Podczas meczu Cracovia - PGE GKS Bełchatów (2:1) można było usłyszeć ciekawa informację. W tygodniu poprzedzającym spotkanie miał miejsce przeciek z szatni Pasów. Dotyczył on trenera Pasieki oraz Saidiego Ntibazonkizy. O co chodzi? O rzekomą kontuzje Burundyjczyka. Faktem jest, że urazy to jego duży problem. Prawdą także, że gdy wraca w okresie zimowym ze zgrupowań kadry to szkodzi mu amplituda temperatur. Z Bełchatowem nie zagrał. Powodem był naderwany mięsień brzuchaty łydki. Kłopot w tym, że to może być kompletna nie prawda! Podobno trener Pasieka miał dość grania na tego piłkarza wszystkich piłek oraz jego zmarnowanych sytuacji i odstawił zawodnika pod osłoną kontuzji! Drużyna ma tworzyć kolektyw, a nie być uzależniona od jednego gracza. Pasieka nie chce powielać kłopotów rywala z za miedzy. Przecież kontuzja Meliksona = murowane kłopoty aktualnych mistrzów Polski. Kto jak kto ale były trener min. Arki nie uznaje podziału na piłkarzy i " święte krowy". Całkiem więc możliwe, że to prawda! Ponadto Pasieka miał uzasadnione pretensje o brak kontaktu z piłkarzem podczas jego wyjazdów na kadrę. Nikt nie wiedział nawet w jakim wymiarze czasowym Saidi zagrał w reprezentacji! Nie ma źródeł to trzeba było zadzwonić do samego zainteresowanego. Kłopot w tym, że Ntibazonkiza miał ... wyłączony telefon. Rozwścieczyło to Pasiekę bo to nie jedyny jego problem. Zwłaszcza, że nikt nie zabrania zawodnikowi grania w kadrze mimo, że szkodzi to jego zdrowiu. Jak będzie w Kielcach? Z każdym meczem bez Saidiego ta teoria będzie się coraz bardziej potwierdzać. Dlatego, że od tygodnia informacji o stanie zdrowia zawdonika brak...
Dariusz Pasieka
fot: sportowetempo.pl
Saidi Ntibazonkiza
fot: boisko.pl
sobota, 3 grudnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz