BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »
Codziennie nowe fakty, komentarze, opinie i statystki ze świata polskiej piłki nożnej!

sobota, 22 grudnia 2012

Teodorczyk blisko Lecha!

Jeżeli prezes Król nie sprzeda młodego napastnika, to zrobi chyba największy błąd w swojej karierze w Polonii. Nawet większy niż ugoda z Canim. 250 tys zł to dobra cena jak na propozycję z polskiego klubu. Nie chodzi nawet ile Polonia zarobi na sprzedaży  snajpera lecz o ugodę jaką zawrze z piłkarzem. Teodorczyk bowiem jest jednym z piłkarzy, którym Król od trzech miesięcy nie płaci. Gdyby piłkarz zrzekł się pieniędzy, to zrobiłby "kokosowy" interes, bo będzie grał o mistrzostwo, a nie biegał po schodach w Klubie "Kokosa".

Finanse Polonii jednak zostawmy. Teodorczyk najchętniej już wyjechałby na Zachód. Oferta Lecha może być jednak kusząca gdyż 21-latek mógłby się ograć w klubie, z którego napastnicy wyjeżdżają do Bundesligi co dwa lata. Ponadto pasowałby moim zdaniem do Lecha gdyż parametry fizyczne ma zbliżone do Roberta Lewandowskiego. Stylem nawet go przypomina mimo, że jest trzy lata młodszy od snajpera BVB.



fot:   ligapolska.pl

środa, 12 grudnia 2012

W oczekiwaniu na złoty interes!

Styczniowe okno transferowe będzie ciekawe jak nigdy. Dawno już transfery z polskiej ligi nie miały tylu wątków. Jest kilka klubów, które mogą się bardzo wzbogacić ale także osłabić kadrowo. Z drugiej jednak strony jest kilku zawodników, którzy mogą podjąć życiowe dla siebie decyzje. Zacznijmy od Szymona Pawłowskiego, który jest uważany za najbardziej pożądanego piłkarza tej zimy w Ekstraklasie.

Raczej ani Lech ani Legia czy Wisła nie zgłoszą się po Milika czy Nakoulmę. Ci piłkarze wyjadą najprawdopodobniej za granicę, o ile ich transfery dojdą do skutku. Pawłowski natomiast może kontynuować bardzo udany dla siebie sezon w innym polskim zespole. Najpewniej w Lechu. Mariusz Rumak bardzo chce przyspieszyć grę skrzydeł swojego zespołu. Jednak zawiódł się na Tonevie i Ubiparipie więc zawodnik o takiej dynamice byłby dla Lecha zbawieniem. Podczas meczu z Wisłą (do której raczej nie przejdzie gdyż Biała Gwiazda nie ma środków na zapewnienie mu intratnego kontraktu) obserwowali go także działacze z Niemiec i Turcji. Każdy zawodnik Ekstraklasy marzy o wyjeździe do Bundesligi. Trzeba też wziąć pod uwagę, że 31-letni zawodnik ma też na względzie finanse gdyż bliżej mu do końca kariery. Wówczas oferta z Turcji jest rozpatrywana bardzo poważnie. Nie zapominajmy, że gwiazda Zagłębia jest też w notesie działaczy Legii.

Przenieśmy się w domniemaniach na Górny Śląsk. Tu trwa wewnętrzna wojna. 2 mln euro dla Górnika to niesamowity zastrzyk gotówki. Bundesliga to dobry kierunek dla silnego i szybkiego Milika tylko pytanie czy jedna runda w trakcie, której eksplodował jego talent jest wystarczająca podstawą do transferu, który będzie wielkim przeskokiem dla młodego napastnika. Trzeba się zgodzić z trenerem Nawałką, że jeżeli będzie się on rozwijał w takim samym tempie jak do tej pory, to za rok jego wartość wzrośnie dwukrotnie. Ponadto czy 19-latek jest gotowy na grzanie ławy w Stuttgarcie albo Leverkusen? Moim zdaniem jest nawet duże zagrożenie, że zanim ktoś po niego sięgnie to Milik podzieli los Mateusza Klicha.

Nakoulma i Skorupski natomiast to piłkarze gotowi do wyjazdu. "Prezes" mógłby wyjechać już pół roku temu ale odrzucił ofertę Tereka Grozny. Jeżeli Freiburg wyłoży 1,2 mln euro, to będzie to złoty interes. Skorupski zapewne jest za drogi dla naszych klubów ale przydałby się przede wszystkim jako następca Dusana Kuciaka. Ofertę z Niemiec powinien przyjąć ale jechać do Belgii jak Sandomierski nie ma sensu.

No i wreszcie doszliśmy to Razacka Traore. Moim zdaniem powinien przejść do Legii. Pod kontem walki w pucharach, to bardzo dobry krok. Jego wyjazd za granice w moim odczuciu byłby jednak przedwczesny. Jeżeli pogra sezon na tym samym poziomie w topowym polskim klubie, to będę przekonany, że poradzi sobie na Zachodzie. Z resztą, to ostatni dzwonek, bo latem Traore będzie już wolnym zawodnikiem, a Lechia tylko na tym straci.

I jeszcze słowo o piłkarzach Legii. Tylko Artur Jędrzejczyk może opuścić zespół jeżeli przy Łazienkowskiej nie chcą naruszać kręgosłupa drużyny. Ani Radovic ani Kosecki nie mogą odejść. Radovic do czasu odzyskania formy przez Rafała Wolskiego jest bezcenny. Kosecki natomiast powinien rozpatrzyć kierunek hiszpański ale dopiero za rok. Rozwija się bardzo szybko lecz do szczytu jego możliwości w Ekstraklasie jeszcze daleko.

Transfery trzeba robić z głową ale najwięcej uwagi trzeba poświęcić młodym piłkarzom dla których transfer zagraniczny może okazać się milowym krokiem w stronę najlepszej piłki na świecie albo może być zahamowaniem nie do powstrzymania. Nic pochopnie. Nie powinno się ulegać kwotom 2 mln euro. Wiem, że Górnik potrzebuje tych pieniędzy ale z wytransferowaniem Milika należałoby poczekać do lata. Pawłowski i Traore natomiast powinni zostać w Polsce. Dla dobra swojego i naszej ligi...


fot:  ligapolska.pl


fot:   igol.pl



fot: ligapolska.pl

niedziela, 25 listopada 2012

Miało być o karnych, będzie o Canim!

W ostatnich tygodniach najpoważniejszym problemem Czarnych Koszul były jedenastki. Kłopot jednak może rozwiązać się sam. Wystarczy, że ktoś zwyczajnie karnego wykorzysta, bo każda seria ma swój koniec. Pięć rzutów karnych z rzędu niewykorzystanych, to niechlubny rekord ale prędzej czy później to musi się zmienić. Dla porównania Piast Gliwice wykorzystał 10 ostatnich jedenastek i jest w tym okresie najlepszy w Ekstraklasie. Krótko mówiąc niech strzela aż do skutku Dwaliszwili.

Kłopot w Polonii jest jeszcze jeden. Moim skromnym zdaniem dużo poważniejszy. Chodzi o Edgara Caniego. Niepokornego napastnika, źródło problemów dyscyplinarnych. Jak sprzedać zawodnika, który nie gra i grac nie może? Takie pytanie stawia sobie zapewne prezes Ireneusz Król. Dlaczego nie może grać? Ponieważ ma fatalny wpływ na drużynę, podważa autorytet trenera Stokowca.

Z jednej strony piłkarz jest na kontrakcie więc coś z nim trzeba zrobić, zwłaszcza, że Polonia chce go wytransferować. Z drugiej ze względu na dobro pierwszej drużyny, grać może tylko w Młodej Ekstraklasie. To zdanie władz klubu. W sumie racja. Jeżeli piłkarz publicznie znieważa trenera, psuje atmosferę, nie kryje swojego niesportowego trybu życia, to nie jest godny pierwszej drużyny. Nie łapie się więc do osiemnastki meczowej. Ponadto dostał zakaz udzielania wywiadów. I moim zdaniem jemu w to graj! Czy on siedzi na trybunach w Poznaniu i ogląda Lech - Legia czy stoi na przeciwko budynku klubowego Polonii i pali papierosa i tak się będzie co najwyżej śmiał. Może robić co chce i nic mu za to, bo nawet nie musi uciekać przed dziennikarzami!


Polonia nie zarobi dużo na Albańczyku. Jeżeli w ogóle zarobi. Ciężko będzie niewypromowanemu w żaden sposób piłkarzowi znaleźć nowy klub. Cani musi jednak odejść. Dla dobra klubu i swojego. Jego powiązania z Lechem to plotka. Ten zawodnik może odejść co najwyżej na wypożyczenie i to do słabszego klubu. Takie jest moje zdanie. Chyba, że wróci do Włoch ale za bardzo małe pieniądze.


fot:   pilkarskidziennik.pl

piątek, 23 listopada 2012

Żal kibiców o realizację własnych postulatów!

Oglądając mecz Wisły ze Śląskiem miałem ochotę wyłączyć dźwięk. Nie dlatego, że przeszkadzają mi wulgarne przyśpiewki ale dlatego, że wielka niesprawiedliwość spotkała piłkarzy. Obiektem największych kpin stał się Daniel Sikorski. Pytanie tylko dlaczego przez cały mecz nabijano się z zawodnika, który zagrał zaledwie 9 minut? Zapewnieniom piłkarzy typu "jesteśmy profesjonalistami więc nie graliśmy przeciwko Probierzowi" to ja do końca nie wierze. Kłopot w tym, że zawodnicy się przeliczyli i teraz nie da się takim samym nakładem pracy poprawić wyników. Kibicom powinny jednak wystarczyć dwie informacje. Po pierwsze zespół przejął "człowiek z wewnątrz" czyli Tomasz Kulawik. Nikt inny nie zna tak dobrze problemów drużyny (ten sam argument przemawiał swojego czasu za Kazimierzem Moskalem). Po drugie klub jest w połowie wyprzedaży. Kibice żądali Polaków w składzie to ich mają i jest źle bo nikt nie pomyślał, że obcokrajowcy grający w Wiśle rok czy dwa lata temu byli gotowi do walki o Ligę Mistrzów, a młodzi Polacy jak Czekaj, Chrapek czy Szewczyk musza się dopiero uczyć więc nie da się robić zmian bez wahań formy. Kibice nie pozwalają się traktować poważnie jeżeli obrażają człowieka, który sprawia wrażenie najbardziej przejętego sytuacją Wisły czyli Sergieja Pareikę. To niesprawiedliwe. Wracając do wyprzedaży to w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego z sierpnia albo września (zaraz przed lub po zamknięciu okna transferowego) dyrektor sportowy Jacek Bednarz powiedział, że miał nadzieję, że odejdzie jeszcze więcej piłkarzy. Świadczy to o tym, że trudne chwile jeszcze potrwają. W zimie każdy może odejść. Kibice zamiast uzbroić się w cierpliwość działają na szkodę klubu w każdym aspekcie. Od dobrego imienia po sytuację finansową (bojkotowanie meczów i narażanie na kary). Jestem zniesmaczony jak kibice traktują klub, który w ciągu ostatnich 10 lat aż 6(!) razy nie miał sobie równych na krajowym podwórku...


fot:   kibice.net

środa, 21 listopada 2012

Reforma rozgrywek - lepsze wrogiem dobrego!

Doszło do dyskusji na temat zmian w Ekstraklasie. Sezon 2013/2014 ma wyglądać już zupełnie inaczej. Wspólnym mianownikiem różnych wariantów reformy jest utworzenie grupy mistrzowskiej i spadkowej. Pomysł chory. Było tak już w sezonie 2001/2002. Podzielono 16 zespołów na dwie grupy. Cztery najlepsze z każdej z nich grały w drugiej fazie grupowej o mistrzostwo, a reszta o utrzymanie. Po jednym sezonie się z tego wycofano. Wyobraźmy sobie jak bardzo skrzywdzimy takim działaniem klub, który ma słabą jesień, a dobrą wiosnę tak jak Zagłębie w zeszłych rozgrywkach. Lubinianie musieliby się bić o utrzymanie do końca rozgrywek, a tak mogli jeszcze wskoczyć nawet do pierwszej połówki tabeli.

Drugi aspekt zmian to przejście na system wiosna - jesień. Brak mi słów. To po to Rosja odeszła od takiego systemu i w sezonie przejściowym grała trzy rundy żeby gonić Europę przed mundialem, a także żeby bardziej zainteresować swoim rynkiem i żeby ujednolicić przygotowania do sezonu abyśmy my w Polsce robili odwrotnie? Sabotaż!

Zawsze w takich sprawach chodzi też o pieniądze. Wzrośnie koszt transmisji więc podrożeją abonamenty platform cyfrowych. Wzrośnie liczba meczów więc wzrosną też kontrakty piłkarzy, wydatki klubu i koszty techniczne obiektów sportowych. Jeżeli klub zagra słabiej i znajdzie się w drugiej grupie to jaki przedstawi argument żeby przyciągnąć widza na trybuny? Żaden chyba, że da każdemu po flaszce! Kto to wymyśla?! To krok wstecz i to nie jeden! Będzie więcej meczów i dużo więcej na niskim poziomie.

Jedyne co możemy zrobić to starać się wyrównać szanse i powiększyć ligę. 18 zespołów czyli 34 kolejki ma rację bytu. Zagralibyśmy wtedy dwa tygodnie dłużej i dwa tygodnie wcześniej zaczęlibyśmy rozgrywki wiosną . Skrajne kolejki powinny być rozgrywane na nowoczesnych obiektach i już. Sprawa załatwiona. Dla większej rywalizacji kluby są skłonne podzielić się pieniędzmi np. z Canal+ co otwarcie przyznał np. właściciel Lechii - Andrzej Kuchar.

Nurtuje mnie jeszcze jedno. Jaki związek ma pomysł reformy (w tak krótkim czasie, bo już od kolejnego sezonu!) i wygaśnięcie kontraktu ze sponsorem tytularnym czyli T-Mobile? Czyżby sieć komórkowa dawała mniej pieniędzy i władze Ekstraklasy nie chcą już negocjować? Pachnie konfliktem interesów. Oby kluby miały na tyle dużo do powiedzenia, że ich zdanie zwycięży. Są bowiem w większości przeciwne. 

wtorek, 20 listopada 2012

Probierz zaprzeczeniem mitu Bełchatowa!

