BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »
Codziennie nowe fakty, komentarze, opinie i statystki ze świata polskiej piłki nożnej!

wtorek, 30 sierpnia 2011

Postęp w piłce czyli "komercjalizacja"


Chyba nie ma na świecie zawodowych rozgrywek, które mogłyby się odbyć same z siebie. Czego się nie tkniemy i tak znajdziemy logo sponsora. Czy to dobrze? Tak i nie. Z jednej strony miliony ludzi na świecie ekscytuje się transferami za dziesiątki milionów euro, a z drugiej przecież kiedyś tak nie było i także mogliśmy podziwiać wielkie widowiska. Młodszym kibicom zapewne nie jest łatwo uwierzyć, że kiedyś piłkarze nie dostawali pieniędzy za grę ani kluby nie były wstanie się utrzymać same. Reklamy na koszulkach to była jakaś abstrakcja jednak ostatnio (jakieś 3 lata temu) zagorzały pod tym względem klub czyli hiszpański Athletic Bilbao został zmuszony przez kłopoty finansowe do umieszczenia na swoich trykotach reklamy. Dzięki temu nie ma już chyba w europie klubu który pod herbem i logiem producenta koszulek nie miałby znaku reklamowego sponsora. Tak już jest i koniec. Coraz większe pieniądze są pompowane w piłkę. Jest to jeden wielki interes i pomału to nie piłka zaczyna nakręcać biznes tylko biznes piłkę i to jest trochę przykre. Warto jednak spojrzeć w karty historii i zobaczyć jak to kiedyś funkcjonowało. Dla przykładu w 1992 roku w Anglii pierwszy piłkarz osiągnął tygodniówkę rzędu 10 tysięcy funtów. Był to napastnik FC Liverpool - John Barnes. W roku 2009 natomiast pierwszym z tygodniówką 200 tysięcy funtów został Argentyńczyk Carlos Tevez grający wówczas w Machesterze City. To pokazuje jak ostatnie 20 lat wiele zmieniło w piłce. Trzeba się trochę natrudzić by zrozumieć, że kiedyś w piłkę grało się po pracy. Człowiek zarabiał, a następnie rekreacyjnie doskonalił swoje piłkarskie umiejętności. Tak było jeszcze po II Wojnie Światowej. Dlaczego nie było wynagrodzeń. Dlatego, że nie miał ich zwyczajnie kto zasponsorować. Kluby były tworzone "resortowo". To znaczy dany zakład pracy zrzeszał swoich pracowników i ci tworzyli zespół. Oczywiście po godzinach i za darmo. Na Wyspach Brytyjskich były także przypadki odwrotne. Niektóre podmioty państwowe były przeciwne tego typu inicjatywom gdyż chcieli uniknąć zawiązywaniu się więzi między pracownikami aby zmniejszyć ryzyko wybuchnięcia buntu. Co i tak się nie zawsze udawało ( kopalnie). Gdy drużyna jednak odnosiła sukcesy, właściciele głównie różnych fabryk na zachodzie zaczynali się interesować piłką jako potencjalnym zyskiem. Inwestowano. Na początku piłkarze byli uprzywilejowani lecz nie oznacza to, że mogli nie pracować bo dostawali nie wiadomo ile pieniędzy. Mowa tutaj głównie o Anglii bo to przecież kolebka wielkiego futbolu ( mimo, że można przyjąć, iż piłka nożna to wytwór nawet starożytnych Chińczyków). Zejdźmy jednak na ziemię. Ciężko w to uwierzyć ale pierwszym polskim piłkarzem, który wyjechał na zachód był Robert Gadocha. Było to w 1975 roku. Lewoskrzydłowy Reprezentacji Polski został zawodnikiem francuskiego FC Nantes. Była to niesłychana sensacja i swojego rodzaju przełom. Jednak jest to dzisiaj niczym wobec transferu Roberta Lewandowskiego z Lecha do Borussi Dortmund za 4 mln euro, czy rekordowo wysokiego odstępnego za polskiego piłkarza czyli 5,25 mln euro za Adriana Mierzejewskiego, które wyłożył turecki Trabzonspor. Tak już jest. Sponsoring równa się budżet, budżet równa się możliwości. Talent talentem ale pieniądze muszą być. Kiedyś grali najlepsi bo i tak wszyscy byli równi. Nie było przepychanek o wysokość premii bo jak mówić o premiach skoro nie było nawet pensji. I czy nie było wtedy prościej? Chyba było lecz ciężko wrócić do tamtych czasów. Zbyt wiele się zmieniło i trzeba spróbować nadążyć za tym co mamy dzisiaj...

0 komentarze: