BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »
Codziennie nowe fakty, komentarze, opinie i statystki ze świata polskiej piłki nożnej!

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Spokojna zima przy Reymonta

Tak spokojnie pod Wawelem nie było od dawna. Zapewne dyrektor sportowy Stan Valckx wykonuje swoje obowiązki lecz robota mu się w rękach nie pali. Powód jest powszechnie znany. Mianowicie Wisła nie zamierza przeprowadzać tej zimy jakichkolwiek transferów. Cały czas mówi się o pozyskaniu z Widzewa Dudu ale to raczej temat zakończony, ewentualnie odłożony do lata. Po fiasku negocjacji z Jakubem Świerczokiem, Wisła skupia się na tym co ma czyli kadrze w obecnym kształcie. Cel nadrzędny to oczywiście mistrzostwo ale pokusa wyeliminowania rywala w europejskich pucharach w tym sezonie większa była jedynie przed meczem z Apoelem. Na dodatek mecz o Superpuchar, który jest dla kibiców niezmiernie ważny gdyż otworzy on piłkarsko Stadion Narodowy, a na dodatek będzie konfrontacją z odwiecznym rywalem - stołeczną Legią. Jeśli zapowiedzi dotyczące wystartowania w przygotowania z tego samego pułapu Dudu Bitona i Cwetana Genkova są prawdziwe to wreszcie będzie można z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, iż Wisła ma dwóch snajperów. Zdrowy Melikson i Sobolewski to spokój w pomocy, jeśli natomiast kontuzji nie dostanie znowu Michał Czekaj i Marko Jovanovic, to trener Moskal może spać spokojnie. No chyba, że coś stałoby się Sergiejowi Pareice, to wówczas zaczynają się schody. Więc jak widać fakt, że potrzebna jest gruntowna przebudowa szatni nie jest równoznaczny ze skazywaniem Wisły na porażkę na wszystkich czterech frontach (licząc także Superpuchar). Latem niech się dzieje co chce lecz teraz kadra musi pracować w obecnym kształcie. Trener Moskal znakomicie zna tych piłkarzy i waśnie nie robienie zbędnego zamieszania może sprawić, że Wiśle uda się coś zawojować w kraju i europie. Nie ma co narzekać. Wisła słaba nie jest. Wiedzą to zarówno w Warszawie jak i w Liege...

niedziela, 29 stycznia 2012

Czas Stilicia w Lechu dobiega końca

Czas Semira Stilicia w Lechu dobiega końca. Niby szukanie sensacji cieszy czytelników, bo do zaistnienia konkretów w danej sprawie coś się dzieje, to jednak opinia publiczna, a szczególnie kibice Lecha mają już dość niejasnych komunikatów ze strony klubu i humorów samego piłkarza. Fakty są jednak takie, że
 Bośniak odejdzie latem. To dobrze ponieważ jest to duże wsparcie we wiosennej walce o Ligę Europy, bardzo źle gdyż Kolejorz nie zarobi na rozgrywającym ani złotówki. Ma to swoje dalsze konsekwencje gdyż okazuję się, że poza Artjomem Rudnevem nie ma kogo sprzedać! Niby jest Murawski ale wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że zarobić pieniądze nie może być zarazem rozbiciem całego zespołu. Stilic w Lechu jest od 2008 roku. W tym czasie wywalczył mistrzostwo, Puchar i Superpuchar, a także dojechał poznańską lokomotywą do 1/16 Ligii Europy i Pucharu UEFA. Zaczął być rozpoznawalny gdyż skauci klubów zwłaszcza niemieckich żywo interesują się asem Lecha od jakichś trzech lat. Dziś Stilic mógłby już być od dawna piłkarzem Celticu Glasgow, Mainz czy Wolfsburga. Jednak włodarze Lecha nie zdecydowali się na sprzedaż. Można było zainkasować wówczas nawet 2,5 mln euro, teraz kwota ta jest równa zeru. Pozostaje nadzieja, że pracujący na transfer do Werderu Brema czy Borussi M'gladbach Stilic błyśnie na tyle, by dać Lechowi puchary. Następca? I tu dochodzimy do powodu dla, którego Stilicia nie sprzedano wcześniej. Za następce z prawdziwego zdarzenia trzeba zapłacić. I to wcale nie mało bo przynajmniej 500 tys. euro. Takich pieniędzy Lech na środkowego pomocnika w ostatnim roku wydać nie chciał. Teraz nie ma wyboru chyba, że... No właśnie! Temat bomba! Jest propozycja wypożyczenia do końca sezonu z Wolfsburga Mateusza Klicha! Ma to szanse powodzenia jednak jest kłopot ponieważ Lech chce płacić byłemu graczowi Cracovii jedynie 30% wynagrodzenia z "Bundesligi". Ten cudzysłów wskazuje na to, że bardzo możliwe iż zawodnik jednak na taką ofertę przystanie. Sam deklaruje, że chętnie wróciłby do Polski. Pewnie nie do Cracovii, bo to oznacza przyznanie się do błędu ale Poznań byłby dobrym kierunkiem. Fakty są takie, że teraz rozpocznie się nowa zabawa pt. "Kto zastąpi Semira?". Oby nie był to tylko sequel serialu "Wisła szuka bramkarza"...

Semir Stilic

fot:   zpierwszejpilki.com.pl

Mateusz Klich

fot:   weszlo.com

sobota, 28 stycznia 2012

Dariusza Pasieki obraz fałszywy cz. 2

23 września ubiegłego roku, na blogu pojawił się artykuł pt."Fałszywy obraz Dariusza Pasieki". Poniższy wpis jest ponownym poruszeniem tematu niesprawiedliwej oceny szkoleniowca, po czterech miesiącach jego pracy w Cracovii.

Po nominacji 46-letniego szkoleniowca na następce Jurija Szatałowa pojawiły się głosy, że skoro "zdegradował Arkę to nie może "uzdrowić" Cracovii. Trzeba sprostować jedną rzecz. Pasieka Arki nie zdegradował! Drużynę trenował do 19 kolejki sezonu 2010/2011 włącznie i w tych 19 meczach jego zespół zdobył 19 punktów co daje mu średnią 1 punkt na mecz. Arka po jego odejściu zatrudniła Czecha Frantiska Strake. Pod jego wodzą Arka rozegrała 11 spotkań, w których zdobyła zaledwie 9 punktów. Jego wynik to 0,82 punktu na mecz. Która Arka grała lepiej? Idąc tym tropem to gdyby nie pożegnano Pasieki, a jego drużyna nadal zdobywała średnio 1 punkt na mecz to na koniec rozgrywek jej dorobek wyniósłby 30 punktów. O 1 punkt więcej niż Cracovia (29)! Więc Arka utrzymałaby się w Ekstraklasie i dzisiaj szykowała się do derbowego meczu z Lechią kosztem "Pasów". Nie można więc obarczać trenera Pasieki za klęskę Arki. Robił co mógł. Zaszczepił dobrą koncepcje gry w umówmy się nie zbyt rewelacyjny materiał ludzki, którym dysponował. W Krakowie ma w porównaniu do Gdyni komfortowe warunki pracy. Taktyka ta sama, typowa dla Bundesligi (w dużym skrócie: atakujemy jak mamy czym, a jak nie to chociaż nie straćmy gola) ale piłkarze lepsi. Na dodatek możliwość sprowadzenia do klubu potrzebnych piłkarzy bez mrugnięcia okiem. Efekty? Lepsze niż w Arce. 12 punktów w 10 meczach czyli średnia 1,2 punktu na mecz. Na ten wynik składają się 3 zwycięstwa, 3 remisy i 4 porażki. I jeszcze jedna ważna wartość liczbowa. Za jego kadencji w Cracovii "Pasy" tracą "zaledwie" 0,8 gola na mecz co względem wcześniejszej postawy obrony jest sukcesem. Pytanie tylko czy to wystarczy do osiągnięcia sukcesu?


fot:   sportowacracovia.wordpress.com

piątek, 27 stycznia 2012

(Nie) jest biednie w Śląsku Wrocław

Nie jestem pewien czy nawet osoby pracujące w klubie znają prawdę. Mamy do czynienia z pewnym paradoksem. Raz czytamy o stabilności  Śląska i gonieniu finansowej czołówki, a raz o unikaniu kominów płacowych czy zaległościach premiowych. Paradoks polega na ty, że i te i te informacje są prawdziwe! Fakty są takie, że w Śląsku źle nie jest skoro wypłaty są na czas mimo faktu odsunięcia budowy galerii handlowej, która miała być źródłem pieniędzy dla klubu. Zasada "75% zapełnienia stadionu to podnoszenie zysków" ma rację bytu i to z nadwyżką gdyż na meczach z Lechią i Wisłą był komplet widzów. Raczej więc w Śląsku biednie nie jest ale...na bieżąco. Jeśli coś jest ujęte w budżecie to są pieniądze. Gorzej gdy trzeba coś w tym budżecie zmienić. Premie za europejskie puchary nie były ujęte w budżecie. Jest to wszak 400 tys. zł za przejście Lokomotivu Sofia i Dundee United. Na dodatek 90 tys.zł za każde zwycięstwo w lidze. Było ich aż 12, klub nie zapłacił jeszcze za 4 więc jest winien piłkarzom ponad prawie 400 tys.zł. I jeszcze jedna zaległość, którą należało jednak ująć w budżecie czyli premie za wicemistrzostwo. Aż 1,5 mln zł! To ostatnie jest trochę nie zrozumiałe. Jednak gdy trener Lenczyk zażądał wykupienia Marka Wasiluka z Cracovii to 100 tys. zł się znalazło w trybie natychmiastowym! W sumie to tylko 100 tys. ale nie było ich w budżecie. Dług musi być spłacony do końca roku w całości (w sumie około 2 mln 300 tys.zł), bo nikomu nie są potrzebne niesnaski i chodzenie po sądach. Po co psuć dobrą atmosferę? Zyski ze stadionu powinny w pierwszej kolejności iść na spłatę długu. Transfery schodzą na drugi plan.

fot:   slaskwroclaw.pl

fot:   polskieradio.pl

czwartek, 26 stycznia 2012

Uratowany honor Ekstraklasy

Łódzki Klub Sportowy został można powiedzieć "reaktywowany". Widmo spadku jest już dla kibiców rzeczą paradoksalnie celem, bo grając juniorami ŁKS nie będzie w stanie się utrzymać. Oczywiście nie wiemy tego na 100% ale nawet w Łodzi nikt już w to nie wierzy. Pomoc ma nadejść od ludzi szanujących klub i nie mogących pogodzić się z myślą, że ich drużyna mógłby przynieść taki wstyd i wycofać się z ligi. ŁKS rozgrywki dokończy, mimo bardzo trudnej sytuacji. Potrzebne na wczoraj dwa miliony złotych jednak się znajdą i nikt w to nie wątpi  lecz dalsze funkcjonowanie klubu stoi pod dużym znakiem zapytania. Jest gorzej niż w przypadku Odry gdyż wodzisławski klub opuszczał szeregi Ekstraklasy jako niestabilny finansowo ale nie bankrut! ŁKS może jednak po spadku nie otrzymać licencji na grę w I lidze. Nie będzie także atutu sportowego w celu przyspieszenia budowy nowego stadionu przy al. Unii Lubelskiej. Przynajmniej nie zaszkodzi to innym klubom i logistyce rozgrywek. Nikt nie powie, że utrzymanie ktoś zawdzięcza trzem punktom za walkower. W sumie i tak by nie powiedział, bo rozegrane awansem mecze 16 i 17 kolejki ŁKS przegrał (z Lechem 0:4 i Śląskiem 1:2). więc nie można powiedzieć, że jakiś klub się nie wzbogaci o komplet oczek. Ponadto może nagle narodzi się gwiazda? Bez presji w nadchodzących 13 kolejkach jakiś zawodnik wybije się pod niebiosa naszej ligi i już w niej zostanie? Nie wiadomo. Dla kibiców ŁKS-u to nóż w plecy. Prognoza dopuszczająca bankructwo boli i z całe go serca współczuje fanom, działaczom i piłkarzom. Powiedzmy sobie jednak szczerze . Jednak dobrze, że tak się stało jak się stało...

wtorek, 24 stycznia 2012

Spekulacje szkodzą kadrze!


Ja się strasznie cieszę, że gazety mają co obrabiać, bo niemieckie media podały informację o zainteresowaniu Bayernu Robertem Lewandowskim. Tylko po co? To zwyczajnie nie w porządku. Wiadomo było od początku, że to „kaczka dziennikarska” i wymysły monachijskich jurnalistów.  To szkodzi reprezentacji! Po co taka burza? Żeby zakłócić spokój piłkarza i jego przygotowania do najważniejszej wiosny w życiu? Podobnie z Peszką. Sławek odnalazł się w 1.FC.Koln i nagle o jego transferze do Anglii mówi się tak samo często jak o odejściu Lukasa Podolskiego! To nie jest fair. Ale to co uczyniono w przypadku naszego kapitana – Jakuba Błaszczykowskiego to prawdziwy skandal. Jakieś wymyślone konflikty Kuby z dyrektorem Zorcem i trenerem Kloppem czy rozmowy o odejściu, których nie było to jest działanie szkodzące wizerunkowi piłkarza. Gdyby nie charakter Błaszczykowskiego pewnie nie miałby tak fantastycznej końcówki jesieni, bo po czymś takim ciężko się pozbierać. Jaką gazetę nie otworzysz tam spekulacje odnośnie Twojej osoby. Po co to wszystko? Jakoś transfery Obraniaka i Matuszczyka można było opisywać na podstawie faktów i autentycznych wypowiedzi, a nie wymysłów. Widzimy pewną zależność. Zawodnicy z problemami palą się do zmiany klubu (Jeleń, Obraniak), a potencjalne gwiazdy Euro trzymają się swoich drużyn jak się tylko da (Rybus, Lewandowski, Grosicki) i sprawa jest klarowna. Po co więc siać ferment? Przecież „Lewy” wcześniej niż latem nigdzie nie odejdzie. Nawet ofertę Realu, by odrzucił, bo teraz nie jest dobra pora na walkę o miejsce w składzie nowej drużyny tylko udowadnianie klasowości tam gdzie się jest. Chyba, że zmiana klubu może oznaczać zwiększenie szans na Euro. Wtedy ma to sens. Dlatego Matuszczyk czy Obraniak podjęli słuszne decyzje.

Robert Lewandowski
fot:   weszlo.eu

Sławomir Peszko
fot:  ligowepodworko.pl

Jakub Błaszczykowski
fot:  gwizdek24.se.pl

Adam Matuszczyk
fot:    gwizdek24.se.pl

Ludovic Obraniak
fot:   fifa.com


poniedziałek, 23 stycznia 2012

Śląsk to nie PSG i całe szczęście!


Muszę przyznać jestem pod wrażeniem. Mimo, że zgadzam się z opinią pana Tadeusza Pawłowskiego, który mówi, że jeśli Śląsk ma w przyszłości zdziałać w europejskich pucharach więcej niż w obecnym sezonie to musi zacząć sięgać po graczy z nieco wyższej półki, to jestem zbudowany kwestią transferów w stolicy Dolnego Śląska. Za równo do klubu jak i z klubu. Przyjście Patrica Mraza i Delibora Stevanovicia to duże wzmocnienia. Lewa obrona szwankowała więc Mraz jest dla Lenczyka dobrą alternatywą natomiast Stevanovic to środkowy pomocnik i jest to piłkarz zwiększający rywalizację z w drugiej linii. Nikt oczywiście nie chce wyrzucić Sebastiana Mili ale jednak potrzebny jest ktoś z kogo usług można skorzystać gdy np. Mateusz Cetnarski nie jest w pełni formy tak jak w minionej rudzie. Ważne jest jednak jak te transfery sfinalizowano. Temat Mraza pojawił się nagle. Od razu potwierdzono zainteresowanie tym piłkarzem. Gdyby nie „telenowele” w wykonaniu słowackiego MKS Żylina to zawodnik trafiłby to Wrocławia szybciej niż oczekiwano. Podobnie z Stevanoviciem. Także najpierw załatwiono transfer, a potem o nim mówiono. Czy wczoraj więc ktoś spodziewał się nagłówków „Fojut od lipca w Celticu?”  Nikt! A jednak! Nawet wśród najogólniejszych spekulacji nie przypuszczano, że filar i ostoja defensywy mistrza jesieni będzie brała czynny udział w okienku transferowym! W lipcu jednak wróci na Wyspy Brytyjskie by grać w drużynie Celtów. Transfer ten został sfinalizowany wzorowo. Nikt nie puścił „pary z ust” i media nie miały co napisać do momentu ogłoszenia decyzji. Ba! Nawet pracownicy klubu nie mieli o tym pojęcia, na czele z trenerem Lenczykiem. Nestor polskich szkoleniowców raczej będzie korzystał z usług byłego gracza Boltonu do końca sezonu. To odróżnia go od Ryszarda Tarasiewicza, który zapewne w podobnej sytuacji odsunąłby Fojuta od kadry pierwszego zespołu. Na pewno zwiększy się rywalizacja na pozycjach obu stoperów lecz to jedynie ze względu na szukanie następcy atletycznego obrońcy. Grać jednak powinien nadal, bo zawodnik, który ma już umowę z Celticiem Glasgow to bez wątpienia atut w walce o mistrzostwo Polski. Brawa za ten transfer, bo Fojut na wyspy wrócić bardzo chciał i trzeba było go puścić jednak jest to profesjonalista i wiosny zapewne nie odpuści.

Przypomnijmy sobie jaki huk medialny zrobił się gdy szejkowie z Paris Saint Germain zarzucili sieci na Davida Beckhama! Piłkarz już miał być zaprezentowany i co? Nic! Transfer upadł. Podobnie z Alexandre Pato czy Pippo Inzaghim. Więcej w mediach niż na biurku wlodarzy. Śląsk zrobił to staranniej. Dlatego pod tym względem bardziej udane okno transferowe miał Śląsk niż lider Ligue 1 – PSG… 

Jarosław Fojut
fot:   polskieradio.pl

niedziela, 22 stycznia 2012

Zachód czyli jednak Wschód


Który z piłkarzy naszej rodzimej Ekstraklasy nie marzy w kółko o tych samych dwóch rzeczach: grze w kadrze i wyjeździe do dobrej zagranicznej ligi? Z tym wyjazdem jest kłopot. Takie oferty nazywane są mianem „wyjazd na Zachód”. Wszystko byłoby w jak najlepszym porządku gdyby to miało cokolwiek wspólnego z prawdą. Niestety. Ile miesięcy mówiono, że po Pawła Brożka zgłosi się europejski potentat? Dużo. I co? Wylądował w Turcji tylko dlatego, że Turabzonspor zapłacili za duet Brożek & Brożek 2,5 mln euro co było kwotą nieosiągalną w przypadku innych ofert, których jak się okazało później… wcale nie było. Dlaczego informacje o transferze Artjoma Rudneva do Serie A (min. Genua czy Juventus)  zaraz były dementowane, a gdy mówiło się o nadchodzących ofertach z Metalista Charków to trzymano się kwot rzędu 6 czy 7 mln euro jakby to była mantra? Dlaczego mówi się, że Maciej Rybus z Legii spokojnie poradziłby sobie w lidze z czołowej piątki i w takiej się znajdzie jeśli tylko ktoś zapłaci 2 mln euro i nagle jedyne co można nazwać odzewem to zapytania z Tereka Grozny, które są atrakcyjne jedynie finansowo (przyjmijmy)? Jeśli ktoś się wybił poprzez Ligę Europy na taki pułap jak Rybus to nie po to, by grać (nikogo nie urażając) w Czeczenii. Jedyni rozsądni byli włodarze Lecha, którzy przystali na Broussię Dortmund w przypadku Roberta Lewandowskiego gdyż taka była wola piłkarza. Nikogo nie boli fakt, że zamiast 4,5 mln euro można było zyskać 7 od jednego z ukraińskich potentatów. Od pieniędzy ważniejszy jest zawodnik, bo to dzięki niemu mówimy o pieniądzach. Taka jest zasada. Wysyłając kogoś za wschodnią granice Polski podejmujemy ryzyko i oddalamy piłkarza od kadry. Safet Susic (selekcjoner Bośni i Hercegowiny) powiedział dosadnie jednak ujmując pragmatycznie obraz wydarzeń. Semir Stilic odegra w kadrze wiodącą rolę jeśli będzie grał w silniejszej lidze. Proste i klarowne. Jeśli wyjedzie do Rosji czy na Ukraine to będzie mu do kadry dalej niż z Polski! My natomiast nie rozumiejąc tego prostego mechanizmu musimy się zastanawiać jakie miejsca w tabeli ligi Tureckiej czy Rosyjskiej musi zajmować klub Polaka, by powołać go na kadrę.

Paweł Brożek
fot: sportstat.eu

Artjom Rudnev
fot:  babol.pl

Maciej Rybus
fot:   weszlo.com

sobota, 21 stycznia 2012

Wielki wstyd dla Ekstraklasy!


To jest zwyczajnie żałosne i nie da się tego inaczej nazwać jak upodlenie. Jednak nie chodzi o fakt ogłoszenia upadłości przez Łódzki Klub Sportowy. Chodzi o fakt wycofania się jakiegokolwiek klubu z Ekstraklasy, po półmetku rozgrywek, na niecałe pół roku przed Euro 2012 czyli w czasie gdy oczy Europy są zwrócone na nasz kraj. Kicker czy La Gazetta dello Sport nie napiszą na okładce „ŁKS ogłosił upadłość” ale gdzieś w komentarzach odnośnie Polski pojawi się taka informacja. To niesłychanie zła konfiguracja względem wizerunki Polski i naszej piłki. Ponadto zaczniemy zostać przyrównywani nie do Belgi (co miało wiele razy miejsce), a np. do Serbii czy Białorusi, ponieważ tam podobnie jak u nas są drużyny europejskie (Partizan Belgrad czy BATE Borysów), potem wielka przepaść i na samym końcu „ledwo dychające” finansowo kluby, które jeszcze długo będą w cieniu czuba. U nas patrząc z boku jest podobnie. Brak Lecha w europejskich pucharach to jasna informacja dla kibice z Francji czy Holandii – „W Poznaniu jest źle”. Dlaczego? Bo nikt nie sprawdza wyników polskiej ligi! Zdanie na temat rozgrywek w słabszych ligach wyrabia się na podstawie rozgrywek międzynarodowych.  Więc dla kibiców z Europy Lech zniknął z piłkarskiej mapy. I co teraz? Dostaną sygnał jasny! Są dwa kluby, które mają pieniądze i jakoś grają (Wisła i Legia), a reszta jest na skraju bankructwa tak jak ŁKS. Co jest nie prawdą rzecz jasna (wysokie budżety Zagłębie czy Cracovii – dwa ostatnie miejsca w tabeli) ale z takich informacji nie da się niczego innego wywnioskować. Straszna krzywda przez to może się naszej lidze stać. Ponadto wielka szkoda: tradycji, derbów Łodzi czy ciekawej grupy piłkarzy, która ze względu na rozbieżności finansowe już ze sobą nie zagra. Co dalej z ŁKS-em? Zaczną od nowa jak Odra Wodzisław? Trzeba było zachować resztki honoru, grać wiosnę juniorami, spaść z ligi (ale sportowo!) i stoczyć się na poziom rozgrywek, który będzie korzystnym do odrodzenia. Szkoda, że drużyny w Polsce nadal opuszczają ligę przy stoliku, a nie na boisku. Może to wszystko nie prawda?

piątek, 20 stycznia 2012

Takiego meczu nie było od dawna!

Odwołanie meczu o Superpuchar latem wywołało nie lada burzę. Okazało się to jednak właściwą decyzją gdyż teraz zagramy na najważniejszym stadionie w Polsce, w komfortowych warunkach mimo zimy, a na dodatek czując się bezpiecznie. I to właśnie była przyczyna odwołania letniego pojedynku Legii z Wisłą. To co wydarzyło się w Bydgoszczy podczas finału Pucharu Polski odstraszyło organizatorów i ciężko było znaleźć stadion, którego użyczyliby zarządcy. Argumenty były dwa. Po pierwsze bano się, że Bydgoszcz to była dopiero pierwsza odsłona, a po drugie mecze Wisły z Legią zawsze są spotkaniami podwyższonego ryzyka. zdecydowano się więc na zmianę terminu i wygląda na to, że będą z tego same korzyści. Prawdopodobnie gdyby ubiegłoroczny finał Pucharu odbył się na typowo piłkarskim obiekcie to nie doszłoby do awantur. Ale cóż. Stało się i trzeba z tego wyciągnąć wnioski jednak nie było dobrym rozwiązaniem zamykanie obiektów w Warszawie i Poznaniu. Nie jest to przeciwstawienie się problemowi chuligaństwa na stadionach ale podjudzanie do kontrataku.

O Superpuchar tym razem zagrają dwie najlepsze drużyny w Polsce roku 2011. Na dodatek będzie to próba generalna dla Legii przed meczem ze Sportingiem Lizbona, a dla Wisły przed konfrontacją ze Standardem Liege. Kibice są bardzo zainteresowani tym meczem. Zakładano przyjazd 10 tys. kibiców z Krakowa  oraz rozprowadzenie również 10 tys. biletów wśród fanów z Łazienkowskiej 3. Okazuje się jednak, że to Legia może być przeważającą stroną gdyż fanów Białej Gwiazdy przyjedzie jakieś 8 tysięcy. Tak czy tak widowisko będzie pierwszej klasy. Każdy chce dobrze zacząć rok i wygrać to trofeum. Myślę jednak, że Maciej Skorża będzie chciał sprawdzić swoich zawodników i przyglądać się im po raz ostatni przed Ligą Europy, Kazimierz Moskal za to zrobi wszystko, by wygrać z Wisłą pierwsze trofeum w roli szkoleniowca.

Takiego meczu dawno nie było!


fot:   tygodnik.futbol.pl

fot:  legia.net

czwartek, 19 stycznia 2012

Co po EURO 2012?


Od czasu losowania grup eliminacyjnych Mistrzostw Świata w Brazylii nie przypominam sobie, by ktoś w mediach powiedział czy napisał jedno zdanie, w którym wybiega w przyszłość dalej niż do Euro 2012. Tak naprawdę Mistrzostwa Europy to początek. Początek początku albo początek końca ponieważ w razie sukcesu będziemy mieli większe oczekiwania i możliwości jednak jeśli się skompromitujemy, to suchej nitki nikt na Polsce nie zostawi. Ciekawe jaki będzie kształt reprezentacji po tej wielkiej imprezie. Kto ją poprowadzi i kto niej będzie grał? Na to pytanie odpowiedź uzyskamy w trakcie trwania Euro gdyż wyjście z grupy oznacza duże prawdopodobieństwo, że Franciszek Smuda zostanie na stanowisku. Tak na marginesie – nie należy się sugerować plotką, która została rozpowszechniona w rosyjskich mediach, mówiąca o zainteresowaniu pracą w Spartaku Moskawa przez naszego selekcjonera. Jeśli natomiast z grupy nie wyjdziemy, to nie dość, że gracze FC Koln zabiją nas śmiechem (jak obiecał Lukas Podolski) to jeszcze trzeba będzie znaleźć odważnego, który zasiądzie na ławce trenerskiej podczas tegorocznych meczów eliminacji MŚ 2014. Nie lada wyzwanie. Do baraży powinniśmy awansować ale pod warunkiem, że nie zapomnimy lekcji z meczów w Warszawie i Wrocławiu. Bardzo możliwe, że kilku zawodników stanowiących trzon reprezentacji zakończy swoją karierę w narodowych barwach. Chodzi np. o Dariusza Dudkę czy Arkadiusza Głowackiego. Ciekawym sprawdzianem będzie pojedynek z Ukrainą. Tym razem o punkty. Będzie można ocenić w jaki sposób Euro wykorzystali gospodarze. Aż strach pomyśleć co się będzie działo na zgrupowaniu przed sierpniowym sparingiem z Estonią. Albo w chwale zjawi się tam kręgosłup drużyny szykowanej obecnie do meczu z Grecją albo nowe twarze, które mają dopiero zacząć grze kadry nadawać tempa. Ciekawe także gdzie reprezentacja będzie grać. Stadionów mnóstwo ale wydaje się, że Narodowe Centrum Sportu będzie chciało, by wszystkie mecze o punkty były rozgrywane na Stadionie Narodowym. Wszystko po to aby zapełnić kalendarz imprez i nie dopuścić do stwierdzenia „Narodowy stoi pusty”. Miejmy także nadzieje, że Orzeł wróci na właściwe miejsce na koszulkach. Mimo, że stare porzekadło mówi „sprzęt nie gra” to przydałaby się taka zmiana, a właściwie powrót to starych, dobrych tradycji dla poprawy wizerunku…

fot:  emsep.blogspot.com
fot:   se.pl

środa, 18 stycznia 2012

Do kataklizmu w Widzewie jeden krok!


Widzew stacza się po równi pochyłej. Jesienią wszystko było maskaradą. Wiosną ujrzymy rzeczywistość. Pragmatycznie rzecz ujmując kibice czują się okłamani. Gdy odchodził Czesław Michniewicz zapachniało konfliktem jednak praca Radosława Mroczkowskiego i jej efekty wytrąciły kibicom argumenty z rąk. Zaczęli bardzo szanować byłego szkoleniowca Młodej Ekstraklasy łódzkiego klubu i wspierać zawodników ponieważ wiedzieli, że każdy z nich daje z siebie 120%. Pogodzono się ze stratą Darvydasa Sernasa, bo okazało się, że można grać skutecznie bez Litwina, z kontry i zdobywać punkty, a na dodatek Sernas zablokował swoją formę grając już koszulce Zagłębia. Teraz wszystko się zmieniło. Kibice są rozwścieczeni. Już niebawem może dojść do protestów i bojkotów. Żaden kibic Legii i Widzewa nie chce otwarcie powiedzieć, że oba kluby coś łączy bo pomiędzy tymi zespołami jest wiele antagonizmów jednak taka jest prawda. Ponad dwuletnie milczenie fanów Legionistów także było spowodowane min. karygodnymi decyzjami zarządu. Cóż jednak zrobić gdy klub się sypie? Trzeba sprzedawać. Sprzedaż Budki do Pogoni to prawdziwy cios dla fanów. 200 tys. zł to niewiele w porównaniu z kataklizmem, który może mieć wiosną miejsce na trybunach. Na dodatek skonfliktowany z kibicami Sebastian Madera pogrążył się głośno mówiąc o wyczekiwaniu na przejście do Zagłębia. Nie prędko zapomniana zostanie też historia Dudu, który jest na sprzedaż i wszyscy dobrze wiedzą, że klub sprzeda go za mniej niż jest wart żeby tylko sprzedać, a chętnych nie brakuje.  Co więcej. W miejsce Budki sprowadzono Marcina Kaczmarka, który jesienią wyróżniał się ŁKS-ie. Reakcja trybun może był tylko jedna. Oby tylko nie powtórzyła się historia Chórzysty – Pawła Kaczorowskiego, który po rozstaniu z Lechem przeżył piekło w Legii Warszawa. Czarę goryczy może przelać nowy stadion dla Widzewa, a właściwie jego brak. Nie dość, że miasto sfinansuje zaledwie jedną trybunę to jeszcze początku prac nie widać. Może i dobrze, bo kataklizmem byłoby nie mieć kim takiego obiektu zapełnić (planowana pojemność to 33 128 miejsc)…

fot:  mmlodz.pl

fot:   mmlodz.pl

wtorek, 17 stycznia 2012

Ciekawa wiosna w Bytomiu


Temperatura na plusie, słońce czy topniejący śnieg to bez wątpienia oznaki wiosny. Jednak jeśli te zjawiska zaobserwujemy w Bytomiu, nie będzie to równoznaczne z jej nadejściem. Polonia musi się sporo natrudzić, by wyjść na prostą. Bytom to miasto często odwiedzane przez potencjalnych inwestorów lecz nic z tego nie wynika. Jest biednie ale nie jest beznadziejnie. Wydaje się, że Polonia ma lepszą sytuacje niż np. ŁKS. Prosperuje nieco stabilniej i nie działa ponad swoje możliwości. Cel – utrzymanie, wykonawca – Dariusz Fornalak, środki – 400 tys. euro ze sprzedaży Jakuba Świerczoka. Wszystko jest poukładane. Pozostaje tylko jedno pytanie. Czy to wypali?! Niby strata do bezpiecznej pozycji jest nie aż tak duża, bo wynosi 5 punktów ale doza niepewności pozostaje. Przecież z 20 zdobytych jesienią goli aż 12 to trafienia Świerczoka, którego już w Bytomi nie ma. Jest za to następca. Chodzi o Alexandre, napastnika Śląska Wrocław, który jest chwilowo skazany na porażkę nawet w walce o osiemnastkę meczową gdyż ciężko będzie mu zdetronizować Christiana Omara Diaza, Johana Voskampa czy Łukasza Gikiewicza. Dla zawodnika i klubu jest to szansa. Ponadto do Bytomia miałby wrócić Michal Hanek, a do bramki wskoczyć dobrze znany z występów Ruchu (obecnie Korona) - Krzysztof Pilarz. Martwią za to odejścia. Wiosną nie zobaczymy w Polonii Adriana Chomiuka i Lukasa Kilara, a także Michala Misiewicza czy Luki Tiodorovicia, pomijając oczywiście Jakuba Świerczoka. Działacze z ul. Olimpijskiej 2 starają się wypełnić luki po ubytkach. Sprawa Świerczoka jest oczywista. Chodziło o pieniądze. Natomiast reszta zawodników wydaje się być zbędna (poza Kilarem jednak on zdecydował się zakończyć karierę) więc jeśli Alexandre albo ktoś inny przejmie chociaż w części odpowiedzialność za strzelanie bramek to Polonia ma szanse się utrzymać.


fot:   poloniabytom.com.pl

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Napastnika zatrudnię od zaraz!

Jeśli ktoś myśli, że Maciej Skorża to trener mający największy komfort pracy to się grubo myli. Legia tnie koszty niczym beniaminek, zajmujący po jesieni ostatnie miejsce, którego na dodatek zostawił sponsor. Mimo, że w tym roku Legia ma największy budżet w lidze! Jak na polskie warunki to budżet gigantyczny, bo wynosi aż 80 mln zł! Jednak właśnie ze względu na oszczędności (spłata zaległości wobec koncernu Mariusza Waltera) transferów gotówkowych nie będzie aż do lata. Potrzeby jednak są i to wcale nie takie małe. Przy założeniu, że nikt z tej drużyny nie odejdzie, Legia potrzebuje zmiennika dla Daniela Ljuboji. Po pierwsze dlatego,  że nie można zostawać z jednym napastnikiem, a ponadto były piłkarz PSG i Stuttgartu ciągle (już od kilku miesięcy) narzeka na uraz mięśnia przywodziciela. Wielka szkoda, że nie udało się pozyskać Davida Lafaty. To lepsza wersja Michała Hubnika, a na dodatek konkurencji nie było w walce o tego piłkarza ponieważ kilka dni temu przedłużył kontrakt z FK Jablonec 97. Niestety największym minusem była kwota odstępnego - 800 tys. euro. Właśnie! Hubnik! Myślę, że ten piłkarz jeszcze nie udowodnił na co go stać ale jeśli obecnie leczona kontuzja się odnowi to trzeba będzie się tego piłkarza pozbyć gdyż nikt nie pozwoli sobie na płacenie pensji i pokrywanie kosztów leczenia piłkarza, z którego usług klub nie korzysta. Podobnie  było z Takesurem Chinyamą, który ostatecznie wrócił do rodzimego Zimbabwe. Wiosna powinna jednak stać pod znakiem poszukiwania napastnika. Podobno gdyby Wisła nie skorzystała z opcji pierwokupu Dudu Bitona, Legia zarzuci sieci na Izraelczyka. Jednak 1,6 mln euro to dla Legii podobnie jak dla Białej Gwiazdy spora suma. 