Jakiego mitu? Ano takiego, że o mały włos, a w ich miejsce w Ekstraklasie występowałby dzisiaj bydgoski Zawisza. Wszystko przez umowę z Polską Grupą Energetyczną, która w drodze wyjątku została podpisana na jeszcze jeden rok. Po sezonie zapewne szanse na jej renegocjacje jeszcze bardziej spadną. Sponsor jest ale daje mniej pieniędzy więc zwalniając trenera bierzemy kogoś z klubu żeby nie iść w koszta. I co? W związku z tym, że wariant się nie sprawdził zwalniamy w tym przypadku Jana Złomańczuka i bierzemy Michała Probierza za bagatela 25 tys. zł miesięcznie. Bardzo logiczne. W tym przypadku czysta naiwnością jest spodziewanie się, że morale drużyny wzrośnie. Jak to wygląda? Macie na taką pensję dla trenera, a nie macie na pensje dla piłkarzy? Chęci do ratowania Ekstraklasy dla Bełchatowa zapewne nie przybędzie. Probierz nawet jak nie utrzyma GKS-u to straci nie wiele natomiast klub już bardzo dużo. Sponsora, piłkarzy i kibiców (garstkę ale zawsze). Czy to jest normalne, żeby zwalniać trenera i robić go dyrektorem sportowym tak jak postąpiono w przypadku Kamila Kieresia? I jeszcze zwolnić drugiego (Jana Złomańczuka) i szukać dla niego w klubie etatu jako skaut? Jeżeli taki proceder jest na porządku dziennym to nie ma co się dziwić, że brakuje pieniędzy. Jeżeli będą się chcieli pozbyć Michała Probierza, to niech zaproponują mu posadę zarządcy stadionu albo niech linie maluje! Ciekawe czy się zgodzi! W GKS-ie nie będzie lepiej. Źle się dzieje, oj źle się dzieje...


fot:  se.pl

niedziela, 11 listopada 2012

Legia zahamowana tuż przed hitem!

Już dawno nie było w Polsce drużyny grającej tak równo żeby w przypadku pierwszej klęski z czystym sumieniem móc powiedzieć, że to "wypadek przy pracy". Legia przegrała z Jagiellonią. W sumie zasłużenie. O braku zwycięstwa - podkreślam "zwycięstwa" - zadecydował indywidualny błąd Marko Sulera. Co prawda do piłki mógł wyjść także Duszan Kuciak ale jednak Słoweniec miał zdecydowanie bliżej gdyż piłka leciała mu na nogę. Gdyby jednak tej sytuacji nie było, jestem przekonany, że Legia rzutem na taśmę wygrałaby ten mecz. Nie raz widzieliśmy jak piłkarze Urbana rozpędzają się z minuty na minutę. Podobnie było wczoraj więc jest to dowód na to, że nie należy rozmawiać o tej porażce w kontekście kryzysu. Oczywiście ta przegrana ma bardzo przykre skutki. Wygrała Polonia i wygrał Lech co oznacza, że przewaga nad tymi zespołami stopniała do 1 punktu.

Warto jednak powiedzieć słów kilka o "wielkiej niedzieli", która czeka nas już tydzień. Legia będzie miała okazję znów odskoczyć na cztery oczka Lechowi. Bezpośrednie starcie przy Bułgarskiej ma swojego faworyta. Jest drużyna stołeczna ponieważ Lech gra słabiej na własnym stadionie. Ponadto wydaje się, że piłkarze Rumaka mają kłopot z motywacją. Patrząc na styl można zaryzykować tezę o "wyrachowanym futbolu".

Jest to bez wątpienia mecz jesieni. Mecz, który zadecyduje czy Legia odjedzie najgroźniejszemu rywalowi czy w czołówce zrobi się jeszcze ciaśniej.

Trochę statystyk:

W ostatnich 9 ligowych meczach Lecha z Legią w Poznaniu, piłkarze z Łazienkowskiej wygrali zaledwie raz (3 kwietnia 2004 po golu Piotra Włodarczyka). W tych 9 meczach bramkarza Poznaniaków udało się pokonać raptem  trzy razy. Bilans ogólny tego okresu dla Legii to 5 porażek, trzy remisy i jedna wygrana.


fot:  gwizdek24.se.pl

poniedziałek, 22 października 2012

Mierzejewski zbawieniem dla Lecha Poznań?

Nie jest tajemnicą, że rezerwowy rozgrywający naszej Reprezentacji jest w Trabzonie niechciany. Przychodził za najwyższą w historii transferów z Polski kwotę 5,25 mln euro jednak dużo większe wrażenie ta kwota do dzisiaj robi na nas niż na włodarzach tureckiego klubu. W Turcji nie uważają żeby zawodnik się nie spłacił gdyż ilość pieniędzy jakimi obracają tamtejsze kluby czasami przekracza nasze wyobrażenia. Fakty są jednak takie, że Mierzejewski nie łapie się na chwilę obecną nawet do osiemnastki meczowej. Nie jest to już młody zawodnik ponieważ w listopadzie skończy 26 lat ale jestem pewien, że nie pokazał jeszcze wiele z tego co potrafi. Kłopot w tym, że Adrian ma jeszcze przez 3,5 roku ważny kontrakt z Trabzonsporem co oznacza, że najwcześniej za półtora roku będzie mógł wypowiedzieć kontrakt na mocy Prawa Webstera. Według  transfermarkt.pl były gracz Polonii wart jest 3,5 mln euro jednak w grę wchodzi wypożyczenie. Na to klub z Trabzonsporu powinien się zgodzić. Nie dużo dzieli nas od zakomunikowania przez piłkarza, że chce opuścić Turcję. Może się jednak zdarzyć, że będzie chciał spróbować swoich sił w innej zagranicznej lidze. Jednak temat Lecha w jego przypadku już się przewijał. Jeszcze przed transferem do Turcji. Kolejorz zapewne 14 mln złoty nie wyłoży, bo to 1/3 rocznego budżetu ale może próbować wypożyczyć zawodnika. Lech potrzebuje typowej "dziesiątki", a Adrian stylem pasowałby do projektu trenera Rumaka. Ciekawe tylko czy sam zainteresowany uniesie się honorem i będzie chciał udowodnić swoją wartość za granicą czy wróci do Polski żeby być gwiazdą.

więcej na temat Prawa Webstera pod tym linkiem  http://ekstraklasaplusextra.blogspot.com/2011/12/prawo-bosmana-prawo-webstera.html).


fot:   pilkarskidziennik.pl

niedziela, 21 października 2012

Przystanek, a nie pętla! Jeleń w Podbeskidziu!

Po ogłoszeniu tej informacji często pojawia pytanie: "czy to był dla pana szok?". Otóż szokiem nie jest dla mnie fakt, że Jeleń wrócił do polskiej ligi. Spodziewałem się tego i cieszę się. Zaskoczeniem jest, że zdecydował się na mniejszą trampolinę do odbicia się niż początkowo zakładano gdyż był łączony z Lechem. Najśmieszniejsze jest to, że do Lecha może jeszcze przyjść. Zamiary Irka są bardzo proste. Chce udać się drogą Marka Saganowskiego. Zawodnik po trzydziestce wraca z zagranicy. Nie zrobi już kariery na Zachodzie ale nie czuje się na tyle słaby żeby dać sobie spokój z graniem. Idzie do klubu, który nie jest przypadkowy. ŁKS dla Marka był klubem bardzo bliskim, bo przecież z Łodzi trafił do Legii. Irek z kolei wybrał Podbeskidzie gdyż mieszka w niedalekim Cieszynie. Ciekawe w jakiej jest formie jednak Jeleń grający na pół gwizdka to i tak zbawienie dla Bielszczan w ich sytuacji. Kłopot w tym, że jeżeli chce się znowu odbić nie może grać na pół gwizdka. Po dobrym sezonie w jego wykonaniu - nawet jeżeli TSB spadnie - zapewne czołowe polskie kluby będą chciały go zatrudnić. Może nawet znów wyjedzie zagranicę?  Transakcja korzystna w obie strony. Jeleń gra za małe pieniądze (20 tys. zł) i ratuje Podbeskidzie odbudowując się przy tym i walcząc o lepszy angaż. Bardzo dobra decyzja.


fot:   calapolskakibicuje.pl

piątek, 19 października 2012

Sześć meczów prawdy Arki Gdynia!

Arka Gdynia mimo wielu nerwowych meczów (np. z Zawiszą u siebie przegrany 0:1 w bardzo dziwnych okolicznościach) zaczyna wychodzić na prostą. Czeka ją teraz 5 meczów prawdy. Właściwie jest ich 6 bowiem seria tych spotkań zaczęła się w poprzedniej kolejce w Brzesku gdzie Arka zremisowała 1:1. Była od Okocimskiego lepsza i grała zgodnie z taktyką: u siebie pod publikę, na wyjazd po punkty za wszelką cenę. Grali o trzy punkty jednak znów stracili głupią bramkę. Zdekoncentrowali się po golu do szatni dla OKS  autorstwa Marcusa Viniciusa. Zaraz po przerwie Paweł Smółka wyrównał stan meczu.

Arka ma przed sobą cel zajęcia miejsc 5-10. Kibice z kolei każde miejsce poniżej piątego przyjmą jako porażkę. Uważają, że skoro taka Flota może, to dlaczego kadrowo i finansowo stabilniejsza Arka nie może powalczyć o awans?

Do wicelidera - Zawiszy - Arkowcy tracą 7 punktów. Do końca rundy zagrają z drużynami z dołu tabeli. W następny weekend podejmą siódmą Olimpię Grudziądz i to jedyny przeciwnik środka I ligi do końca tego roku. Następnie piłkarzy Nemca zaszczycą Katowiczanie. Mecz z GKS-em miejmy nadzieje, że się odbędzie (Orange Sport ma przeprowadzić transmisję) lecz pewności nie ma ze względu na trudną sytuację klubu z Bukowej. Sześć punktów w tych dwóch meczach u siebie to obowiązek.

Następnie przyjdzie czas na wyjazd do Olsztyna. Teren trudny i z remisu Arka się wybroni ale cel musi być jasny. Trzy punkty i gonienie czołówki. Ostatni mecz w Gdyni kibice zobaczą gdy przyjedzie Dolcan Ząbki. Na zakończenie rundy żółto-niebieskich czeka pojedynek ze słabiutkim ŁKS-em.

Do zdobycia 18 punktów, a więc tyle samo ile na koncie Arka ma obecnie. Dwa już straciła W Brzesku. Jeśli zdobędą 16 oczek (czyli moga sobie pozwolić na jeszcze jeden remis) będzie można powiedzieć o dobrym finiszu rundy. W Gdyni marzy się dobra pozycja wyjściowa na wiosnę. Chodzi o wyprzedzenie Miedzi Legnica i np. Termalici czyli zajęcie 4 miejsca. Pozycja do ataku wymarzona.


fot:  arkagdynia.info


fot:   ekstraklasa.net

czwartek, 18 października 2012

Lechia w oczekiwaniu na sukces!

Nikt nie spodziewał się, że wynik sportowy, który miał być na miarę PGE Areny okaże się jedynie walką o utrzymanie tak jak w zeszłym sezonie. W tym póki co sprawy mają się zgoła inaczej choć dla mnie jest to drużyna łatana. Trzeba jednak przyznać, że łatana umiejętnie. Nie dziwmy się jednak, że kibice dostają białej gorączki gdy sprowadza się Grzegorza Rasiaka, a po siedmiu kolejkach na 9 strzelonych bramek aż 6 strzelili pomocnicy, a trzy Abdou Razack Traore, który miał być skrzydłowym jednak wylądował na szpicy z powodu braku klasowego napastnika.

Takie próby rozwiązania kłopotów w ofensywie nie zostały na szczęście powielone jeśli chodzi o budowanie linii obrony. Przyjście Madery czy Bieniuka to decyzje kluczowe biorąc pod uwagę raptem 6 straconych goli (mniej w lidze ma tylko Lech - 4, z czego aż dwa wbiła mu Lechia). Ponadto Polonia ma Wszołka, Legia Koseckiego, Lech Kamińskiego, nawet Wisła Chrapka czy Szewczyka, a Lechia swoimi wychowankami pochwalić się nie mogła. Teraz natomiast zgodnie z nową polityką klubu autorstwa starego - nowego trenera Bogusława Kaczmarka wychowankowie mają wychodzić spod klosza tak jak w innych klubach. Dlatego na prawej obronie niepodważalne miejsce ma Rafał Janicki, Łukasz Kacprzycki wchodzi regularnie lecz nie na same końcówki. Dostaje np. 35 minut tak jak w Krakowie z Wisłą. W tym sezonie zaliczył już 4 występy.

Trzeba też powiedzieć o Mateuszu Machaju, dla którego kibice domagają się powołania na mecz z Urugwajem. Jest starszy od Janickiego o trzy lata jednak nadal uznawany za wschodzącą gwiazdę. Jest jeszcze 17-letni  Kacper Łazaj, który w przyszłości może rozwiązać problemy w ataku (własnie przedłużył kontrakt)

Szóste miejsce to dobra pozycja startowa. To co martwi najbardziej to postawa drużyny u siebie. Trzy mecze i aż dwie porażki. Średnia widzów spadła. Obecnie wynosi 15 909. W zeszłym całym sezonie na Lechię przychodziło 17 317 widzów. Na następnym meczu przyjaźni ze Śląskiem w Gdańsku spodziewają się jednak przekroczenie granicy 20 tys. Nie chodzi tu  o atrakcyjnego rywala lecz o dobrą grę i dwa zwycięstwa: u siebie z Lechem i w Białymstoku z Jagiellonią.


fot:   igol.pl


fot:  ekstraklasa.net

środa, 17 października 2012

Wojciechowski zainwestuje we Flotę?

Do takich sensacyjnych doniesień dotarł dzisiejszy Przegląd Sportowy. Borykająca się z kłopotami finansowymi Flota Świnoujście - rewelacja rozgrywek o mistrzostwo I ligi - miałaby zostać dofinansowana przez dużego sponsora/współwłaściciela w postaci holdingu deweloperskiego JW Construction. Problemy z płynnością finansową zwiększyły się wraz z dobrymi wynikami zespołu. Doszły bowiem dodatkowe koszty w postaci premii za uzyskiwane przez zespół Dominika Nowaka wyniki. Wojciechowski spotkał się rzekomo z prezydentem Świnoujścia Januszem Żmurkiewiczem.

Właścicielem Floty jest stowarzyszenie "Miejski Klub Sportowy Flota Świnoujście". Co za tym idzie finanse Floty zależą od miasta, które np. przyznało klubowi ostatnio dodatkowe 400 tys. zł. Budżet obecnego lidera I ligi na kolana nie powala. To raptem 3 mln zł. Mniej ma tylko pięć klubów. Natomiast jeżeli chodzi o premie, to za każdy zdobyty punkt drużyna otrzymuje 4 tys.zł. Koszty mogą jednak niebawem wzrosnąć.

Chodzi o stadion, a właściwie jego brak. To znaczy oczywiście ze stadionu przy ul.Matejki nikt Floty nie wyrzuca. Jest to obiekt modernizowany jednak nadal nie ma ani oświetlenia ani podgrzewanej płyty. Maszty oświetleniowe mają być instalowane już niebawem ale podgrzewanej murawy nadal nie widać. Jeżeli taki stan rzeczy się utrzyma, a na dodatek Flota awansuje, to prawdopodobnie będzie musiała wynająć stadion w Kołobrzegu lub Szczecinie. Wiąże się to z kosztami. Zwłaszcza gra na obiekcie Pogoni może kosztować nawet ponad 100 tys. zł za jeden mecz! Kto za to zapłaci? Czy Wojciechowski liczy się z tym, że koszty utrzymania drużyny będą stale rosnąć?

Chyba, że Flota zacznie przegrywać. Jednak wówczas Wojciechowski jak to on  może nie być zainteresowany wyspiarskim klubem. Teraz temat jest, bo Flota jest na fali. Były prezes Polonii lubi się wtedy angażować. Jednak gdyby chciał nadal inwestować w klub, to kupiłby jakiegoś drugoligowca lub słabeusza z pierwszej ligi, by zaprowadzić swoje porządki. Jednak jeśli klub gra tak dobrze to przyjście takiego mocarza może wiele rzeczy popsuć. Problem w tym, że pieniądze są potrzebne od zaraz, a sponsorów jak nie było tak nie ma.


fot:  ekstraklasa.net


fot:   igol.pl

wtorek, 9 października 2012

Zawisza Bydgoszcz - ambicja na drodze do elity!

Uwaga! Wszyscy uczniowie szkół średnich! Macie kłopot na matematyce z elementami logiki? Ciężko wam znaleźć przykład na zastosowanie rozkładu zero - jedynkowego? Mam dla Was radę. Za przykład weźcie Bydgoszcz! Chyba żaden klub w Polsce nie ma tak sprecyzowanych celów, trener nie ma takiej świadomości tego czego od niego oczekują kibice i wreszcie żaden klub nie przeżyje takiej katastrofy jaka spotka Zawiszę w przypadku nie podołania wyzwaniu! Wyzwaniem tym jest awans do Ekstraklasy. 

Przed sezonem sprawa była prosta. Zawisza i Cracovia prawie na pewno wywalcza awans. Nie porównywano obydwu zespołów, nie spekulowano kto z pierwszego, a kto z drugiego miejsca awansuje. Po prostu utworzono między tą dwójką, a resztą wielką przepaść. Zupełnie nie potrzebnie. I nie mam tu na myśli niespodziewanego lidera czyli Floty. Cracovia przeszła rewolucję kadrową i systemowa więc nieobecność tej drużyny w chwili obecnej na podium zaplecza Ekstraklasy można jakoś wytłumaczyć. Co jednak robi Zawisza z 7 punktami straty do lidera (bez znaczenia kto tym liderem jest)?

Kilka faktów. Zawisza przegrał tylko raz. W poprzedniej kolejce w Krakowie 1:3. Ta statystykę lepszą ma tylko Flota, która jeszcze nie zaznała goryczy porażki. Jednak remisów piłkarze Szatałowa spośród pierwszej piątki mają najwięcej. Gdzie Zawisza gubił punkty? Aż dwukrotnie u siebie! Remis z GKS-em Tychy i Dolcanem Ząbki (13 w tabeli!) to strata czterech punktów ale boli bardzo także tylko jedna strzelona bramka w tych dwóch meczach. Trzeci remis jest na prawdę ciężko wytłumaczyć. Miał on bowiem miejsce w Łodzi! ŁKS, który dostaje u siebie od Floty siedem goli jest o włos od pokonania trzy tygodnie wcześniej niebiesko - czarnych! Cóż za paradoks!

Chcesz wywalczyć awans? Zamień swój stadion w twierdzę! Tylko zwycięstwa u siebie mogą dać podstawy  do walki Ekstraklasę. W meczach tych można zyskać aż 51 punktów. Jeśli doliczymy do tego jedynie remisy na wyjeździe dostajemy 68 punktów z czego w takim razie aż 75% stanowią te zdobyte u siebie. Tylko raz w ciągu ostatnich pięciu lat wynik ten nie dałby awansu. Punkt więcej miało Podbeskidzie wchodząc z drugiego miejsca w sezonie 2010/2011.

Nie trzeba chyba długo się zastanawiać co będzie jeśli tego awansu zabraknie i kolejny rok w Bydgoszczy mimo wielkich aspiracji Ekstraklasy nie powąchają. Weźmy jednak pod uwagę fakt, że jeszcze rok temu Zawisza był beniaminkiem! Jest to więc dopiero drugie podejście do elity. Natomiast takie Podbeskidzie (ambicje z czasów I ligi są jak dla mnie porównywalne) walczyło o miejsce w Ekstraklasie od 2002 roku! W Bielsku irytowano się, że klub zamiast bić się z czołówką musiał grać w barażach o utrzymanie na zapleczu ( z Pelikanem Łowicz) ale to pozwoliło na mozolne budowanie drużyny, która w zeszłym sezonie zrobiła furorę na największych polskich stadionach. 

Nie zmienia to jednak faktu, że Zawisza jest bardzo mocny kadrowo jak na pierwszą ligę. Jednak mam wątpliwości co do podejścia władz. Zawodnicy słyszą z każdej strony, że są faworytem, pompuje się balon itd. Jednak w razie braku tego awansu zawodnikom stać może się krzywda gdyż klub tworzy presję na wynik i skład może się wypalić jeśli walka o podołanie tej presji się nie powiedzie. Nie dotyczy to trenera Szatałowa, którego już wtedy zapewne w klubie nie będzie. Postawiono przed nim misję odwrotną do dotychczasowych. W Polonii Bytom i Cracovii bił się o ligowy byt, tym razem trzeba zdeklasować rywali, a to zadanie dużo trudniejsze.

fot:   fotka.pl

fot:  ekstraklasa.net

niedziela, 7 października 2012

Koszmar Zagłębia trwa!

Porażka w Kielcach to najlepszy dowód, że w Lubinie kryzys kwitnie w najlepsze. Strefa spadkowa. Na tyle w pierwszych siedmiu kolejkach stać było "Miedziowych". Jakoś to nie pasuje do celów stawianych przed piłkarzami Hapala przed sezonem. Oficjalnie była to górna połowa tabeli, nieoficjalnie walka o mistrzostwo sumując fantastyczną postawę drużyny wiosną (nazwijmy to "mistrzostwem rundy wiosennej") i transfery do formacji ofensywnych (Jeż, Papadopulos). Jest to typowym syndrom polskiego faworyta. Gra zadowalająca kibiców jest prowadzona w meczach z najmocniejszymi. Ze średniakami gubienie punktów na potęgę to norma. Zapewne ktoś przypomni trzy ujemne punkty na starcie sezonu dla Zagłębia ale to staje się zabawne gdyż z każdą kolejką minus ten jest mniej istotny. Zagłębie wygrało mecz z Piastem lecz ma na koncie dwa punkty. Czy znowu będziemy mieli zryw wiosną? Czy tytuł "rycerzy wiosny: znów przypadnie Lubinianom? Ważne aby właściwie oceniać postawę drużyny. Najłatwiej zwolnić trenera ale gdy drużyna nie wygląda źle kondycyjnie, to przyczyn należy szukać najpierw w samych zawodnikach. Mierzenie sił na zamiary nie ma sensu. Mocna kadra, słabe wyniki równa się niespełnione, wysokie oczekiwania. Odradzam też kary finansowe. Już lepsze premie ale na spektakularne ruchy jeszcze za wcześnie. Nie dziwie się jednak, że zarząd rozmawiał z piłkarzami. Czasami wygląda to tak jakby piłkarze nie dawali rady powstrzymać rywala. Wszystko było by w porządku gdyby nie fakt, iż wszyscy dobrze wiemy, że powstrzymać potrafią.


fot:   arkowcy.pl


fot:  polskisport.net

piątek, 5 października 2012

Honorowe odejście Probierza i misja Kulawika!

