BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »
Codziennie nowe fakty, komentarze, opinie i statystki ze świata polskiej piłki nożnej!

środa, 29 lutego 2012

Nakoulma uratuje Górnika!

Trzeba mieć niewiarygodne szczęście żeby trafić na piłkarza o takich umiejętnościach, wykorzystać je, a następnie dobrze zareklamować i zgarnąć dużą sumę. Prejuce Nakoulma właśnie jest takim piłkarzem. Latem zapewne odejdzie bo takie jest założenie. Pieniądze z jego transferu mają podratować klubową kasę. Ile tego będzie? Przynajmniej 1 mln euro (czyli cztery razy tyle ile musi zapłacić Górnik za jego wykupienie z Łęcznej) ale mówi się o nawet 3 mln euro gdyż jego transfer może być tzw "licytacją". Kto da więcej? Zapewne takie kluby jak Union Berlin mogą sobie dać spokój ale Niemcy to prawdopodobny kierunek. W grę wchodzi także Francja. Trzeba też pamiętać, że z pewnością Zabrze w lecie opuści  drugi wyróżniający się piłkarz. Chodzi o Łukasza Skorupskiego, za którego żądane 1,5 mln euro chce wyłożyć Hoffenheim.Tak więc Górnik latem może się wzbogacić o 18 mln zł! To znacząco poprawiłoby sytuacje finansową gdyż mówi się o 20 mln zł  długu jakie w dalszym ciągu ma Górnik. Jednak w perspektywie sprzedaży wejściówek i karnetów na nowy stadion można mówić o wyjściu na plus. Oczywiście szkoda, że Nakoulma musi odejść. Jeszcze większa szkoda, że żaden polski klub nie wyłoży takiej kwoty na "Prezesa" więc przesądzone jest jego odejście za granicę. Piłkarz - lokata. Tak zapamiętają go polscy dziennikarze i kibice.

Prejuce Nakoulma

fot:   igol.pl

Łukasz Skorupski

fot:   igol.pl

wtorek, 28 lutego 2012

Polska Bundesliga - 23 kolejka


Już tylko dwa zespoły walczą o mistrzostwo. Pojedynek Bayernu z Schalke miał wyłonić drużynę, która będzie stała na czele peletonu goniącego Borussię. Dwa gole Francka Riberiego zapewniły Bawarczykom zwycięstwo jednak strata do Dortmundu nadal wynosi 4 punkty. Wszystko za sprawą kapitalnego meczu BVB z Hannoverem! Dwa gole Roberta Lewandowskiego, przy jednym asystował Piszczek, przy drugim Błaszczykowski (oprócz tego asystował także przy golu Ivana Peresicia). Wszystko byłoby cudownie gdyby nie fakt, że występ ten nasz jedyny napastnik okupił kontuzją.  Miejmy jednak nadzieję, że w środę przeciwko Portugalii wystąpi. Znacząco do zwycięstwa Mainz z kolei przyczynił się Eugen Polański. Jego zespół rozbił Kaiserslautern 4:0 i popsuł humory Arielowi Borysiukowi i Kubie Świerczokowi. Sławomir Peszko natomiast nie pomógł 1.FC.Koln w meczu z Bayerem Leverkusen gdyż pauzował za nadmiar żółtych kartek. Niestety jego drużyna uległa Aptekarzom 0:2. Kontuzje pozbawiły miejsca na ławce rezerwowych nasze dwie wielkie nadzieje: Sebastiana Boenischa i Artura Sobiecha.

Jakub Błaszczykowski - Borussia Dortmund
(grał cały mecz, miał dwie asysty - Dortmund - Hannover 3:1)
Robert Lewandowski - Borussia Dortmund
(grał do 77min, strzelił dwa gole - Dortmund - Hannover 3:1)
Łukasz Piszczek - Borussia Dortmund
(grał cały mecz, miał asystę - Dortmund - Hannover 3:1)
Sebastian Boenisch - Werder Brema
(kontuzja, poza kadrą - Brema - Nurnberg 0:1)
Artur Sobiech - Hannover 96
(kontuzja, poza kadrą - Dortmund - Hannover 3:1)
Mateusz Klich - VFL Wolfsburg
(poza kadrą meczową - Wolfsburg - Hoffenheim 1:2)
Ariel Borysiuk - 1.FC Kaiserslautern
(grał cały mecz - Mainz - K'lautern 4:0)
Jakub Świerczok - 1. FC Kaiserslautern
(poza kadrą meczową - Mainz - K'lautern 4:0)
Sławomir Peszko - 1.FC Koln
(kartki, poza kadrą meczową - Koln - Leverkusen 0:2)
Eugen Polanski - 1.FSV Mainz 05
(grał do 84 min. - Mainz - K'lautern 4:0 ) 
Tomasz Zahorski - MSV 02 Duisburg
(grał od 63 min. -  Duisburg _ Dynamo Drezno 0:2)
Markus Piossek - Karlsruher SC
(poza kadrą meczową-  Karlsruher _ FSV Frankfurt 2:1)
Sebastian Tyrała - Greuther Furth
(poza kadrą meczową - Greuther - Bochum 6:2)
Adam Matuszczyk - Fortuna Dusseldorf 1895 
(cały mecz na ławce - Fortuna - Alemannia Aachen 0:0)

poniedziałek, 27 lutego 2012

ANALIZA: Śląsk Wrocław 0-4 Legia Warszawa

Jakby to delikatnie powiedzieć? Lenczyk nie trafił z taktyką. Wiadomo, że tracąc gola w pierwszej minucie, mecz dalej wygląda zupełnie inaczej ale umówmy się, że wyjście na Legię bez napastnika to szaleństwo. I zostało ono skarcone. Bardzo szybko skarcone. Pierwszy gol to przypadek ale drugi, trzeci i czwarty już nie. Legia wylała kubeł zimnej wody na lidera. Nie mówię, że w Śląsku wszystko funkcjonowało źle ale mam wrażenie, że ta drużyna się troszeczkę posypała. Wyniki przerosły możliwości tego klubu. Bardzo mi przykro za to co powiem ale Śląsk ma gorszą kadrę nie tylko od Legii czy Wisły ale Lecha i Polonii także. Oczywiście z całym szacunkiem dla trenera Lenczyka. Wygrywali wszak mecze przegrane (np. na wyjeździe z ŁKS-em) ale także spotkania, w których był zespołem słabszym (na nowym stadionie z Lechią). Lecz to już nie jest ta drużyna co latem. Teraz okazało się, że aby nadal piąć się w górę trzeba zainwestować. Tylko co zainwestować? Kupiono lewego obrońcę (Patrik Mraz), to tym razem dotychczasowy pewny stoper zawalił. A to dopiero początek rundy! Legia zagrała wybornie. Może w wyjątkiem Nacho Novo ale ten piłkarz jeszcze imion swoich partnerów nawet nie zna. Mógł zaliczyć dwie cudowne asysty, chciał strzelić dwie cudowne bramki, a w efekcie do sukcesów po tym meczu może zapisać jedynie 60 minut spędzonych na placu gry. Jednak dwa, trzy tygodnie i będzie to inny piłkarz. Następna kolejka będzie dla czuba tabeli decydująca. Legia ma teoretycznie łatwiej gdyż podejmuje ŁKS, a Śląsk jedzie na Widzew. Jeśli tam nawet zremisuje, a Legia wygra to mamy zmianę lidera. Nie będę ukrywał, że zasłużoną zmianę. Ten mecz zadecydował jeszcze o czymś. Musiał z trenera Skorży zrezygnować Jacek Rutkowski - właściciel Lecha, który zapewne bardzo chciałby go zatrudnić. Wątpliwe, by Skorża teraz rozwiązał kontrakt. Do wzięcia będzie (jeśli już!) dopiero latem ale nawet niezdobycie mistrzostwa przez Legię nie jest z tym równoznaczne. Skorża ma bowiem gigantyczne (!) poparcie ''Żylety"! Za to jaką rolę pozwolił w swoim zespole odgrywać młodzieży, cała wojskowa część Warszawy będzie go kochać jeszcze długo. Świetny mecz we Wrocławiu rozegrali Kucharczyk i Wolski. Dobre decyzje personalne podjął wobec Rzeźniczaka i Astiza, a za wielkie zaufanie odpłacił mu rewelacyjną grą i bramką Daniel Ljuboja. To Legia rozdaje karty, bo w następnej kolejce gra u siebie z ŁKS. I to jest atut numer dwa w potencjalnym liderowaniu Ekstraklasie po 20 kolejce. Dlaczego atut numer dwa? Bo tym pierwszym jest wspaniale poukładany zespół...

Radość Janusza Gola po bramce z 1 minuty:

fot:   legia.net

Pechowiec Pietrasiak w walce z profesorem Ljuboją:

fot:   sport.tvp.pl

Orest Lenczyk gratulujący Skorży gry w Portugalii:

fot:   ekstraklasa.net 

niedziela, 26 lutego 2012

Leszek Ojrzyński poszedł drogą Fornalika?

W Koronie Kielce znów zatrzęsła się ziemia. Odszedł Michał Zieliński (do Górnika), Hernani (do Pogoni) czyli dwa podstawowi piłkarze. Zastępstwo dla nich z założenia nie będzie tak silne ale... Parę stoperów powinni w meczu z Wisłą tworzyć Piotr Malarczyk i Pavol Stano lecz niewykluczone, że to Krzysztof Kiercz będzie nowym filarem defensywy. Zapewne w nim widzą nadzieje kibice i dlatego tak bardzo nie płakali za Hernanim mimo, że w Kielcach spędził on 7 lat. Zielińskiego w ataku zastąpić miał wypożyczony z Polonii, a przejęty z Górnika Daniel Gołębiewski. On jednak wszedł w meczu z Jagiellonią z ławki pod koniec, a bohaterem został strzelec dwóch goli, 22-letni Łukasz Jamróz. Wygląda na to, że Leszek Ojrzyński jest w stanie nauczyć swojej filozofii nawet krawężnik jeśli ten tylko chce. Nie istotne jakich ma piłkarzy. Oni i tak wykonują na boisku charakterystyczną dla Korony pracę. Nie można już upraszczać gry Kielczan do brutalności. To jest nieustanna gra "na ścianę" i przerzucanie piłki z sektora do sektora w bardzo szybkim tempie. Ta całą sytuacja przypomina mi Waldemara Fornalika, który też dostaje piłkarzy za darmo, najlepszych mu sprzedają, a on i tak wyciska z Ruchu więcej niż się od niego oczekuje.Korona w pierwszej połowie tabeli to jednak sukces więc trzeba pochwalić tą wielką pracę. Może lepiej lekarstwem na kłopoty finansowe jest rzetelne wykonywanie swoich obowiązków?


fot:   pozielonejtrawie.pl

sobota, 25 lutego 2012

LE: Zmarnowana szansa na historyczny wyczyn

Pożegnaliśmy już Wisłę Kraków i Legię Warszawa z tegorocznej edycji Ligii Europy. Trzeba jednak przyznać, że te porażki bolą bardziej niż odpadnięcie Wisły z Lazio (2003), Lecha z Udinese (2009) czy Bragą (2011). Wszystko dlatego, że w tamtych meczach ewidentnie polska drużyna odstawała od rywala. Nawet jeśli u siebie  było dobrze, a było bo w 2003 i 2009 roku były u siebie remisy, a w 2011 Lech po golu Rudneva pokonał Sporting, to na wyjeździe rywale obnażali wszelkie słabości naszych klubów. Teraz tak nie było. Przez 360 minut obydwu spotkań, polskie kluby były lepsze. Dlatego taka szkoda nam tych pucharów. Zbieg sprzyjających okoliczności sprawił, że Legia mimo trudnego losowania trafiła na słabą wersję Sportingu. Powiedzmy sobie szczerze. Kwestia awansu w tym dwumeczu rozegrała się w Warszawie. Nie dlatego, że przy Łazienkowskiej Legia pogrzebała szanse ale dlatego, że zobaczyliśmy rzeczywisty obraz tej rywalizacji. Słabiutki Sporting i dobrze przygotowaną Legię. I co? Jeden jedyny błąd (przy straconej bramce) i pech Wolskiego i Ljuboji. Efekt? 1:0 dla Sportingu Lizbona. Wisła miała moim zdaniem łatwiej. Chcąc nie chcąc trzeba zwalić na Nuneza. Osobiście uważam, że to dobry siłowo piłkarz, w destrukcji radzi sobie przed stoperami ale na boisku jest kompletnie nie inteligentny (nie, że jest głupi ale nie inteligentny piłkarz to taki, który wychodzi na boisko i nie liczy się z konsekwencjami nie przemyślanego zagrania). Przez ponad 90 minut Wisła grała w tym dwumeczu w "10", a mimo to wyglądała na tle Standardu dużo lepiej. Odpaść po dwóch remisach to żaden wstyd. Zmierzamy do celu. Jest nim bez wątpienia zaistnienie w Europie wiosną poprzez wyeliminowanie choć jednego rywala. Co roku jest bliżej. Cieszmy się przede wszystkim z tego, że nauczyliśmy się przygotowywać przez zimę tak, by drużyny będące w rytmie meczowym były dla nas przynajmniej równorzędnym rywalem, o ile nie tłem (w pierwszym meczu Belgowie byli dla Wisły tłem). Trzeba jeszcze powiedzieć o jednej rzeczy. Dzięki odpadnięciu Wisły i Legii, zostanie rozegrany mecz o Superpuchar! W negocjacjach z gdańską PGE Areną brany jest pod uwagę początek kwietnia ale tylko w przypadku odpadnięcia naszych drużyn. Jeśli nie są to tylko spekulacje to dodatkowa atrakcja dla kibiców już się przygotowuję.



fot:    sportfan.pl


fot:   goal.com

czwartek, 23 lutego 2012

Cracovia znalazła lekarstwo na bramki?

Koen van der Biezen trafił do bramki rywala dopiero drugi raz w tym sezonie. Może to oznaczać przełamanie ale nie koniecznie. Zapewne jednak poczuł na plecach oddech konkurencji nieco poważniejszej niż ANdrzej Niedzielan. Deivydas Matulevicius wszedł na boisko w 69 minucie zmieniając Aleksejsa Visnakovsa. Już w pierwszym kontakcie z piłką mógł strzelić bramkę albo chociaż wywalczyć rzut karny ale minimalnie szybszy był bramkarz Lechii - Wojciech Pawłowski. Im bliżej końca meczu tym Matulevicius był bardziej widoczny. On szuka sytuacji. Wychodzi na pozycje. Wiem, że to dopiero pierwszy mecz tego piłkarza w barwach Cracovii ale już można śmiało powiedzieć, że jest bardziej ruchliwy niż "Bizoń" i "Wtorek" razem wzięci.

Nazywają go "Litwa". Jeszcze z czasów gry w Odrze Wodzisław (2008-2009) dla której zagrał 17 razy i strzelił 2 gole. takie przezwisko to zapewne efekt kłopotów jakie na początku wszyscy mieli z wymówieniem jego nazwiska. Niektórzy też preferują spolszczoną wersję "Dawid Matulewicz". Tak czy tak dosłownie rzutem na taśmę - last minute - na dwa dni przed startem wiosny w Ekstraklasie zakontraktowano na pół roku napastnika. Umowa zawiera także opcję pierwokupu więc jeśli nadal 22- letni napastnik będzie się pokazywał z dobrej strony to latem może zostać wykupiony przez zespół z ul. Kałuży.

Van der Biezen natomiast powinien postawić spore piwo Hesdeyowi Suartowi, który kapitalnie asystował przy jego golu. Największa gwiazda Pasów czyli Saidi Ntibazonkiza, w pierwszej połowie nie dostarczał zbyt wielu dobrych piłek ale za to w drugiej sam był dwukrotnie o włos od pokonania Pawłowskiego, a także wziął na siebie ciężar wrzutek z bocznych sektorów na głowę Holendra. Z Jagiellonią zapewne Matulevicius także nie zagra od początku ale jeśli wejdzie wcześniej to mimo słabego meczu Pasów z Lechią Tomasz Hajto i spółka będą musieli dodatkowo poinstruować swoich obrońców...

Prezentacja Deivydasa Matuleviciusa

fot:  sportowacracovia.wordpress.com             

Koen van der Biezen

fot:   ekstraklasa.net

środa, 22 lutego 2012

Uzbrojona Polonia Bytom w walce o I ligę

Zawieszenie kary jaką był zakaz transferowy za zaległości finansowe wobec piłkarzy to najlepsze co mogło się tej zimy w Bytomiu stać. Wszystko za sprawą Mariusza Hellera - prawnika, byłego prezesa Wisły Kraków. To on znakomicie przygotował stanowisko klubu do posiedzenia Związkowego Trybunału Piłkarskiego PZPN. Dzięki temu może nawet uratował  Polonii pierwszoligowy byt. Zrobiło się lepiej. Dużo lepiej. Z 12 min zł zostało raptem 3. Zakontraktowano wielu nowych piłkarzy. I to nie byle jakich piłkarzy, bo w  heroicznej walce o utrzymanie Bytomian mają pomóc min. Marcin Cabaj, Martin Baran, Dawid Kobylik, Hermes, Kasparas Dubra, Łukasz Maliszewski, Bartosz Wójtków czy Przemysław Trytko. Ponadto do rundy wiosennej piłkarze Dariusza Fornalaka będą się przygotowywać w Turcji. I to nie przez tydzień ale na 14 dni! Zapachniało profesjonalizmem. Szanse na utrzymanie Polonia Bytom są nadal spore. Do bezpiecznego miejsca traci 5 punktów. Jedynym osłabieniem jest bez wątpienia odejście Jakuba Świerczoka ale prawie 2 mln zł, które Polonia za niego otrzymała znacząco poprawiły sytuacje w klubie. Mecz prawdy czyli start wiosny w I lidze Polonia rozegra u siebie z Sandecją Nowy Sącz 17 marca o 18:00. Wówczas dowiemy się na ile te wszystkie roszady zdały egzamin.

fot:   bytom.pl

Dariusz Fornalak
fot:   fakt.pl

wtorek, 21 lutego 2012

Polska Bundesliga - 22 kolejka


Po 22 kolejce Bundesligi, Polacy występujący za zachodnią granicą mogą mieć powody do zadowolenia. Zwłaszcza Ci z Dortmundu. Po wymęczonym zwycięstwie nad Herthą w Berlinie Borussia odskoczyła Bayernowi na 4 punkty. Wszystko za sprawą nieudanego meczu Bawarczyków we Freiburgu (0:0). Szczęście dopisało Łukaszowi Piszczkowi, który został odwieziony do szpitala ze wstrząśnieniem mózgu ale jego przerwa potrwa tylko kilka dni. Gorzej było w meczach Kaiserslautern z M'gladbach i Nurnberg z Koln. Polacy wystąpili w podstawowych jedenastkach swoich drużyn. Do składu po czerwonej kartce w debiucie wrócił Ariel Borysiuk, w ataku Czerwonych Diabłów wystąpił Jakub Świerczok, a w Koln 67 minut zaliczył Sławomir Peszko. Znakomity tydzień zaliczył Artur Sobiech. Po wyrównującym golu w meczu z Mainz, polski napastnik strzelił bramkę w Lidze Europy z Club Brugge, a następnie wywalczył rzut karny, który na bramkę zamienił Jan Schlaudraff i dzięki temu H96 wygrał 2:1. W ten weekend Hannover na AWD ArenA mierzył się ze Stuttgartem. Gospodarze wygrali 4:2 ale Artur Sobiech oglądał poczynania kolegów z ławki rezerwowych przez całe spotkanie.