Trener Maciej Skorża
fot: legionisci.com

Daniel Ljuboja
fot:  jagiellonia.pl

Dudu Biton
fot:  gwizdek24.se.pl

David Lafata
fot:   ekstraklasa.wp.pl

niedziela, 15 stycznia 2012

Obraniak na Euro 2012 tylnymi drzwiami?


Ludovic Obraniak w Girondins Bordeaux! To jest informacja tygodnia bez wątpienia! Wszyscy zdają sobie sprawę jakie konsekwencje to za sobą niesie. Po pierwsze regularna gra (przynajmniej duże szanse) ponieważ mistrz z 2009 roku potrzebował prawego pomocnika i dlatego też zapłacono za Obraniaka 1 mln euro! To nie wiele jak na realia Ligue 1 ale powiedzmy sobie szczerze, że Bordeaux nie jest tak bogate jak Marsylia czy Lyon (nie wspominając już o PSG), a na dodatek to suma robi się całkiem okazała biorąc pod uwagę, że kontrakt Ludo z Lille wygasał w czerwcu. Poza tym ten transfer to dowód na markę jaką wyrobił sobie we Francji wychowanek Metz. Kłopot jest jednak jeden. W tym tygodniu także pisano wiele o powrocie na boisko Sebastiana Boenischa. Sondowano kolejne kłopoty z bokami obrony w kadrze Smudy spowodowane zmianą pozycji na boisku w Werderze Brema. Polski dotychczasowy lewy obrońca miałby zając miejsce na prawej obronie gdyż takie zapotrzebowanie ma Thomas Schaaf. Co prawda Boenisch bardzo dobrze gra prawą nogą ale dla kadry to kłopot. Nikt nie założył, że lewa obrona stanie się tuż przed Euro takim dylematem mimo, że Sebastian wróci do zdrowia. Oto szansa dla Kuby Wawrzyniaka. Ewentualnie możemy także spodziewać się pojedynku Piszczek – Boenisch ale do tego długa droga gdyż wiele może się jeszcze zmienić. Z Obraniakiem podobnie. W kadrze na lewej pomocy, w Bordeaux na prawej. I co teraz? Czyżby miało dojść do rywalizacji z Kubą Błaszczykowskim? Oby nie gdyż najgorsze co można zrobić to przestawić naszego kapitana. Wszystko zależy od gry. Jeśli Obraniak wykorzysta szanse, to łatwiej mu będzie znaleźć pozycję w reprezentacji. Jest też opcja wygrania rywalizacji z Mierzejewskim i bycia centralną postacią drugiej linii. Musi jednak jak najszybciej wkomponować się w drużynę Francisa Gillota. Wówczas wywoła ból głowy u selekcjonera Smudy. Jeszcze jedno. Ma niesamowite szczęście, że udało mu się na pół roku przed Euro zmienić klub na taki, w którym będzie grał. Mało kto odważyłby się na takie posunięcie. Niech pokaże na co go stać…

Ludovic Obraniak na prezentacji w nowym klubie:
fot:   2x45.com.pl

sobota, 14 stycznia 2012

W Łodzi pogodzeni ze spadkiem?


Kibice Łódzkiego Klubu Sportowego mogą mieć zaledwie jeden powód do zadowolenia. Klub wrócił bowiem do starego herbu czyli tzw. „przeplatanki”, która jest dużo bliższa kibicom. Poza tym to chyba nikt nie byłby skłonny wydusić z siebie tezy, że odsunięcie od pierwszego zespołu Mięciela, Szałachowskiego czy Adamskiego to dobre posunięcie. To suwerenna decyzja trenera Tarasiewicza. Jeśli ten plan się nie powiedzie to dojdzie do „medialnego linczu” jeśli natomiast mimo tego ŁKS się utrzyma to nikt nie powie, że to zasługa pozbycia się doświadczonych graczy. Przyjście Łobodzińskiego i Sasina to wielkie ryzyko. Zwłaszcza w przypadku byłego gracza min. Zagłębia Lubin i Wisły Kraków. Nie dlatego, że ciąży nad nim korupcja i głosy, że nie został ukarany sprawiedliwie względem innych uczestników zrzutki na mecz z Cracovią, w którym remis dawał Lubinianom puchary (padł remis 0:0) ale dlatego, że od ponad roku nie miał kontaktu z piłką na wysokim poziomie. Nie jest to przecież młody już zawodnik bo stuknęła mu 30-tka. Dalej idąc. Gdy czytam o możliwości wypożyczenia jakiegoś gracza na pół roku to przypomina mi się heroiczna walka o utrzymanie Odry Wodzisław z wiosny 2010 roku. Zakończona niepowodzeniem mimo, że znane nazwiska miały uratować 19-stą drużynę w tabeli wszechczasów Ekstraklasy. Brasilia czy Cantoro mimo, że błyszczeli nie dali rady. Dlaczego? Bo to działanie nie po kolei! Robert Kolendowicz także był jednym z bohaterów, którzy mieli obronić Wodzisław. Zagrał w 9 meczach, gola nie zdobył i wszyscy wieszali na nim psy. Dzisiaj mimo 32 lat jest najszybszym zawodnikiem I ligi i lada chwila znów zamelduje się w Ekstraklasie. Tym razem w barwach Pogoni. To nie poważne co się dzieje w Łodzi. Ja rozumiem, że z pustego to i Salomon nie naleje ale umówmy się, że w takim wypadku nie należy osłabiać zespołu jeśli nie trzeba. Gdyby polityka była inna to nikt nie protestowałby przy terminach spłaty długów czy wypłacaniu tylko części pensji. Teraz należy zrozumieć piłkarzy, którzy mają do czynienia z najbiedniejszym klubem w lidze od lat, który postępuje jak zabawka bogatego szejka…

Ryszard Tarasiewicz (były trener Śląska Wrocław)
fot:  gwizdek24.se.pl

piątek, 13 stycznia 2012

Napastnicy Cracovii - historia prawdziwa!

