miejsce, w którym znajduje się Gdański klub. Michał Probierz natomiast odniósł sukces gdyż towarzyszyło mu wielkie szczęście. Mimo kłopotów z zestawieniem linii obrony, defensywa spisywała się fantastycznie. To może oznaczać lepsze czasy dla Gordana Bunozy. Zmienił także ustawienie na dwóch napastników co może oznaczać kolejne poważne kłopoty Łukasza Gargułu, który u Moskala był pewniakiem. Dudu Biton i Cwetan Genkov grali dobrze. I zapewne zagrają także przeciwko Lechowi w piątek. Wisła powinna ten mecz wygrać wyżej ale przeszkodziła min. kontuzja Meliksona, a kilka sytuacji zmarnowali także napastnicy. Kapitalnie w Lechii bronił Wojciech Pawłowski. Przed biało-zielonymi mecze prawdy. Na wyjeździe z Górnikiem i u siebie z Koroną. Jeśli nie będzie przynajmniej 4 punktów to może się okazać, że szybko Janas i spółka powąchają strefę spadkową. Wisła? Jeśli walka o tytuł to muszą wygrać wszystkie mecze do końca. a na pewno z bezpośrednimi rywalami na tej drodze czyli Lechem, Legią i Śląskiem. Na szczęście Białej Gwiazdy spotkania te rozegrane zostaną przy Reymonta 22. Na niekorzyść działają mnożące się kontuzje. Poczekajmy też aż będzie widać rękę Probierza. Zobaczymy - ocenimy...


fot:   galeria.trojmiasto.pl


fot:   gwizdek24.se.pl

niedziela, 4 marca 2012

Mariusz Rumak - wybrano stabilizacje

Skoro nie Michał Probierz, to padło na Rumaka. I dobrze. Szkoda tylko, że było to efektem fiaska w negocjacjach z byłym szkoleniowcem min. Jagiellonii, a nie pierwszym wyborem władz klubu. Rzekomo Probierz nie chciał obiecać Lechowi pucharów. Więc logicznie myśląc Mariusz Rumak musiał je zapewnić jednak wątpliwe, by takie zdanie w ogóle padło. Chodzi o to, że tego szkoleniowca szykowano na pierwszego trenera i wreszcie nadarzyła się okazja żeby przeznaczoną mu funkcję powierzyć. Umowa jest prosta. Pracuj do lata - zobaczymy co z tego wyniknie. Atutem jest doświadczenie w szkoleniu młodzieży, na której wedle nowej polityki ma opierać się funkcjonowanie Kolejorza. Po drugie Lech wygląda na początku rundy źle pod względem mentalnym. Gdyby zatrudniono nowego szkoleniowca, który nie był związany z klubem, długo mogłoby zająć rozpoznanie problemu. Rumak był cały czas przy Bakero i wie w jaki sposób Bask motywował piłkarzy. Sam na pewno od razu ma świadomość tego co zrobiłby inaczej. Dlatego jego rękę zobaczymy szybciej niż np. Probierza, który wylądował  w zupełnie nowym środowisku. Nigdy przecież nie pracował w tak dużym klubie jak Wisła, nawet w roli asystenta. Rumak i owszem. Jest szansa na kolejną trenerską perełkę lecz nie można go zwolnić np. gdy Lech odpadnie z Pucharu Polski. Potrzeba czasu. Ciekawe jakiego Lecha obejrzymy przeciwko Górnikowi. Pewnie jedyne co może się do poniedziałku  zmienić, to nastawienie. Jeśli to zrobi - zostanie okrzyknięty geniuszem motywacji gdyż obecnie w Lechu z tym ciężko. Jeśli nie da rady, wróci do młodzieży tracąc jedynie szanse. W przeciwieństwie do Michała Probierza, który w razie totalnego niepowodzenia w Wiśle, straci renomę.