Jakub Błaszczykowski - Borussia Dortmund
(grał cały mecz. - Hertha vs Dortmund 0:1)
Robert Lewandowski - Borussia Dortmund
(grał cały mecz. - Hertha vs Dortmund 0:1)
Łukasz Piszczek - Borussia Dortmund
(grał do 46 min. - Hertha vs Dortmund 0:1)
Sebastian Boenisch - Werder Brema
(cały mecz na ławce rezerwowych - Hamburg vs Brema 1:3)
Artur Sobiech - Hannover 96
(cały mecz na ławce - Hannover vs Stuttgart 4:2)
Mateusz Klich - VFL Wolfsburg
(poza kadrą meczową - Schalke vs Wolfsburg 4:0 )
Ariel Borysiuk - 1.FC Kaiserslautern
(grał cały mecz - K'lautern - M'gladbach 1:2)
Jakub Świerczok - 1. FC Kaiserslautern
(grał do 61 min. - K'lautern - M'gladbach 1:2)
Sławomir Peszko - 1.FC Koln
(grał do 64 min. -  Nurnberg - Koln 2:1)
Eugen Polanski - 1.FSV Mainz 05
(grał cały mecz - Hoffenheim vs Mainz 1:1 ) 
Tomasz Zahorski - MSV 02 Duisburg
(grał od 72 min. -  Duisburg vs St. Pauli 0:1)
Markus Piossek - Karlsruher SC
(poza kadrą meczową-  Karlsruher vs Energie Cottbus 2:0)
Sebastian Tyrała - Greuther Furth
(poza kadrą meczową - Ingolstadt 04 vs Greuther 0:0)
Adam Matuszczyk - Fortuna Dusseldorf 1895 
(cały mecz na ławce - TSV 1860 vs Fortuna 2:1)

niedziela, 19 lutego 2012

ANALIZA: Śląsk Wrocław - Ruch Chorzów 1:1

Po każdej kolejce zapraszam do lektury analizy hitu kolejki. Zaczynamy oczywiście od wydarzeń we Wrocławiu, z sobotniego wieczora. Lider zmierzył się z czwartym po 17 kolejkach Rucham. Była to zarazem kolejna konfrontacja mistrza Oresta Lenczyka z uczniem Waldemarem Fornalikiem. Wynik sprawiedliwy ale zadowoleni z niego mogą był tylko "Niebiescy". Mimo dobrze wyglądającej i funkcjonującej formacji ataku Wrocławian, mistrz jesieni nie ustrzegł się głupich błędów, które zdecydowały o remisie, a nie zwycięstwie Śląska. Nie wyglądało to wcale źle ale widać, że Lenczyk ma co poprawiać. Sam też popełnił błąd wpuszczając Dariusza Sztylkę za Roka Elsnera. W Ruchu znowu błysnął Arkadiusz Piech dla którego to ostatnia runda przy Cichej. Bramka to nagroda za doskonałą współpracę z Maciejem Jankowskim, którego obserwowali we Wrocławiu wysłannicy West Ham United. Ten mecz odpowiedział zapewne na wiele pytań Macieja Skorży - trenera Legii, który był obecny na trybunach stadionu miejskiego. Zjawił się gdyż za tydzień jego drużyna przyjedzie właśnie do Wrocławia. Zabrakło natomiast Selekcjonera Franciszka Smudy, który udał się do Krakowa na mecz Cracovia - Lechia, by oglądać min. Wojciecha Pawłowskiego. Całe to widowisko trochę popsuła praca sędziów (gol dla Śląska ze spalonego) i trybuny, które nie wypełniły się nawet w połowie.


ŚLĄSK WROCŁAW:


na plus:
1.Powrót do wysokiej dyspozycji Mateusza Cetnarskiego, który jesienią był cieniem samego siebie mając w pamięci jego grę w Bełchatowie.
2. Dużo gry kombinacyjnej, na jeden kontakt. Mało efektów bo było dużo nie dokładności ale Śląsk grał przyjemnie dla oka.
3.Na plus występ nowych piłkarzy w Śląsku. Dalibor Stevanovic i Patrik Mraz pokazali się z dobrej strony. Stevanovic ma dobry przegląd pola i technikę, Mraz natomiast może się podobać poprzez wrzutki z lewej strony dla których często zapędza się pod pole karne rywala.
4.Dobre ustawienie  przodu. Diaz pasuje do koncepcji z triem ofensywnych pomocników lepiej niż Johan Voskamp. Za plecami Cetnarski, Mila i Stevanovic robią dobrą robotę. Mila zagrał słabiej ale to ustawienie zdało egzamin.

na minus:
1.Gubienie krycia przy stałych fragmentach gry, nie tylko przy straconej bramce.
2.Gorszy dzień Sebastiana Mili. Nie było firmowych prostopadłych podań.
3.Błędna zmiana Sztylki za Elsnera. Kibice mogli to odebrać jako pewność siebie Lenczyka. 1:0 w 69 minucie to nie jest powód, by wpuszczać na boisko za defensywnego pomocnika jeszcze bardziej defensywnego pomocnika (Dariusza Sztylkę).


RUCH CHORZÓW:


na plus:
1. Kapitalna współpraca Arkadiusza Piecha i Macieja Jankowskiego. Szkoda, ża latem prawdopodobnie obaj odejdą z Ruchu.


2. Dobra postawa Michala Peskovicia. Nie ma kłopotu na pozycji bramkarza Waldemar Fornalik.


3. Ofensywne wejścia prezentował Żeljko Dokić. Dobrze dośrodkowywał i nadążał wracać do obrony.


4. Błysk Janoszki. Tego dawno nie było. Brał ciężar gry na siebie były efekty.

na minus:
1. Słabo na prawej obronie spisywał się Łukasz Burliga

2. Kontuzje odniesione przez Piecha i Malinowskiego. Miejmy nadzieje, że nie są poważne.

Zaledwie 18 000 widzów we Wrocławiu

fot:   wroclaw.naszemiasto.pl


Waldemar Fornalik i Orest Lenczyk

fot:  ligapolska.net

LE: Wisła Kraków - Standard Liege 1:1

Nie pamiętam lepiej przygotowanego do wiosny zespołu niż Wisła w tym roku. Gdyby nie sytuacja z 27 minuty... Nie wińmy Michała Czekaja. Gdyby odpuścił to spadłaby na niego fala krytyki za brak zaangażowania. Natomiast Gervasio Nunez obiektywnie zagrał dobre zawody jednak ta sytuacja pokazała, że bezmyślne zagrania zdarzają  mu się mimo doświadczenia i wysokich umiejętności. Błędem natomiast  było wystawienie Małeckiego. Ta sytuacja jest bliźniaczo podobna do tej z lata gdy Małecki w 60 minucie meczów w kwalifikacjach LM zamiatał językiem po ziemi ze zmęczenia ale i tak próbował bezmyślnych rajdów lewą flanką mimo kompletnego braku szans powodzenia takich akcji. Na domiar złego nie podał ręki Moskalowi gdy ten wpuścił w jego miejsce Ilieva. Właśnie! Kapitalny mecz Ilieva! Przemyślane ataki, świetna technika. Szkoda, że nie od początku. Trener natomiast obronił swoją koncepcję z Meliksonem na lewym skrzydle, Gargułą w środku i Genkoven na szpicy. Zapewne w meczu z Zagłębiem zagra Biton, na na środku obrony obok Chaveza wystąpi Kew Jaliens, który zagra także w rewanżu ze Standardem. Belgowie niczym nie zaimponowali ani nie zaskoczyli. Są do ogrania ale szkoda tego pierwszego meczu. Garguła miał wyśmienitą okazję w 10 minucie, potem poprzeczka z wolnego. Szkoda. Jednak upieram się, że  z 50% szans na awans Białej Gwiazdy nie zrobiło się mniej niż 40%. Nadzieje są więc spore. Sądzę także, że podopieczni Moskala mają minimalnie większe szanse na awans niż Legia. Minimalne podkreślam!

NA PLUS:
1. Świetnie przygotowana murawa.
2. Tempo akcji. Bardzo szybkie rozegranie piłki, dużo gry na jeden kontakt.
3. Bardzo dobry mecz Meliksona.
4. Pewna postawa Sergieja Pareiki.
5. Każdy dał z siebie 10% więcej i nie było widać, że Wisła gra w dziesiątkę.
6. Dobre zmiany Kirma i Ilieva.

