Tak źle, a zarazem tak dobrze w Arce jeszcze nie było odkąd w 2005 roku drużyna powróciła na najwyższy szczebel rozgrywek. Tym razem nie korupcja, a wewnętrzny konflikt sprawiły, że Gdyński klub zaczął się kibicom kojarzyć głównie z pustymi trybunami. Zarzuty są poważne lecz najlepszą odpowiedź dają piłkarze, którzy zachowali jesienią szanse na awans, a wiosną maszerują ku górze tabeli z każdą kolejką.
Zastanawiam się jak to jest możliwe, że klub, w którym kibice są tak skłóceni z władzami może tak dobrze prosperować. Zupełnie nowa drużyna, nowy sztab szkoleniowy i nowe wyzwania. Cel jest prosty: awans do Ekstraklasy. W teorii jest tak, że na taki sukces pracują wszyscy. Od osób odpowiedzialnych za murawę, przez piłkarzy, kibiców po prezesa. W tym przypadku nie wszyscy grają w jednej drużynie, a mimo to wyniki są coraz lepsze. Czyżby piłkarze byli tak dobrzy, że ta presja im nie przeszkadza czy może nie ma to jednak żadnego znaczenia?
Kibice deklarują pełne poparcie dla zawodników oraz sztabu szkoleniowego. Powiem więcej. Są zachwyceni (byli nawet jesienią gdy nie wszystko wychodziło) warsztatem Petra Nemca oraz jego asystenta Pawła Sikory. Poskładać w niecałe pół roku dwudziestu kilku różnych piłkarzy w jedną drużynę to wielki sukces. Wypadkową tej pracy jest Puchar Polski. W tych rozgrywkach niczego od Arkowców nie wymagano, a doszli już co najmniej do półfinału.
Mimo zadowalających rezultatów stadion przy ul. Olimpijskiej świeci pustkami. Jesienią rekord frekwencji wyniósł zaledwie 6880 (Zawisza Bydgoszcz, zwycięstwo 5:2). Nie stanowi to nawet połowy pojemności nowego stadionu Arki (15 139). Wszystko za sprawą bojkotu. Kibice zarzucają władzom nieudolne zarządzanie klubem. Uważają, że ich pieniądze są marnotrawione. Dlatego jeżdżą za Arką na wyjazdy gdyż sami za nie płacą natomiast w meczach u siebie najbardziej zagorzałych fanów na stadionie nie ma gdyż nie mają zamiaru płacić do klubowej kasy za bilety.
Mają też wielkie pretensje do władz o osobę pana Andrzeja Czyżniewskiego. Gdy otworzymy oficjalną stronę Arki dowiemy się, że pan Czyżniewski, który był wcześniej dyrektorem sportowym, ma teraz przypisaną funkcję "doradca prezesa zarządu" co oznacza, że ma wpływ na najważniejszego człowieka w Arce czyli prezesa Witolda Nowaka. Kibice tego przeboleć nie mogą gdyż uważają Czyżniewskiego za głównego winowajce sytuacji w Arce. Nie można tego sprawdzić ale są zarzuty, które mówią, że Czyżniewski zakazywał piłkarzom grania tylko dlatego, że im więcej grali tym więcej trzeba było im płacić. Tak były skonstruowane kontrakty. Chodzi min. o Mirko Ivanovskiego. Czyżniewskiego obarczono winą za spadek z Ekstraklasy.
Nieznacznie sytuacja poprawiła się wraz z przyjściem Michała Globisza, który został wiceprezesem ds. sportowych. Znany jest w Polsce z pracy z młodzieżą (złoto z reprezentacją U-18 w 2001 r. oraz srebro z U-16 w 1999 r.). Sprawiło to, że przynajmniej Ci mniej restrykcyjni kibice zobaczyli światełko w tunelu. Ci ortodoksyjni wypominają mu natomiast pracę w Lechii w latach 80-tych.
Miejmy nadzieje, że klub wyciągnie rękę do kibiców i coś się zmieni. Zwłaszcza jeżeli Arka zdoła awansować do elity. Lecz pamiętajmy, że można się obarczać winą wte i we wte. Ale to klub musi zrobić pierwszy krok, bo to on ma dbać o kibiców, nie odwrotnie...