Mariusz Rumak

fot:   ekstraklasa.net

sobota, 3 marca 2012

Michał Probierz - kolejne trzęsienie ziemi w Wiśle

Nieoczekiwanie, powiem nawet, że w dość nieprzyjemnych okolicznościach doszło do zmiany na stanowisku trenera Wisły Kraków. Pierwszy problem jest taki, że nie zachowano żadnej etykiety i zmiana nastąpiła wówczas gdy Kazimierz Moskal przebywał w Warszawie na ... kursach doszkalających. Po drugie prezes Basałaj skłamał dziennikarzom mówiąc, że nie prowadzi rozmów z innym szkoleniowcem. Później popełnił jeszcze większe faux pas gdyż powiedział, że pertraktacje z Probierzem trwały od dwóch dni co oznacza, że gdy był pytany o negocjacje już prowadził rozmowy z Probierzem. Kolejny zastanawiający fakt miał miejsce w drugim dniu pracy byłego trenera min. Jagiellonii przy Reymonta (piątek). Pojawiła się bowiem informacja jakoby Probierz załatwił we władzach klubu przywrócenie do pierwszego zespołu Patryka Małeckiego. Bogdan Basałaj tę informacje zdementował ale wszyscy wiedzą, że coś było na rzeczy. Czy zatrudnienie Probierza to lekarstwo na kłopoty aktualnych mistrzów Polski? Wstrzymałbym się z oceną tej decyzji do maja ale wiem jedno. To nie chodzi o błędy czy umiejętności czysto piłkarskie. Chodzi o złą atmosferę w klubie. Szatnia jest ewidentnie podzielona, bo mimo widocznych, wypracowanych systemów, które się sprawdzają, widać nazwijmy to "niechęć' pomiędzy zawodnikami. W każdej szatni są grupy ale nie aż tak wrogie jak w Wiśle. Zrobiło się nerwowo. I jeszcze coś. Zatrudnienie Michała Probierza nie sprawi, że wśród kibiców zapanuje euforia. Brak mistrzostwa czy pucharów Moskalowi pewnie by wybaczyli, Probierzowi już nie koniecznie...

Konferencja prasowa 1.03.12 - Michał Probierz

fot:   wisla.krakow.pl

piątek, 2 marca 2012

Trudne przeprawy Tomasza Hajty

Tomasz Hajto nie tak wyobrażał sobie debiut w Ekstraklasie na ławce Jagiellonii. Najpierw zasłużona porażka w Kielcach, a później remis, który w kilka sekund mógł się przeistoczyć we wstydliwą porażkę przy Kałuży w Krakowie. Ponadto już podpadł kibicom Jagi. I to nie wynikami tylko poróżnieniem się za pomocą mediów z Tomaszem Frankowskim. Hajto twierdzi, że Smuda nie ma prawa zabierać "Franka" na zgrupowania kadry gdyż ani nie ma w klubie dla niego powołania, ani snajper Jagi nie ma papierów na bycie trenerem formacji. Taki atak spowodował, że kibice nie są już ultra optymistycznie nastawieni do tego pierwszego z duetu Hajto -Dźwigała. W dwóch pierwszych meczach wycofał się z gry trójką w obronie. Zorientował się chyba, że w tak wyrównanej lidze jak polska Ekstraklasa taki numer nie przejdzie bo za wiele można stracić. Trzeba jednak wiedzieć, że gdyby nie wrócił z Belgii Grzegorz Sandomierski, to Hajto wyjechałby z Krakowa z twarzą zakrytą rękami gdyż w ciągu 20 minut Pasy miały 5 doskonałych okazji na przechylenie losów meczu ku sobie. Nastawienie kibiców w Polsce do Tomasza Hajty nie narodziło się poprzez pamięć o jego zasługach dla reprezentacji. A szkoda. Lepiej by było podziwiać go jako wybitnego piłkarza, który właśnie ukończył szkołę i ma papier na trenowanie niż człowieka, który dostał się na ławkę trenerską tylnymi drzwiami (warunkowa licencja). Ponadto wielu kibiców pamięta mu dwie bardzo przykre historię. Pierwsza to działanie w grupie osób przemycających papierosy z Polski do Niemiec, a druga to śmiertelne potrącenie kobiety na pasach. Jedni mówią, że jechał 120 km/h inni, że był nie trzeźwy. Nie ważne, że nie mógł tyle jechać bo droga hamowania na to nie wskazywała oraz szybko zdementowano plotkę o zawartości alkoholu we krwi Hajty. Kibice nie będą mu pamiętać, że był jednym z aktywistów akcji "Wykopmy rasizm ze stadionów" ale właśnie te sensacyjne historie. Długo będzie pracował na zmianę wizerunku. Najbardziej mogłyby mu pomóc wyniki sportowe. Tych jednak na razie nie widać...


fot:   blog.markowaperfumeria.pl