NA MINUS:
1. Postawa Małeckiego i Nuneza.
2. Nie wykorzystane błędy Standardu pod własną bramką.
3. Brak Dudu Bitona w drugiej połowie i Ilieva od poczatku.
4. Melikson na skrzydle jest ograniczony linią boczną - powinien grać w środku pola, Garguła za nim, obok Wilka.
5. Postawa arbitrów z panem Davidem Fernandezem Borbalanem na czele. Nie odgwizdane dwa ewidentne faule na Ilievie pod polem karnym Standardu, niezauważone przez bocznego uderzenia w twarz Jovanovicia,  kłopoty z łącznością między arbitrami. Amatorszczyzna!

sobota, 18 lutego 2012

LE: Legia Warszawa - Sporting Lizbona 2:2

Mecz mimo fatalnej murawy stał na wysokim poziomie. Zawiodło to co zawsze czyli brak meczów o stawkę od grudnia do lutego. Gdyby dało się grać w Polsce ligę od początku lutego, to można by mówić o rytmie meczowym. Kto wie jednak czy w najbliższych latach Departament Logistyki Rozgrywek nie pokusi się o ustalenie terminarza tak, by pierwsze kolejki wiosny były rozgrywane na nowych stadionach. Widzimy przecież, że znaki zapytania co do rozegrania meczu pojawiły się tylko w Łodzi (zarówno Widzew jak i ŁKS), a także w Zabrzu. Mamy w Ekstraklasie już osiem (dziewięć licząc Bełchatów) takich stadionów, na których zima szkód murawie nie wyrządziła gdyż częściowo śnieg zatrzymało zadaszenie trybun. Już za dwa lata tych stadionów (biorąc pod uwagę obecne zespoły Ekstraklasy) będzie o trzy więcej gdyż Jagiellonia powinna zakończyć budowę podobnie jak Górnik, a w Łodzi prace ruszą latem. Można więc nad tym pomyśleć. Wracając jednak do wydarzeń z Łazienkowskiej 3, Legia "zaimponowała" nieskutecznością. Powiedzmy sobie szczerze. Losy tej rywalizacji mogły być już rozstrzygnięte na korzyść Legionistów. Gdyby tylko Ljuboja i Żyro... Nie ważne! Stało się. I tak jak na pierwszy wiosenny mecz legia zagrała bardzo poprawnie. W kontekście rewanżu jestem bardziej spokojny niż rok temu gdy z jednobramkową zaliczką do Bragi jechał Lech. Wszystko przez mecze wyjazdowe Legii w tym sezonie. Moskwa czy Gaziantep to bardzo dobrze kojarzące się kibicom Legii wyjazdy. Nie dać się zgnieść i będzie dobrze. Takie jest moje zdanie. Nawet jeśli dojdzie do wymiany ciosów to pamiętajmy, że 2:2 i dogrywka to punkt dla Legii gdyż piłkarze Skorży więcej odpoczywali i są świetnie przygotowani kondycyjnie, a każdy remis wyższy od 2:2 premiuje awansem naszą drużynę...

NA PLUS:
1. Gra kombinacyjna mimo, złego stanu murawy.
2. Bardzo dobre przygotowanie kondycyjne Legii.
3. Ofensywne rajdy Rybusa, potwierdzenie jak bardzo jego transfer osłabia Legię.
4. Brak głupich fauli na własnej połowie, odpowiedzialna gra w destrukcji. Co prawda gol na 1:1 dla Sportingu padł po wolnym sprokurowanym przez Rybusa ale skrzydłowy Legii, a niebawem Tereka nie miał wyboru.
5. Daniel Ljuboja grał aż 82 minuty. Spekulowano, że jak wytrzyma godzinę to będzie dobrze.
6. Wyraziste postaci w obronie. Świetny mecz Wawrzyniaka, Gola, a przede wszystkim Vrdoljaka.

NA MINUS:
1. Ataki przeprowadzane zbyt małą liczbą graczy.
2. Niewykorzystane błędy indywidualne w środkowej strefie Sportingu.
3. Brak skuteczności w sytuacjach sam na sam (Ljuboja, Żyro)
4. Niedokładne krycie przy stałych fragmentach.
5. Defensywne ustawienie - brak Rafała Wolskiego w pierwszym składzie.
6. Brak Miroslava Radovicia.

piątek, 17 lutego 2012

Sezon 2011/2012 - Zmarnowany czas i pieniądze!

Tego się nie da opisać. Dawno czegoś takiego nie widziałem. Mecz Lecha z GKS-em Bełchatów to jedno z najgorszych spotkań jakie ostatnio oglądałem. Nie chodzi o ilość sytuacji podbramkowych czy poziom gry. Chodzi o styl, jakość. To jest zniweczenie całej pracy Franciszka Smudy i Jacka Zielińskiego! Jose Maria Bakero zniszczył wszystko co było w Lechu dobre od lat! Ten trener się nie nadaje do polskiego klubu. Drużyna walcząca o mistrzostwo nie przegrywa w takim stylu. Bask zapytany przed meczem o zależność drużyny od Rudniewa odpowiedział, że zwracał na to w okresie przygotowawczym szczególną  uwagę. I co?! Kolejorz wychodzi na boisko i jest to samo! Kiedy Rudniew robi swoje -  jest zagrożenie pod bramką Sapeli, nie ma Łotysz piłki przy nodze - Lech nie robi nic z przodu! Puchary? Może ale to ostatni dzwonek, by uratować tą rundę. Bakero nie nadaje się do tego systemu w jakim budowany jest wielkopolski klub. Skończmy tłumaczyć wszelkie niepowodzenia Lecha murawą na stadionie miejskim. Zimowa przerwa to dla Lecha ewidentnie czas zmarnowany. Jest tak samo albo i gorzej niż jesienią! Czemu nie zwolniono Bakero po jesiennej porażce z Widzewem? Wszystkim wyszłoby to na dobre. A tak? Kibice przyszli jak na frekwencje w tym sezonie dość licznie i znów się zawiedli. Oszczędności w klubie to rzecz zrozumiała ale ciężko sobie wyobrazić co się stanie w lecie, skąd włodarze wezmą kilka milionów euro na przebudowę drużyny?  Potrzebna jest świeża krew. Krótka ławka rezerwowych to też jakaś porażka. Kim to mistrzostwo chcą zdobyć? Z kolei po meczu Bakero zapytany o to jak sprawdziła się jego taktyka na ten mecz, odpowiedział, że wszystko funkcjonowało tak jak sobie założył. Gratuluję więc fantazji i polotu ale przypominam, że to zawodowa liga. Pomijając już wszystko inne, jak piłkarze mają tworzyć monolit skoro nie mogą z trenerem nawet zamienić jednego słowa gdy nie ma tłumacza...

Jose Maria Bakero Escudero KKS Lech Poznan Manager Jose Maria Bakero Escudero looks on prior to the UEFA Europa League Group A match between KKS Lech Poznan and Manchester City at the Bulgarska Street Stadium on November 4, 2010 in Poznan, Poland.
fot:   zimbio.com

czwartek, 16 lutego 2012

PNA - prawdziwe święto futbolu!

Miałem zamiar oglądać Puchar Narodów Afryki od początku. Pracy było jednak dużo i niestety dużo opuściłem. Nie wiedziałem jednak co tracę. Przekonałem się dopiero oglądając mecz o 3 miejsce i finał. Wówczas miałem do siebie wielkie pretensje. Żałuje, że nie poświęciłem na to więcej czasu. Tegoroczny turniej  zapewne nie będzie uznany za najlepszy w historii. Puste trybuny, mało goli (ale bezbramkowy remis nie padł) i brak takich potęg jak Egipt, Kamerun czy Togo i RPA. Zobaczyłem jednak coś niezwykłego. Jedyny taki przypadek na świecie. Ci piłkarze grają z dużo większym obciążeniem niż europejskie reprezentacje. Jeśli wychodzisz na boisko i masz świadomość ogromu toczących się wojen domowych czy prześladowań to nie można tego nazwać zwykłą "presją na wynik". Piękne jest też to jak zachowują się np. obcokrajowcy w rolach szkoleniowców. Herve Renard, francuski trener Zambii miał świadomość różnic kulturowych, które dzielą jego podopiecznych i jego samego i gdy Zambijczycy cieszyli się ze zdobycia tytułu - Renard spacerował pod trybunami, nie przeszkadzając swoim piłkarzom w rytuałach i modlitwie. Doniósł jedynie na własnych rękach do cieszących się kolegów Josepha Musondę, który musiał opuścić boisko z powodu kontuzji w 12 minucie. Oczywiście piłkarze nosili swojego trenera na rękach ale już po swoich rytuałach. Mimo, że trener jest z innej kultury to nie ingeruje w miejscowe zwyczaje. To tworzy dobrą atmosferę, sprzyjającą walce o najwyższe cele.

Wróćmy jednak do piłki. Z taktyka to piłka w Afryce nie ma za wiele wspólnego. Mimo atletycznej budowy zawodników siła także nie jest najważniejszym elementem. Nic się nie uda bez techniki! To jest klucz do sukcesu. Zwłaszcza w fazie pucharowej mogliśmy oglądać bajeczne zagrania. Aż miło było popatrzeć na to zaangażowanie. Tam nie ma pytań o procent na jakim gra dany piłkarz. Skoro gra to daje z siebie wszystko. tego nie ma w Europie. Możemy tylko patrzeć i się uczyć. Oczywiście taki styl jaki prezentują drużyny afrykańskie jest już niespotykany. Futbol totalny (wszyscy atakują albo bronią) to częsta taktyka w starciach Dawida z Goliatem. Mali się z początku broniło, a i tak pokonało w meczu o trzecie miejsce naszpikowaną gwiazdami Ghanę. Niesłychane!

Na nasze szczęście za rok znów będzie PNA gdyż przechodzimy z lat parzystych na nieparzyste. Już na przełomie stycznia i lutego 2013 roku najlepsze drużyny z Afryki zjadą do RPA. Kolejne prawdziwe święto futbolu przed nami!

Mistrzowie Afryki - Zambia
Radość piłkarzy Zambii po zdobyciu Pucharu Narodów Afryki
fot:   zczupa.pl

Herve Renard

fot:   gwizdek24.se.pl

Reprezentacja Wybrzeża Kości Słoniowej - srebrny medal

fot:   futbolnews.pl

Reprezentacja Mali - brązowy medal

fot:   igol.pl




środa, 15 lutego 2012

Rybus popełnił kardynalny błąd!

To najgorsza informacja z możliwych. Bynajmniej nie dlatego, że Rybus w ogóle odchodzi, bo z tym należało się liczyć ale kierunek jego dalszej kariery to bardzo wątpliwa decyzja. Tieriek Grozny to rosyjski średniak i mimo dużych nakładów finansowych nie zanosi się na stworzenie potęgi w ciągu najbliższych dwóch czy trzech lat. Gdyby tak miało być to z całym szacunkiem ale nikt nie sprowadzałby do stolicy Czeczenii Rybusa, a tym bardziej Piotra Polczaka. Cieszy fakt uczestnictwa Rybusa w meczach 1/16 LE (występ w pierwszym meczu ze Sportingiem jest pewny, w drugim wystąpi jeśli Legia nie pogrzebie szans na awans w meczu u siebie). Ale jest to niebywałe osłabienie w kontekście gonienia w ligowej tabeli Śląska Wrocław. Po sprzedaży Ariela Borysiuka wydawało się, że nikt już nie odejdzie. Trochę tego nie rozumiem, bo Legia nie jest aż tak biednym klubem żeby nie mogła poczekać na ten sam zysk albo jeszcze większy do lata. Nieporozumienie. Ponadto w tym oknie odeszli defensywny pomocnik i skrzydłowy, a do klubu sonduje się przyjście jedynie napastnika (Filip Sebo). I jeszcze jedno. To zawsze jest gdzieś w tle. Czy Rybus w ogóle pomyślał w tej całej sytuacji o Euro 2012? Teraz będzie mu do kadry dużo dalej. Nikt nie będzie latał co weekend do Groznego i oglądał Rybusa (o ile będzie grał). To nie poważne. Cieszy zapewne kwota odstępnego (2,7 mln. euro) ale szkoda, że ani grosz nie zostanie przeznaczony w tym oknie na transfery. Legia przecież zarobiła już tej zimy prawie 20 mln zł! Długi wobec ITI to jedno ale nie będzie czym go dalej spłacać jak nie będzie wyników, a te stoją pod znakiem zapytania. Nie dlatego, że Rybus jest nie do zastąpienia lecz dlatego, że odejście piłkarza, który zagrał dla klubu ponad sto meczów w Ekstraklasie, nie może przejść bez echa.

Maciej Rybus

fot:    legionisci.com

Piotr Polczak

fot:    epilka.pl

wtorek, 14 lutego 2012

Krótsza droga na szczyt!

Reaktywacja klubu z Wodzisławia zakłada prosty cel: jak najszybciej wrócić na szczyt! Gdyby KP"Odra 1922" Wodzisław Śląski miała co sezon awansować o klasę wyżej, to w Ekstraklasie mogła by się zameldować za osiem lat. Jednak gdy zaczynano cały proces, powiedziane było wyraźnie, że w rachubę wchodzi także granie na licencji innego zespołu, który gra w wyższej lidze. I tak też się teraz stało. Start Galmet Bogdanowice to zespół trzecioligowy. Z powodów finansowych może opuścić szeregi opolsko-śląskiej III ligi ponieważ po rundzie jesiennej zajmuje dopiero 14 miejsce. Obecne rozgrywki zostaną dokończone pod nazwą LKS Start Odra Gamlet Bogdanowice jednak od sezonu 2012/2013 zespół będzie już występował jako KP "Odra 1922" Wodzisław Śl. Tylnymi drzwiami można powiedzieć na piłkarskie salony chce się dostać Odra. Kibice zapewne cieszą się z faktu, że rywalizacja na dużo wyższym niż obecnie poziomie już niebawem zawita na Bogumińską 8. Zastanawiam się jednak jak to się odbije na przyszłości klubu. Jeśli Start utrzyma się w tym sezonie w III lidze to celem na przyszły sezon Odry po fuzji będzie także pozostanie na tym szczeblu rozgrywek. Wiadomo, że jest to oszczędność czterech lat jednak może gdyby Odra przebyła najdłuższą drogę, to można by mówić o drugiej Niecieczy czy Podbeskidziu. To hartuje klub. Pozwala zyskać doświadczenie w bardzo wielu sytuacjach. Wówczas można powiedzieć, że klub powstał od początku. Teraz będzie to spory przeskok i lepiej żeby się nie okazało, że to trochę za dużo jak na początek...

Dotychczasowa historia KP "Odra 1922" Wodzisław Śląski:

W drodze na szczyt!

poniedziałek, 13 lutego 2012

Polska Bundesliga - 21 kolejka


Za nami 21 kolejka Bundesligi. Na czele nadal Borussia Dortmund co jest bardzo dobrą wiadomością. Bayer Leverkusen sprawił obecnemu mistrzowi trochę kłopotów jednak podopieczni Jurgena Kloppa wygrali z "Aptekarzami" 1:0 po golu Kagawy. Punkt dla Hannoveru w wyjazdowym meczu z Mainz (1:1) uratował Artur Sobiech. Szczęście byłemu napastnikowi Ruchu i Polonii Warszawa przyniósł selekcjoner Franciszek Smuda, który to spotkanie oglądał z trybun. Ariel Borysiuk musiał niestety pauzować za czerwoną kartkę i nie wystąpił w wyjazdowym meczu przeciwko Bayernowi, przegrany przez Kaiserslautern 0:2, a 1.FC Koln z Sławomirem Peszko w składzie przegrało z HSV 0:1.


Jakub Błaszczykowski - Borussia Dortmund
(grał do 86 min. - Dortmund vs Leverkusen 1:0)
Robert Lewandowski - Borussia Dortmund
(grał do 75 min. - Dortmund vs Leverkusen 1:0)
Łukasz Piszczek - Borussia Dortmund
(grał cały mecz -  Dortmund vs Leverkusen 1:0 )
Sebastian Boenisch - Werder Brema
(cały mecz na ławce rezerwowych - Werder vs Hofenheim 1:1)
Artur Sobiech - Hannover 96
(grał od 85 min. strzelił gola - Mainz vs Hannover 1:1)
Mateusz Klich - VFL Wolfsburg
(poza kadrą meczową - Wolfsburg vs Freiburg 3:2)
Ariel Borysiuk - 1.FC Kaiserslautern
(pauzował za czerwoną kartkę - Bayern vs K'lautern 2:0)
Sławomir Peszko - 1.FC Koln
(grał cały mecz -  Koln - Hamburg 0:1)
Eugen Polanski - 1.FSV Mainz 05
(grał cały mecz - Mainz - Hannover 1:1) 
Jakub Świerczok - 1. FC Kaiserslautern
(cały mecz na ławce - Bayern vs K'lautern 2:0)
Tomasz Zahorski - MSV 02 Duisburg
(grał do 79 min. - Hansa vs Duisburg 4:2)
Markus Piossek - Karlsruher SC
(poza kadrą - Eintracht Brunszwik vs Karlsruher 0:0)
Sebastian Tyrała - Greuther Furth
(poza kadrą - Greuther vs Paderborn 5:1 )
Adam Matuszczyk - Fortuna Dusseldorf 1895 
(gra w poniedziałek - Fortuna vs Eintracht Frankfurt)

Przyszłość polskiej kadry

Zapewne jest ich więcej jednak zajmiemy się tylko czterema. Są młodzi, ambitni i zdolni jednak przed nimi wyboista druga. Każdego z tych talentów będzie szkoda jeśli coś pójdzie nie po ich myśli. Gdyby, któryś z nich  w tym momencie przestał grać, to nikt, by na to uwagi nie zwrócił. Jednak jeśli stanie się tak (nie daj Boże!) za kilka lat, to może się okazać, że kontuzja Rafała Murawskiego i wielkie obawy w kontekście Euro 2012 to nic w porównaniu z tym jak media będą lamentować nad np. "polskim Messim". Do dzieła!

Gracjan Horoszkiewicz:
obrońca - Hertha Berlin

Ma 17 lat i jest wielką nadzieją. Mierzący 191 centymetrów wzrostu stoper podpisał kontrakt ze stołecznym klubem w sierpniu 2011 roku i umowa będzie obowiązywać do lata 2014 z możliwością przedłużenia o kolejne dwa. W Berlinie pokładają w nim wielkie nadzieje. W Polsce także ten temat zaczyna być gorący jednak mówi się o tym pod hasłem "talenty na 2016". Może się okazać, że już na 2014, bo talent to on ma nieprzeciętny.

Piotr Zieliński
pomocnik - Udinese Calcio

Podobnie jak Horoszkiewicz wcześniej występował w Zagłębiu Lubin. Teraz trenuje z pierwszym zespołem czołowego klubu Serie A - Udinese. Także ma 17 lat ale bliżej mu do pierwszego składu. Szkoda, że nie przebił się w Zagłębiu albo nie przejął go inny polski klub. Jednak może ukształtowany za granicą piłkarz więcej da reprezentacji?

Aleksander Jagiełło
pomocnik - Legia Warszawa

Z nim jest trochę inaczej niż z Michałem Żyro czy Michałem Kucharczykiem. W nim z całej akademii Legii pokładano od początku największe nadzieje. To może być jego runda. Filigranowy 16-latek został okrzyknięty "polskim Messim" ze względu na szczególne zdolności dryblerskie. Teraz gdy na początku rundy nie będzie w pełni dyspozycji Miroslav Radovic, Jagiełło powinien otrzymać szansę.

Mateusz Stępiński
napastnik - Widzew Łódź

Widzew jest zdecydowanie lepszym miejscem do rozwoju niż Pogoń - Ekolog Zduńska Wola. Pomóc mu bardzo mogą problemy łódzkiego klubu. Z napastnikami krucho więc w końcu Stępiński dostanie więcej niż 64 minuty, które grał jesienią i to w dodatku w trzech różnych meczach. Jednak 16-latek jest wielką nadzieją Widzewa i już wiosną powinniśmy go częściej oglądać.

niedziela, 12 lutego 2012

Wallace - nowa gwiazda Arki


Po odejściu Krzysztofa Łągiewki nikt nie płakał. Jednak świadomość konieczności zatrudnienia stopera z prawdziwego zdarzenia była duża. Ostatecznie zdecydowano się na bardzo dobry ruch. Z borykającej się z kłopotami finansowymi Bogdanki Łęczna wyciągnięty został Brazylijczyk  - Wallacea. Powiem szczerze, że dawno nie widziałem tak zachwalającego nowy klub piłkarza. Nie ma chyba osoby, która się nie cieszy z podpisana tej umowy. Ma to być lek na trudne czasy czyli leczenie kontuzji przez Omara Jaruna i Sławomira Mazurkiewicza. Dla 26-letniego stopera, Arka będzie trzecim w Polsce klubem. Poza Bogdanka Łęczna spędził jeszcze dwa lata we Flocie Świnoujście. Powracając jednak do zachwytów, to gdyby wszyscy piłkarze zmieniający kluby byli tak nastawieni, to można by znieść prawo Webstera, bo nikt nie odchodziłby z klubów przed ukończeniem kontraktu. W wygranym przez Arkę sparingu z Gryfem Wejherowo (3:1), nowy nabytek zółto - niebieskich spisał się co najmniej bardzo dobrze. Brawa dla trenera Nemca i działaczy Arki za ten transfer. Chociaż w pewnym stopniu przyćmi to konflikt Andrzeja Czyżniewskiego z kibicami...

Wallace Benevente:





















fot:   gksbogdanka.com.pl

sobota, 11 lutego 2012

Rodzime przygotowania Podbeskidzia

Że ŁKS nie wyjechał na zagraniczne zgrupowanie to akurat nikogo nie dziwi. Brak jakichkolwiek środków jest dosadnym wytłumaczeniem. Podbeskidzie za to bardzo szybko przeprowadziło transfery (Łukasz Mierzejewski, Liad Elmalich, Wojciech Reiman, Mateusz Mikoda, Ivan Curic) i wydawało się, że jak na beniaminka, to klub jest bardzo dobrze zorganizowany. W sumie tak jest ale brak zagranicznego zgrupowania to swojego rodzaju ewenement. Zapewne jedną (może nawet jedyną) przyczyną były - podobnie jak w Łodzi - finanse. Oficjalne wytłumaczenie jest jednak zupełnie inne. Trener Kasperczyk zapytany o to jaki jest cel spędzania zimowego okresu przygotowawczego w Polsce, odpowiedział, że klub nie chce narażać piłkarzy na zmiany klimatyczne. Do pewnego momentu ma to sens jedna gdy popatrzymy za okno, a tym bardziej wyjdziemy na pole,okaże się, że w takich warunkach nie zbyt wiele można zdziałać. Poza tym, że za granicą można zrobić więcej gdyż są np. zielone boiska, to w Polsce w tym okresie ciężko o solidnych sparingpartnerów. Zespoły pokroju Chrobrego Głogów to nie jest tło na, którym może się sprawdzać dziewiąta drużyna Ekstraklasy. O efektach tego posunięcia przekonamy się już 18 lutego. Wówczas Podbeskidzie zagra w Łodzi z Widzewem. Będzie to ciekawy kontrast, bo Podbeskidzie trenowało w Polsce, a Widzew jako jedyny klub Ekstraklasy wyjechał poza kontynent - do Tunezji. Może to zda egzamin? Zapewne da to dużo do myślenia jeśli Podbeskidzie będzie rewelacją rundy np. pod względem motoryki. Jednak przy takiej pogodzie ciężko trenować na maksimum swoich możliwości...


fot:   gwizdek24.se.pl

środa, 8 lutego 2012

Superpuchar: zapachniało...sabotażem!


Od czasu gdy ta sprawa zaczęła nabierać tempa obiecałem sobie, że nie będę jej komentował na blogu. Dzisiaj już nie wytrzymałem! Jestem oburzony tą całą sytuacją i dziwię się, że nikomu nie jest wstyd za to co się wydarzyło. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że tu już wcale nie chodzi o Stadion Narodowy. To skandaliczne zamieszanie zaczęło przybierać barwy unoszenia się honorem i agresywnego udowadniania sobie kto ma więcej do powiedzenia. Dziękujemy wszystkim za bezpośrednie zaszkodzenie polskiej piłce. Od początku:

 23 lipca 2011. Tego dnia miał się odbyć pierwotnie mecz o Superpuchar. Przeniesiono go na zimę ze względu na brak odpowiedniego obiektu jednak chodziło o odczekanie jeszcze kilku miesięcy od pamiętnego finału Pucharu Polski w Bydgoszczy. Wówczas już nie spotkało się to z aprobatą (mało powiedziane) ale odeszliśmy od tego myślami, zaczęła się liga i puchary. Nikt się tym nie zajmował. Od momentu  podania nowej daty rozegrania tego prestiżowego spotkania, aż do zakończenia rozgrywek grupowych Ligii Europy trwała konsternacja. I co z tego wyszło? Wyszło, to, że nasi dwaj pucharowicze, najlepsze obecnie drużyny w Polsce, zagrają ze sobą na głównej, polskiej arenie Euro 2012! Na dodatek miało to być decydujące i ostatnie przetarcie obydwu klubów przed meczami w 1/16 LE. Podziękujmy pięknie organizatorom, że zamiast meczu na szczycie, Wisła Kraków bezpośrednio przed meczem ze Standardem sprawdzi się na tle Sandecji Nowy Sącz, a Legia zanim powalczy ze Sportingiem Lizbona, zagra towarzysko z Łódzkim Klubem Sportowym. Zapewne pomoże to drużynom Moskala i Skorży w walce o 1/8 Ligii Europy.

Ośmieszono także kibiców. Czy ktokolwiek z organizacji kibicowskich jednych drugich chociaż jednym zdaniem wskazał na jakiekolwiek antypatię przed tym spotkaniem? Wisła i Legia kochać się nie będą ale kibice wiedzą doskonale, że ich kluby jadą na tym samym wózku. Liga ligą ale na podwórku europejskim solidarność jest dużo większa. Przecież dwie polskie drużyny na tym etapie rozgrywek to wydarzenie bez precedensu. Szkoda, że nikt tego nie chce docenić. Nie dano szansy kibicom. Rozwiązanie z usadzeniem zagorzałych fanów jednych i drugich za bramkami było optymalne. Zdziwił mnie trochę co prawda fakt podwojenia puli biletów dla fanów Legii ale ma to swoje trzymające się kupy uzasadnienie. Miało to zapobiec wykupywaniu przez kibiców z Łazienkowskiej wejściówek w wolnej sprzedaży co mogłoby doprowadzić do znalezienia się blisko kibiców z Krakowa zorganizowanych fanatyków warszawskiego zespołu. Potraktowano kibiców jak przestępców.  Kibic stał się nic nie znaczącym dostarczycielem pieniędzy. Oburzające!

A co na to UEFA? Już przestał obowiązywać standard sprawdzenia areny wielkiej imprezy w przynajmniej dwóch meczach? A jeśli prezes Lato dotrzyma słowa i przeniesie mecz z Portugalią do Wrocławia? Narodowy zadebiutuje dopiero podczas meczu z Grecją? Nikt się z tym nie liczy, że dla UEFA to problem. Nie ma bowiem raportów z organizowanych imprez. Nie wiadomo jak się obiekt spisuje podczas ważnych spotkań typowo piłkarskich. Oni do samego Euro nie będą o „domu reprezentacji” wiedzieć nic! Szczerze wątpię w to, by mogło to przejść bez echa.