Prezes zarządu Witold Nowak
fot: sport.trojsmiasto.pl
Doradca prezesa Andrzej Czyżniewski
fot: informacjesportowe.pl
Wiceprezes ds. sportowych
fot: arkowcy.pl
Zastanawiam się jak to jest możliwe, że klub, w którym kibice są tak skłóceni z władzami może tak dobrze prosperować. Zupełnie nowa drużyna, nowy sztab szkoleniowy i nowe wyzwania. Cel jest prosty: awans do Ekstraklasy. W teorii jest tak, że na taki sukces pracują wszyscy. Od osób odpowiedzialnych za murawę, przez piłkarzy, kibiców po prezesa. W tym przypadku nie wszyscy grają w jednej drużynie, a mimo to wyniki są coraz lepsze. Czyżby piłkarze byli tak dobrzy, że ta presja im nie przeszkadza czy może nie ma to jednak żadnego znaczenia?
Kibice deklarują pełne poparcie dla zawodników oraz sztabu szkoleniowego. Powiem więcej. Są zachwyceni (byli nawet jesienią gdy nie wszystko wychodziło) warsztatem Petra Nemca oraz jego asystenta Pawła Sikory. Poskładać w niecałe pół roku dwudziestu kilku różnych piłkarzy w jedną drużynę to wielki sukces. Wypadkową tej pracy jest Puchar Polski. W tych rozgrywkach niczego od Arkowców nie wymagano, a doszli już co najmniej do półfinału.
Mimo zadowalających rezultatów stadion przy ul. Olimpijskiej świeci pustkami. Jesienią rekord frekwencji wyniósł zaledwie 6880 (Zawisza Bydgoszcz, zwycięstwo 5:2). Nie stanowi to nawet połowy pojemności nowego stadionu Arki (15 139). Wszystko za sprawą bojkotu. Kibice zarzucają władzom nieudolne zarządzanie klubem. Uważają, że ich pieniądze są marnotrawione. Dlatego jeżdżą za Arką na wyjazdy gdyż sami za nie płacą natomiast w meczach u siebie najbardziej zagorzałych fanów na stadionie nie ma gdyż nie mają zamiaru płacić do klubowej kasy za bilety.
Mają też wielkie pretensje do władz o osobę pana Andrzeja Czyżniewskiego. Gdy otworzymy oficjalną stronę Arki dowiemy się, że pan Czyżniewski, który był wcześniej dyrektorem sportowym, ma teraz przypisaną funkcję "doradca prezesa zarządu" co oznacza, że ma wpływ na najważniejszego człowieka w Arce czyli prezesa Witolda Nowaka. Kibice tego przeboleć nie mogą gdyż uważają Czyżniewskiego za głównego winowajce sytuacji w Arce. Nie można tego sprawdzić ale są zarzuty, które mówią, że Czyżniewski zakazywał piłkarzom grania tylko dlatego, że im więcej grali tym więcej trzeba było im płacić. Tak były skonstruowane kontrakty. Chodzi min. o Mirko Ivanovskiego. Czyżniewskiego obarczono winą za spadek z Ekstraklasy.
Nieznacznie sytuacja poprawiła się wraz z przyjściem Michała Globisza, który został wiceprezesem ds. sportowych. Znany jest w Polsce z pracy z młodzieżą (złoto z reprezentacją U-18 w 2001 r. oraz srebro z U-16 w 1999 r.). Sprawiło to, że przynajmniej Ci mniej restrykcyjni kibice zobaczyli światełko w tunelu. Ci ortodoksyjni wypominają mu natomiast pracę w Lechii w latach 80-tych.
Miejmy nadzieje, że klub wyciągnie rękę do kibiców i coś się zmieni. Zwłaszcza jeżeli Arka zdoła awansować do elity. Lecz pamiętajmy, że można się obarczać winą wte i we wte. Ale to klub musi zrobić pierwszy krok, bo to on ma dbać o kibiców, nie odwrotnie...
Prezes zarządu Witold Nowak
fot: sport.trojsmiasto.pl
Doradca prezesa Andrzej Czyżniewski
fot: informacjesportowe.pl
Wiceprezes ds. sportowych
fot: arkowcy.pl
1 komentarze:
bojkot jest od tego sezonu a najyzsza frekfencja z Zawisza to wszystko na co stac Arke. W Gdyni ciezko bedzie zapelnic caly stadion bo czesc kibicuje Arce a czesc Baltykowi i jedni na druguch nie chodza.
Prześlij komentarz