Co łączy mnie z Andrzejem Juskowiakiem? Identyczna reakcja po ogłoszeniu nowego szkoleniowca Wisły! Mianowicie pytanie "czemu w takim razie pozbyto się Kazimierza Moskala?" I mnie i ekspertowi Polsatu Sport żal obecnego trenera Niecieczy. Kulawik nie jest trenerem tak cenionym przez Wisłę, że akurat jego wybrano. Nikt nie wmówi mi, że 35 tys. zł miesięcznie (pensja Probierza), a 10 tys zł miesięcznie (pensja Kulawika) to żadna różnica.

 Mariusz Rumak w Lechu był przygotowywany do roli pierwszego szkoleniowca gdy tylko odejdzie Bakero. Nikt dymisji Probierza jednak się nie spodziewał więc fakt iż szykowano Kulawika na szkoleniowca docelowego to bzdura. Życzę mu jednak wszystkiego dobrego podobnie jak swojego czasu Moskalowi. Mam nadzieje, że ten trend zostanie zachowany i konkretnymi drużynami kierować będą ludzie z nimi związani. Kulawik ma ultra trudne zadanie. Legia i to na wyjeździe. Jednak jeśli ma nastąpić zaprzeczenie fatalnej gry i udowodnienie, że w tym składzie Wisła może więcej, to kiedy jak nie dzisiaj i gdzie jak nie na Legii?


fot:   ekstraklasa.net

niedziela, 30 września 2012

Odrodzenie wicemistrza!

Jacek Zieliński miał w zespole Ruchu dwa zadania. Pierwszym było wskrzeszenie duetu Piech - Jankowski. Można powiedzieć, że się udało ale tak samo jak para ta nie narodził się w jednym meczu, tak samo nie można powiedzieć, że po meczu w Bielsku wszystko na pewno wróciło do normy. Drugie zadanie dotyczy defensywy. Z tym jest mizernie. Odejście Grodzickiego spowodowało spustoszenie w szeregach obronnych. Para Stawarczyk - Sadlok gra po prostu fatalnie. To nie ten sam Stawarczyk, który tworzył z Grodzickim jedną z najlepszych par stoperów w lidze. Sadlok różni się znacząco od tego Sadloka, który dwa lata temu opuszczał Chorzów. Powiem więcej. Gra nawet gorzej niż w Polonii kiedy to przeżywał gorszy okres.

Z obroną trzeba eksperymentować. Nie ma innej możliwości. Nie ma już Grodzickiego więc trzeba utrafić w nowe ustawienie, które zapewni bezpieczeństwo. Na miejscu Jacka Zielińskiego zainteresowałbym się przyszłością boków pomocy i obsady bramki. O ile na obu stronach obrony są zawodnicy w miarę pewni  (Kikut, Djokic czy Szyndrowski) o tyle w drugiej linii jest już dużo gorzej. Zawodzi przede wszystkim Zieńczuk, który zaczyna przypominać Kamila Kosowskiego. Drepcze po boisku, czasem coś rzuci ale nie nadąża za akcjami. Trzeb szukać następcy. Podobnie w przypadku Janoszki, słabo gra też Sultes. Cennym zawodnikiem może okazać się Smektała jednak prawdziwego Smektałę zobaczymy zapewne dopiero wiosną.

W bramce jest Peskovic. Jego pozycja jest niepodważalna gdyż nie ma konkurencji. Matko Perdjic jest zwyczajnie bez formy. Gra niepewnie. Kamiński przyszedł z Wisły Płock i nie dostał szansy. Pytanie dlaczego? Był najjaśniejszym punktem spadkowicza z I ligi.

Te newralgiczne pozycje i warto się nad nimi pochylić w zimowej przerwie. Pod warunkiem jednak, że nikt nie odejdzie.


fot:   ekstraklasa.net

piątek, 28 września 2012

OPINIA: Szaro - złota jesień w PZPN!

Do wyborów raptem miesiąc. Pięciu kandydatów, jeden  fotel, jeden wyścig. Można się nawet tym zainteresować gdyż wielu "znawców" polskiej piłki uzna, że każdy lepszy niż Lato. Mnie to jednak wcale nie przekonuję. Bez znaczenia kto zostanie nowym prezesem, bo nie będzie ani gorzej ani lepiej. Będzie po prostu inaczej. Cofnijmy się w czasie. Dobrze znany wszystkim Michał Listkiewicz występuję dzisiaj w telewizji, swobodnie komentuję bieżącą sytuację. Jednak wielu ludziom gdy słyszą jego nazwisko nasuwają się oskarżenia pod jego adresem, które doprowadziły do końca jego urzędowania. W 1999 Listkiewicz został prezesem. Jego kadencja trwała aż 9 lat. W tym właśnie okresie Polacy przełamali niemoc i awansowali na mundial w Korei i Japonii. Przy okazji każdego kolejnego turnieju wraca się do tamtego czasu porównując przygotowania kadry do warunków jakie związek stworzył wówczas Jerzemu Engelowi i jego drużynie. To w trakcie kadencji Listkiewicza i dzięki niemu samemu z bliska mogliśmy podziwiać warsztat uznanego zagranicznego trenera jakim był Leo Beenhakker. To za kadencji Listkiewicza awansowaliśmy po raz pierwszy w historii na Mistrzostwa Europy. I wreszcie najważniejsze. W tym samym czasie otrzymaliśmy prawo organizacji Euro 2012. Jak na dziewięć lat trochę się tego uzbierało.

Grzegorz Lato. Rzucone w głąb sali nazwisko usuwającego się w cień prezesa już prawie nikomu nie kojarzy się z medalami Mistrzostw Świata, ekipą śp. Kazimierza Górskiego (100 występów/45 goli) czy grą w Stali Mielec (295 występów/112 goli). Skojarzenie numer jeden to nieudolne rządu w PZPN. Nie ma sensu wymieniać kolejnych afer z udziałem Prezesa. Wiemy jak było przed i po Mistrzostwach. Jednak jeśli ktoś spojrzy za jakiś czas w karty historii zobaczy, że podczas takiego wydarzenia jakim było Euro 2012, twarzą polskiego związku był Lato. I to zostanie zaliczone na plus gdyż czas samego turnieju to najlepsze chwile laty na fotelu prezesa.

Teraz jednak środowisko wywróciło się do góry nogami. Nie jest jednak wcale lepiej. Fakt, że nie udało się Lacie uzyskać 15 głosów poparcia świadczy o tym, że jest wielkim przegranym. Nie ma sensu znęcać się nad jego kadencją. Przeczytałem taki komentarz po wydaniu przez Latę oświadczenia, w którym poinformował, że nie wystartuję do walki o reelekcje: " Grzegorz Lato zamiast do ostatniej chwili zabiegać o głosy, szukał kogoś kto skleci mu jako takie oświadczenie". Wybory za pasem, facet przegrywa na każdym froncie, a i tak znajdują się ludzie, którzy mają frajdę z kopania lezącego. Jeżeli w takiej atmosferze mają się odbywać wybory, to ja już się boję jak będzie wyglądał pierwszy miesiąc nowego prezesa. 

To co dzieję się między kandydatami można nazwać krótko: bitwa o stołek. Boniek i Kosecki mieli mieć wspólny front. Nie mają, bo coś przeszkodziło im w wypowiedzeniu słów "słuchaj ja się zajmę tym i tym i będę wice, a ty startuj na prezesa". Cóż mogło im przeszkodzić? Chyba tylko pazerność. Podobnie w przypadku Antkowiaka i Potoka. Mieli się umówić, a tym czasem nie mogą przejść koło siebie żeby nie było awantury. Jaki to ma sens?

 Najlepiej wypada Kręcina jednak jest on kontrowersyjną postacią. Jeżeli ktoś od 1983 roku, a więc 29 lat pracuje w jakiejś instytucji, to ciężko go nazwać "potencjalnym reformatorem". Mimo jego doświadczenia sądzę, że będzie pod jeszcze większym ostrzałem niż Lato. Co nie oznacza, że nie jest dla związku cenną osobą. Najpierw jednak nich wyjaśni się sprawa działek pod budowę nowej siedzimy oraz jak to się stało, że mimo iż Kręcina sekretarzem nie jest, pobiera i tak miesięcznie 37,5 tys zł. Trzeba jednak zauważyć, że obydwa te problemy dotykają byłego sekretarza ale w niego nie godzą. 

Wybory czy nowa kadencja prezesa zmienią wiele tylko ciężko przewidzieć, w która stronę i jak bardzo. Obawiam się jednak, że PZPN-u nie da się zreformować od wewnątrz. I nie tylnymi drzwiami lecz od frontu. Nawet nie tyle zreformować co pomóc. Ja widzę jeden duży plus. Oszczędność. Jeśli o mnie chodzi, to wszystkie kluby mogą wprowadzić górną granicę miesięcznego wynagrodzenia tak jak Widzew (15 tys. zł) czy zejść na średnią wieku drużyny na poziomie 25 lat tak jak Jagiellonia. Skutki tego będą co najwyżej takie same, a może lepsze?. I  zobaczmy jak z kłopotów wychodzi np. Ruch czy Widzew, a jak brnie w nie Legia. Gdyby nie doić z ITI pieniędzy tylko równoważyć cele i wydatki tak jak teraz nie trzeba, by się dzisiaj ośmieszać fikcyjnymi 80 mln zł budżetu, z których nie ma kilku tysięcy na nowy pisuar i kilka krzesełek. Często mylnie obwiniamy PZPN za to co dzieje się w Ekstraklasie. Jednak np. sędziowanie to już ewidentnie działka związku. Więc niech zajmują się tym co wchodzi w ich kompetencje, a sprawa się wyczyści sama. Trzeba jednak być rzetelnym. I z tym jest największy kłopot...

czwartek, 27 września 2012

PP: Mecze wtorkowe i środowe 1/8 finału!

Fajerwerków nie było. Do ćwierćfinału przeszli faworyci. Najciekawiej było we Wrocławiu. Śląsk zasłużenie pokonał Bełchatów pozostający obecnie bez trenera. Jednak Marian Kelemen miał w tym meczu co robić. Bohaterem został jednak Łukasz Gikiewicz. Mógł ustrzelić nawet hat trick. Największym wygranym lecz w znaczeniu niedosłownym jest Warta. Zagrali z Wisłą ofensywnie i z polotem. Przegrali przez decyzje sędziego Tomasza Wajdy. Nie chodzi tu o jedenastki podyktowane dla Białej Gwiazdy ale o te nie odgwizdane na korzyść Warty min. za zagranie ręką przez Czekaja.

Legia planowo zameldowała się w ćwierćfinale. Kucharczyk i Salinas strzelali, Żyro asystował i to wystarczyło ale piłkarzom Piasta należą się słowa uznania ponieważ grając w rezerwowym składzie pokazali, że to nie przypadek czy jednostki dały zwycięstwa w Gdańsku i Białymstoku lecz prawdziwy zespół, który nie ogranicza się tylko do jedenastu graczy tylko wyrównanej kadry. W meczu Ruchu z Koroną faworytem byli oczywiście Niebiescy ponieważ ... byli gospodarzem. Nic bardziej mylnego niż stwierdzenie, że "murowany faworyt - Ruch - ograł słabą Koronę". To Korona grała pewniej w pierwszej części meczu. W drugiej strzeliła bramkę, a potem nie sprostała naporowi rywala. Albo nie chciała sprostać. Mimo składu rezerwowego Korona grała swoje. Nie zmienia to jednak faktu, że najważniejsza jest liga, a w lidze Korona wystartowała marnie więc teraz wszystkie siły na Bełchatów.

Pozostałe mecze 1/8:

2.10 ZAGŁĘBIE - POLONIA 
18:30 ORANGE SPORT

3.10 FLOTA -  CRACOVIA
15:30 ORANGE SPORT

3.10 JAGIELLONIA - LECHIA
18:30 TVN TURBO

poniedziałek, 17 września 2012

Piast dostarcza przyszłościowych obrońców!

Mowa o Pawle Oleksym i Mateuszu Matrasie. Obydwaj mają 21 lat.Obydwaj grają na bokach obrony. Oleksy na lewej stronie, Matras na prawej. Co ciekawe jeden i drugi zawodnik mają coś wspólnego z Łukaszem Piszczkiem. Mianowicie ciąg na bramkę. Grają wysoko ale błędy, które wytykano np. Kubie Wawrzyniakowi w postaci spóźnionego powrotu pod własne pole karne raczej ich nie dotyczą gdyż gra do przodu i destrukcja jest u nich zbalansowana. Jeszcze przed Euro 2012 eksperci narzekali na lewą obronę. Żałowali, że nie mamy na tej pozycji zawodnika podobnego do Piszczka. Boenischowi do Piszczka bardzo daleko, Wawrzyniakowi bliżej ale nie wiele (chodzi o styl gry, a nie stricte jakość). Być może w barwach Piasta po boiskach biegają przyszli reprezentanci na bokach obrony.

Talent Matrasa eksplodował w zeszłym sezonie. Mimo występów na zapleczu Ekstraklasy wzbudził zainteresowanie klubów Bundesligi. Wychowanek Gwarka Ornontowice może także występować na skrzydle jednak pewniej czuje się w obronie. Zaliczył 46 występów w I lidze, w których strzelił jednego gola.

 Paweł Oleksy natomiast jest wychowankiem Górnika Wałbrzych jednak swoje piłkarskie oblicze kształtował w Zagłębiu Lubin. W 2010 roku nastąpiło pierwsze wypożyczenie, do Chrobrego Głogów. Wiosną przeniósł się na wyższy szczebel. Występował w Górniku Polkowice. Poważne granie nastąpiło w poprzednim sezonie. W barwach bydgoskiego Zawiszy zagrał 29 meczów ligowych, w których strzelił 3 bramki. Zawisza do Ekstraklasy nie awansował ale Oleksy i owszem. Razem z Piastem Gliwice.

Mateusz Matras (z prawej):

fot:   igol.pl

Paweł Oleksy

fot:  rozrywka-gliwice.pl

środa, 12 września 2012

Jagiellonia rozsądniejszą wersją Polonii!

To Polonia w ostatnich latach słynęła z kupowania najlepszych ekstraklasowiczów czy nieosiągalnych dla innych klubów piłkarzy z zagranicy (także z polskim paszportem). To Jagiellonia zwinęła Michała Pazdana z przed nosa Wiśle podobnie jak Polonia dwa lata temu Macieja Sadloka Lechowi Poznań. Tym razem chodzi o transfer bezgotówkowy ale za to jaki! Za cztery razy niższe wynagrodzenie niż w Polonii w barwach białostockiego klubu zgodził się grać Euzebiusz Smolarek. Jego przygoda w Holandii w ADO Den Haag nie była przesadnie nie udana (12 meczów 3 gole). Taki bilans jak na skrzydłowego (bo na boku pomocy był głównie wystawiany) w takim wieku, to nie tragedia! Ebi jest to jednak ambitny zawodnik, który ceni sobie możliwość grania większej liczby meczów w sezonie. Taką opcję zapewne będzie miał po odejściu z Jagi Macieja Makuszewskiego. Terek Grozny wyłożył za tego piłkarza ciut ponad 1 mln euro co oznacza kwotę ponad 10 razy większa od rocznego utrzymania na kontrakcie Smolarka.