W tym miejscu należy się rozpłakać. Dlaczego im bliżej Euro tym bardziej się kompromitujemy? Narodowy powinien zabiegać o każdy możliwy mecz od czerwca ubiegłego roku! Rozumiem opóźnienia. Nie jest końcem świata przeniesienie meczu z Niemcami do Gdańska lecz to było na dziewięć miesięcy przed Euro, a teraz zostały cztery! Nikt na zachodzie naszym Superpucharem się nie emocjonuje ale nie zostanie to niezauważone. Tego możemy być pewni. A myśli ludziom z zewnątrz przyjdą do głowy jedne: Nieudacznicy! Jak tak ma wyglądać promocja naszego kraju to ja mam spore wątpliwości co do szacowanej liczby turystów na przełomie czerwca i lipca.

Może Gdańsk? Marzec czy kwiecień? To nie ma sensu. Będziemy upychać jeszcze jeden mecz na szybko gdy już wszyscy będą myślami z reprezentacją, a w Ekstraklasie będą zapadać ostateczne rozstrzygnięcia? Nie mówię tej koncepcji „nie” ale to są działania kompletnie nie poważne. Czemu od razu dla bezpieczeństwa nie przeniesiono meczu do Gdańska? Kto im bronił? Jedynym problemem byłoby wykupywanie na pozór neutralnych biletów przez zaprzyjaźnionych z Wisłą kibiców Lechii. Nie możemy jednak wykluczyć, że Legię wspieraliby także kibice Pogoni Szczecin więc wystarczyło podzielić stadion na sześć części, dwie dać Wiśle, dwie Legii, a na reszcie posadzić maksymalną liczbę specjalnie zaproszonych gości czy zrobić akcję np. dla szkół. Przecież nie musi być kompletu! Ale po co? Lepiej narobić bałaganu, a na koniec powiedzieć „przepraszam” (w najlepszym wypadku).

Ekstraklasa.SA w oczach kibiców straci bardzo wiele, bo to właśnie oni odwołali mecz. Swoje trzy grosze dołożyło Narodowe Centrum Sportu, które myślało, że Policja zaaprobuje mimo wszystko usterki. Ktoś nie wiedział, że łączność nie działa? Wiedział doskonale ale i tak nic z tym wcześniej nie robił! Policja zgodę później wydała jednak nie zgodziło się miasto stołeczne Warszawa ze względu na bezpieczeństwo. I słusznie. Wcześniej bowiem ma się odbyć manifestacja kibiców Legii, którzy przejdą spod Pepsi Areny, wzdłuż Wisły (rzeki!) aż pod Stadion Narodowy w goście protestu przeciwko takiemu traktowaniu kibiców z jakimi przyszło nam się ostatnio spotkać.Bezpiecznie być nie mogło ale nie przez organizatorów, a nie kibiców...

Sytuacja jest kuriozalna. Ośmieszyliśmy się w każdym calu. Zaszkodziliśmy polskiej piłce jak tylko się dało. Tanio sprzedana skóra lecz słowo „tanio” nie ma tu prawa bytności gdyż wyszliśmy na spory minus. Zastanawiam się także ile jeszcze czasu minie aż zakończy się telenowela pt. „Narodowy prawie gotowy”. Męczy to chyba wszystkich. Lecz tu nie jest ważna piłka, stadion czy kibice. Chodzi o to czyje będzie na wierzchu. Jak zawsze z resztą…

















fot:  własne

EURO 2012: Najbardziej poszkodowane miasta

Dla Polski przełom czerwca i lipca będzie świętem. Nie da się ukryć jednak, że nie takim samym dla wszystkich. Ekscytacja samą imprezą to jedno, duma z zainteresowania miastem, w którym sami mieszkamy to drugie. Dochodzimy tutaj do ciekawych paradoksów. Na przykład dlaczego więcej powodów do zadowolenia ma Sulejówek niż Katowice? Albo czemu Łódź ma ... wszystkie stadiony? Zaczynamy!

1. ŁÓDŹ

Tradycje piłkarskie w tym mieście są bardzo duże. Od pokoleń ekscytowano się pojedynkami Widzewa i ŁKS-u, dostarczaniem do Reprezentacji wybitnych piłkarzy czy nawet goszczono w latach 90-tych Ligą Mistrzów. Teraz drugie co do liczby mieszkańców miasto w Polsce i położona najbardziej w centrum naszego kraju metropolia musi obejść się smakiem. Gdy wybierano miasta - kandydatów do goszczenia czołowej szesnastki Europy, Łódź nie miała za bardzo karty przetargowej. Nawet teraz gdy trwają negocjacje w sprawie budowy nowych stadionów. Bliższy realizacji jest ten mniejszy - przy al.Unii Lubelskiej. Gdyby 30-tysięczny obiekt Widzewa był gotowy wcześniej, to można by rozważać taką opcje. Jednak na cztery miesiące przed Euro, kibice tego klubu mogą jedynie pomarzyć o jednej trybunie, którą ma ufundować miasto. Coś na osłodę? Wystawa z makietami wszystkich arenami mistrzostw...

2. KRAKÓW

Stadion jest - Euro brak. Gród Kraka padł ofiarą równego podziału miast pomiędzy gospodarzami. Mimo, że stadionowi im. Henryka Reymana do np. PGE Areny dużo brakuje, to miałby szanse z sukcesem przyjąć trzy mecze grupowe. Stadion Cracovii jest za mały ale jak widać zainteresowanie uczynieniem go bazą treningową było spore. Skoro nawet Suche Stawy się załapały. Smak Euro kibice odczują ale mniej pozytywnie niż w miastach, które mają mecze. Baza hotelowa bowiem w stolicy Małopolski jest największa w Polsce i dlatego kibice uznali, że dobrze będzie zamieszkać w Krakowie. Razem z reprezentacją Włoch i Holandii czy Anglii.Spodziewajcie się tłumó.

3. KATOWICE

Stadion Śląski to miejsce, którego na Euro zabraknąć nie mogło, a jednak zabraknie. Nie dość, że gdy będzie się toczyć walka o mistrzostwo starego kontynentu, to w Chorzowie trwać będą prace budowlane, to jeszcze jak ktoś zdecyduje się na wylądowanie w porcie lotniczym Katowice - Pyrzowice to będzie wielki cud. Ewentualnie zatrzymają się tu Czesi, którzy swoje mecze grają we Wrocławiu. To maksimum dla stolicy Górnego Śląska. Większe zainteresowanie Euro będzie np. w Sulejówku. Tam trenować będzie nasz grupowy rywal - Rosja. Na Katowice nikt się nie pokusił...


4. SZCZECIN

Miał być już dawno! Stadion oczywiście. I to na ponad 30 tys. widzów. To byłby łakomy kąsek dla kibiców np. z Niemiec czy Wysp Brytyjskich. Jednak ta cześć Polski z Euro ma chyba najmniej wspólnego. Stadion może za kilka lat powstanie jeśli oczywiście Pogoń awansuje do Ekstraklasy. Mimo ciszy i spokoju (bo tym charakteryzuje się Szczecin) nikt nie zdecydował się tam trenować.

5. BIAŁYSTOK

Gdyby tylko nie zawirowania i gigantyczna opóźnienie w budowie nowego stadionu miejskiego, to bez wątpienia Francuzi czy Szwedzi, którzy grają na Ukrainie i jako jedyne drużyny obok gospodarzy tam zamieszkają rozważyliby przeniesienie swojej bazy na Podlasie. To bardzo atrakcyjny region, zwłaszcza w lecie. Teraz pozostaje Białostoczanom jedynie włączyć w czerwcu telewizory.

6. BYDGOSZCZ

Jest stadion, na który chwilowo boją się wchodzić kibice (po ubiegłorocznym finale Pucharu polski) ale nie powinno to odstraszać europejskich reprezentacji. Blisko do Warszawy i Poznania, miasto ani małe ani duże. Pełen komfort. Jednak czy władze miasta zrobiły wszystko, by zachęcić do przebywania u nich podczas Euro? Ja nie słyszałem takiego tematu w ogóle...

7. LUBLIN

To chyba najlepsza lokalizacja do swobodnego podróżowania z Polski na Ukrainę i odwrotnie. Pytanie tylko gdzie można tam trenować? Otóż nigdzie i jeszcze przez jakiś czas tak będzie. Biorąc pod uwagę tempo w jakim postępują działania mające na celu rozpoczęcie budowy nowego miejskiego, potrwa to co najmniej kilka lat.

8. KIELCE

Tu historia może się wydawać zabawna. Kielce zgłosiły gotowość do przejęcia meczów Euro 2012. Oczywiście trzygwiazdkowa Arena Kielc na 15,5 tys. widzów nie spełnia wymogów ale należy pochwalić ten ruch. Na tle Lublina, Szczecina czy Bydgoszczy wypadają świetnie gdyż tamte miasta nie zrobiły nic albo prawie nic, by Euro choć częściowo u nich zaistniało...




wtorek, 7 lutego 2012

Ryzykowna koncepcja Tomasza Hajty

Jeśli ktoś z państwa pamięta kiedy ostatni raz polski klub wystawił od początku spotkania trzech obrońców, to bardzo proszę o kontakt. To się nie uda. Żeby grać trzema obrońcami w dzisiejszym świecie trzeba być niesłychanym ryzykantem. Na takiego wygląda Tomasz Hajto, który ewidentnie nie chce dołączyć do szarzyzny naszej ligi tylko wprowadzić nowy trend. Rzekomo do Jagiellonii ma przenieść wzorce z Bundesligi, a w szczególności chodzi o model, który doskonale zna z Schalke 04. Kłopot w tym, że dzisiaj w Bundeslidze, a tym bardziej w Schalke nie gra się trójką obrońców! Gdyby prześledzić historię taktyki to np. Reprezentacja Polski swój pierwszy mecz w historii, z Węgrami w Budapeszcie w 1921 roku rozegrała jedynie dwoma obrońcami. Trzech defensorów to pomysł typowy dla lat 70-tych. Teraz prędzej zaczniemy grać pięcioma w obronie niż wrócimy do jednego stopera i dwóch bocznych. Tak jak z napastnikami. Kiedyś bywało ich czterech, teraz na ogół jest jeden. W meczu z Karpatami Lwów - przegranym aż 2:6 - nie można było obwiniać linii ataku o cokolwiek. Zarówno Tomasz Frankowski i Grzegorz Rasiak zdobyli po bramce. Co z tego skoro za sprawą obrońców (oczywiście trzech) Grzegorz Sandomierski musiał wyjmować piłkę z siatki aż 6 razy. Warto nadmienić, że ani razu ze swojej winy, a także, że w tym meczu Jagiellonia prowadziła już 2:0. To nie jest odpowiedzialna droga przy założeniu, że Jaga walczy o utrzymanie, Jeśli ktoś powie, że z 10 miejsca atakuje pozycje lidera to w porządku ale w walce o takie cele tym bardziej dziurawą obroną się nic nie zdziała. Nie chodzi o to, że obrońcy są słabi lecz o to, że oni nie potrafią grać gdy każdy musi robić swoje plus część zadań, które normalnie ma ktoś czwarty. To jest chore! Po co takie zamieszanie robić? Miesza się tylko piłkarzom w głowach! Już jesienią Jagiellonia straciła aż 27 goli. Więcej razy z siatki piłkę wyciągali tylko bramkarze Zagłębia i ŁKS-u! To nie dało do myślenia? Chcą tracić ich jeszcze więcej? Mają w sumie silny atak, a definicja zwycięstwa jest prosta: zwycięża ten kto strzeli od rywala przynajmniej jednego gola więcej. Może być jednak ciężko gdyż w ostatnich dwóch sparingach piłkarze Hajty stracili aż 9 goli. Rasiak z Frankowskim musieliby strzelać więc średnio 6 bramek na mecz, by Jaga wygrywała.

Tomasz Hajto

fot:   pilkarskidziennik.pl

poniedziałek, 6 lutego 2012

Polska Bundesliga - 20 kolejka

Za nami 20 kolejka Bundesligi. Polacy wyraźnie zaznaczyli w niej swoją obecność. Niestety nie wszyscy pozytywnie. Są jednak sukcesy. Kibice ligi naszego zachodniego sąsiada najbardziej ekscytowali się pojedynkami Nurnberg - Dortmund i Kaiserslautern - Koln. W obydwu spotkaniach emocji nie zabrakło jednak powody do zadowolenia mogą mieć jedynie polskie gwiazdy Borussi. Podopieczni Jurgena Kloppa pokonali na wyjeździe FC Nurnberg i w piątek awansowali na pozycje lidera. W sobotę natomiast bezpośredni rywale w walce o tytuł potykali się raz za razem. Bayern tylko zremisował 1:1 z Hamburgiem, Schalke z Mainz także 1:1, a Borussia M'gladbach bezbramkowo z Wolfsburgiem. W drugim, tym razem typowo polskim meczu wystąpiło trzech Polaków. Sławomir Peszko w barwach 1.FC Koln oraz Ariel Borysiuk (debiut) i Jakub Świerczok w barwach Czerwonych Diabłów ze stadionu Fritza Waltera. Kolonia wygrała 1:0 po golu Odhise Roshiego z Albanii. Dobrze zagrał Peszko natomiast w swoim debiucie Borysiuk ujrzał dwie żółte kartki za brutalne faule (jeden na Peszce) dzięki, którym będzie pauzował w meczu na Alianz Arena z Bayernem. Naraził się miejscowym kibicom, a także dziennikarzom jednak nikt go nie przekreśla. Ciężko jednak nie stwierdzić, że ten debiut to porażka. Nawet wejście Świerczoka już nie odwróciło losów meczu o 6 punktów...

Jakub Błaszczykowski - Borussia Dortmund
(grał do 80 min. - Nurnberg vs Dortmund 0:2)
Robert Lewandowski - Borussia Dortmund
(grał do 72 min. - Nurnberg vs Dortmund 0:2)
Łukasz Piszczek - Borussia Dortmund
(grał cały mecz i zaliczył asystę - Nurnberg vs Dortmund 0:2)
Sebastian Boenisch - Werder Brema
(cały mecz na ławce rezerwowych - Freiburg vs Werder 2:2)
Artur Sobiech - Hannover 96
(grał od 89 min. i otrzymał żółtą kartkę - Hertha vs Hannover 0:1)
Mateusz Klich - VFL Wolfsburg
(poza kadrą meczową - Wolfsburg vs M'gladbach 0:0)
Ariel Borysiuk - 1.FC Kaiserslautern
(grał do 40 min. i dostał dwie żółte kartki - K'lautern vs Koln 0:1)
Sławomir Peszko - 1.FC Koln
(grał do 70 min. - K'lautern vs Koln 0:1)
Eugen Polanski - 1.FSV Mainz 05
(grał do 75 min. - Schalke vs Mainz 1:1) 
Jakub Świerczok - 1. FC Kaiserslautern
(grał od 78 min. - grał do 70 min. - K'lautern vs Koln 0:1)
Tomasz Zahorski - MSV 02 Duisburg
(poza kadrą - Duisburg vs FSV Frankfurt 1:2)
Markus Piossek - Karlsruher SC
(poza kadrą - Karlsruher vs Aue 2:1)
Sebastian Tyrała - Greuther Furth
(poza kadrą - Greuther vs Dynamo Drezno 1:3)
Adam Matuszczyk - Fortuna Dusseldorf 1895 
(grał od 80 minuty - Dusseldorf - Inglostad 1:1)

niedziela, 5 lutego 2012

Ułatwione zadanie Zagłębia

Drużyna z takim składem, z takim budżetem i z takim stadionem na ostatnim miejscu w tabeli? To się w przypadku Zagłębia Lubin wydawało niemożliwe. Taka jednak jest rzeczywistość. Przykra dla wielu kibiców ale z tego pułapu wystartują wiosną "Miedziowi". Mają jednak drobny bonus na starcie jak i inne zespoły walczące o ligowy byt jak np. Cracovia, Bełchatów czy Lechia. Mianowicie fakt proszenia o rychłą degradacje Łódzkiego Klubu Sportowego. Pieniądze, które teraz są zbierane (2 mln zł. na bieżące wydatki) to kwota na najbliższe 3 czy 4 miesiące gdyż spadek oznacza zejście z kosztów. Na tym właśnie zależy działaczom. Co innego się wycofać, a co innego nie utrzymać się w Ekstraklasie. Prawdopodobnie dlatego z Łodzi odszedł trener Tarasiewicz. Jak miał przygotowywać drużyną? Pod porażki? Bez przesady. Chodzi o dogranie sezonu, a nie heroiczną walkę o utrzymanie. Co mają sobie pomyśleć piłkarze? Z jednej strony zdobywanie punktów to paradoksalnie kłopot dla klubu (wątpliwe jednak, by wyprzedzili Zagłębie czy Cracovię), z drugiej jednak każdy zawodnik będzie walczył o angaż w innym zespole naszej elity. Idealnie pasuje tutaj tytuł filmu Szymona Jakubowskiego - "Jak żyć?" Fakty są takie, że w tym sezonie łatwiej będzie się utrzymać innym klubom. Jedno miejsce spadkowe jest właściwie zarezerwowane. Ucieszą się w Krakowie, Lubinie czy Gdańsku,a  także w Łodzi, oczywiście tej części związanej z Widzewem. Jak natomiast jak mają się czuć kibice ŁKS? Co mówić przychodząc na stadion? Czy w ogóle przychodzić? Najśmieszniej będzie gdy przy Al. Unii Lubelskiej powstanie nowy stadion, który będzie stał pusty, a grać na nim będą pozostałości ŁKS-u, nie wiadomo na jakim szczeblu rozgrywek. To oczywiście zmartwienie Łodzian ale nie Lubinan, a zwłaszcza Pavla Hapala. Trener "Miedziowych" zapewne nie pogardzi drobną pomocą w wykonaniu zadania pt: "Utrzymaj Zagłębie!". Kolejnym atutem udanej wiosny będą mecze ze słabszymi drużynami gdyż w dwóch kolejkach rozgrywanych awansem Zagłębie grało już z Legią i Lechem. Zostaną więc tylko wyjazdy na Śląsk i Polonię i mecz u siebie z Wisłą. Nie wygląda to dramatycznie. Jak tylko frekwencja się podniesie, to będzie można uznać, że jesień 2011 to w wykonaniu Zagłębia jedynie wypadek przy pracy...

Pavel Hapal:
















fot:   zaglebie-lubin.pl