Co ciekawe mogliśmy tego lata zaliczyć kolejny powrót do Ekstraklasy exkadrowicza. Ireneusz Jeleń także negocjował z Jagiellonią. Podobnie jak Polonia Warszawa, klub z Podlasia nie przystał na wygórowane żądania piłkarza i zerwał rozmowy. Czy to jest rozsądne? Jeździć za klubem we Francji, a w razie fiaska prosić o angaż w Szwajcarii zamiast przystać na niższy kontrakt i iść do Jagiellonii, w której byłby wiodącą postacią? Jestem zwolennikiem powrotów gdyż zawodnik, który na zachodzie zrobił ile mógł (nawet jeśli nie zawojował Europy) jest lepszym piłkarzem niż gdy wyjeżdżał. Zawsze nauczy czegoś młodzież oraz pokaże czego się nauczył w zagranicznych klubach. Szkoda tylko, że wracając do Polski ci piłkarze oczekują kontraktów w wysokości niezmiennej od tych w klubach lig zachodnich. Nie chcą Cię zagranicą to wróć do Polski! Słabsza liga, mniejsze pieniądze! Czy coś tu nie jest jasne? Jeśli Jerzy Dudek zostałby po wygaśnięciu kontraktu z Realem zawodnikiem klubu Ekstraklasy, to miałby szanse na taki sam kontrakt? W życiu! Nie chcecie robić z siebie pośmiewiska (jak inaczej nazwać domaganie się powołania do kadry nie mając klubu?) weźcie pod uwagę, że pieniądze powinny być adekwatne do formy sportowej. Ta natomiast po trzydziestce przeważnie maleje...

fot:   poranny.pl


fot:   ekstraklasa.net

wtorek, 11 września 2012

Arcyciekawa 4 kolejka!

W czwartej serii spotkań dojdzie do niezwykle ciekawych konfrontacji. Szlagierem jest rzeczy jasna mecz niedzielny, w którym Górnik podejmie Legię. Zmierzą się więc drużyna, która zrobiła największy postęp z w pełni zasłużonym liderem. Ciekawie będzie jednak już na samym początku. W piątek o 18 Podbeskidzie spróbuje okraść z punktów mistrza kraju - Śląsk. Na ławce trenerskiej Wrocławian zasiądzie nowy szkoleniowiec - Stanislav Levy, który po raz pierwszy poprowadzi zespół w oficjalnym meczu. W trakcie przerwy na mecze eliminacji mundialu Śląsk zagrał sparing z przedstawicielem drugiej Bundesligi  - Dynamem Drezno. Przegrał 1:2. Podbeskidzie zagrało niezły mecz z Wisłą u siebie (1:1) i całkiem przyzwoity na Łazienkowskiej z Legią (1:3). Śląsk odniósł dwa mało przekonywujące zwycięstwa nad Koroną i Ruchem ale pierwszy mecz na wyjeździe z Widzewem przegrali w koszmarnym stylu (1:2). Czy przełamią się na także wyjeździe?

Mały szlagier to pierwszy mecz sobotni. Rewelacyjna Polonia zmierzy się z Jagiellonią, która ma być czarnym koniem rozgrywek. Piłkarze Tomasza Hajty nie przegrali jeszcze w tym sezonie lecz to zwyczajne szczęście gdyż dwa razy kończyli mecze ligowe w dziesiątkę. Polonia natomiast gra bez presji z zeszłego sezonu i widać to zwłaszcza w formacjach ofensywnych. Para Teodorczyk - Gołębiewski zaczyna przypominać swym polotem początki współpracy Piecha z Jankowskim.

Swoje pierwsze punkty będą miały okazję zdobyć zespoły Ruchu i Korony. Na Cichej (a nie w Gliwicach) przedostatni w tabeli Niebiescy podejmą ostatnich Złocisto - Krwistych. Będzie to kolejny debiut na ławce trenerskiej. Nowym szkoleniowcem Ruchu został bowiem Jacek Zieliński.

Na koniec pojedynek dołu z górą. Dobrze spisujący się w lidze Lech zagra na boisku najsłabszego w lidze GKS-u Bełchatów. Łatwe punkty do zdobycia to prawdopodobnie za dużo powiedziane ale nikt nie wyobraża sobie, że po takiej plamie jaka Lechici dali w Europie oraz w Pucharze Polski, Kolejorz nie wygra z jednym z głównych kandydatów do spadku.

piątek:
18:00 PODBESKIDZIE - ŚLĄSK
(CANAL+SPORT, POLSAT SPORT
20:30 POGOŃ - WISŁA 
(CANAL+SPORT)

sobota:
13:30 POLONIA  - JAGIELLONIA 
(CANAL +SPORT, POLSAT SPORT)
15:45 LECHIA - PIAST 
(CANAL+SPORT, POLSAT SPORT EXTRA)
18:00 RUCH - KORONA 
(CANAL+)

niedziela:
14:30 KGHM ZAGŁĘBIE - WIDZEW 
(CANAL+SPORT, POLSAT SPORT)
17:00 GÓRNIK - LEGIA 
(CANAL+SPORT)

poniedziałek:
18:30 PGE GKS - LECH 
(CANAL+PORT, EUROSPORT 2)

poniedziałek, 10 września 2012

KADRA: Remis dobry na początek!

Powiedzmy sobie szczerze. Zwycięstwo nad Czarnogórą byłoby fałszywym obrazem polskiej reprezentacji. Była przebojowość, był pressing i utrzymywanie się przy piłce. Były jednak także błędy w komunikacji, błędy indywidualne i brak skuteczności. Więc 2:2 to wynik dobry biorąc pod uwagę gdzie się obecnie znajdujemy i z jakiego terenu ten wynik został przywieziony. Naszym celem jest w rzeczywistości zajęcie drugiego miejsca dającego w 8 na 9 przypadków prawo gry w barażach. Wszystko dlatego, że do baraży wchodzą najlepsi wicemistrzowie grup, a tych jest 9. Oczywiście nie można wejść do szatni i powiedzieć "chłopaki Anglii nie damy rady więc trzymajcie wicelidera". Stać nas na dużo więcej niż to co gramy teraz. Najważniejsze jest aby nie zgubić punktów w meczach z San Marino i Mołdawią bo to zagwarantuje nam aż 12 punktów. Kluczem będą mecze u siebie. Pokonanie Mołdawii i San Marino to obowiązek ale kwestia drugiej lokaty będzie się ważyć w meczach z Ukrainą i Czarnogórą na własnych obiektach. Pamiętajmy, że eliminacje kończą się wyjazdem na Wembley! Aby było spokojnie potrzeba nam zwycięstwa we Wrocławiu z Mołdawią, a także wygranej z RPA na podbudowanie. Wówczas z czystym sumieniem i pełni i nadziei przystąpimy do meczu z Anglią. Zwycięstwo zagwarantuje świetną pozycję wyjściową na koniec tego roku. Roku katastrofalnego dla Polskiej piłki.


fot:   polskieradio.pl


fot:   ekstraklasa.net