Nie jeden kibic Cracovii zastanawia się czy nad jego drużyną ciąży jakieś fatum. Można tak pomyśleć patrząc na poczynania odpowiedzialnych za zdobywanie bramek zawodników odkąd Cracovia powróciła do Ekstraklasy (2004). W kadrze Pasów było od tego czasu 23 napastników.  Ostatnim, o którym złego słowa nie można powiedzieć był Piotr Bania. Gdy Krakowianie walczyli o awans do elity, wychowanek Kabla Kraków nie zawiódł i strzelił 18 goli. Został wówczas najskuteczniejszym zawodnikiem ówczesnej II ligi. Po barażach (wygranych z Górnikiem Polkowice dwa razy 4:0) nie zapomniał o strzelaniu bramek także w Ekstraklasie. W sezonie 2004/2005 uzyskał średnią 0,46 gola na mecz. Takiej średniej już nikt jak dotąd nie powtórzył. Najbliżej był Tomasz Moskała w sezonie 2006/2007. Były snajper min. GKS-u Katowice i Dyskoboli Grodzisk Wlkp. uzyskał drugi wynik. 10 bramek w 28 meczach dało mu średnią 0,36 bramki na spotkanie.  Czy ktoś zbliży się do tych bardzo szanowanych w Krakowie zawodników? 



Napastnicy Cracovii od 2004 roku ogółem:

MIEJSCE
ZAWODNIK
ŚREDNIA
MECZE/GOLE
1
Piotr Bania
0,28
74/21
2
Radosław Matusiak
0,23
35/8
3
Bartosz Ślusarski
0,22
37/8
4
Kamil Witkowski I
0,17
36/6
5
Tomasz Moskała
0,15
131/19
6
Marcin Bojarski
0,12
114/17
7
Jakub Kaszuba
0,09
22/2
8
Łukasz Szczoczarz
0,08
38/3
9
Koean van der Biezen
0,08
13/1
10
Andrzej Niedzielan
0,07
14/1
11
Bartłomiej Dudzic
0,07
89/6
12
Marcin Krzywicki
0,05
20/1
13
Marcin Dudziński
0,00
4/0

Kacper Tatara
0,00
2/0

Sebastian Kurowski
0,00
4/0

Karol Gregorek
0,00
3/0

Jakub Snadny
0,00
7/0

Daniel Misan
0,00
2/0

Jakub Grzegorzewski
0,00
2/0

Krzysztof Kaliciak
0,00
3/0

Gheorghii Ovseannicov
0,00
9/0

Pavol Masaryk
0,00
6/0

Wojciech Okińczyc
0,00
0/0

czwartek, 12 stycznia 2012

Wisła Kraków w 1/4 LE?



Mimo, że było to niemalże najlepsze losowanie z możliwych, radości nie okazywano. Po pierwsze aby nie zapeszać, a po drugie dlatego, że nie wiadomo było jeszcze nawet kto wiosną Wisłę poprowadzi. Fakty są jednak takie, że przed piłkarzami Białej Gwiazdy rywale do przejścia. Oczywiste jest przecież, że Standard Liege delikatnie mówiąc nie jest mocniejszy od Twente Enschede czy Fulham. Nie powiem, że Wisła to faworyt bo nie należy przesadzać ale powiedzmy sobie szczerze, że ocenianie szans 50/50 to nie jest czysta kurtuazja czy tylko przejaw szacunku wobec rywala. To po prostu pragmatyczne podejście gdyż w tym dwumeczu może zdarzyć się wszystko. 


Trochę historii…

Ostatni raz polska drużyna wiosną przeszła rywala w sezonie 1990/1991 gdy Legia ograła Sampdorię Genua (1:0, 2:2) w Pucharze Zdobywców Pucharów. Następnym rywalem (półfinał) był jak pamiętamy Manchester United i Warszawianie musieli uznać wyższość utytułowanego rywala przegrywając i remisując (1:3, 1:1). Od tego czasu, a więc już 21 lat polska drużyna nie zdołała wyeliminować w europie na wiosnę żadnego przeciwnika. Ba! Od tamtego czasu nasze zespoły zagrały wiosną w pucharach 10 meczów. I tylko jeden zakończył się zwycięstwem (Lech – Sporting Braga 1:0; sezon 2010/2011)! Pora już, a przede wszystkim okazja żeby te niechlubne statystyki poprawić. Po drugie to byłaby kontynuacja spektakularnych sukcesów w tym sezonie. Awans rzutem na taśmę Legii do fazy grupowej LE, dobra postawa Wisły mimo nie osiągnięcia głównego celu czyli fazy grupowej Ligii Mistrzów, awans Legii oraz Wisły do 1/16 LE, zaznaczając okoliczności zajęcia drugiego miejsca przez piłkarzy Moskala.

Sukcesy czyli pieniądze…

 Gdyby dorzucić awans drużyny do kolejnej rundy to uzyskamy następną  porcja radości dla kibiców (co po średnio udanej marketingowo jesieni jest Wiśle niezbędne, by zapełnić stadion), punkty do rankingu i zwiększenie szans na rozstawienia w następnej edycji oraz pieniądze. Właśnie! Jak dotąd Wisła zarobiła (uwaga!) ponad 15,5 mln zł! Za wyeliminowanie Skonto Ryga i Liteksu Łowecz Biała Gwiazda zainkasowała jedynie 800 tys. zł. Ale za dwumecz z Apoelem dostała już 2,1 mln euro! Na dodatek awans do fazy grupowej, mecze z Twente, Odense i Fulham, a w efekcie awans do fazy pucharowej LE wzbogaciły Krakowian o ponad 1,6 mln euro. Za awans do następnej rundy (ćwierćfinał) na Reymonta wpłynie kolejna kwota. Tym razem 400 tys. euro. To mało w porównaniu do Ligii Mistrzów (za awans do ćwierćfinału gratyfikacja wynosi ponad 3 mln euro) ale dla polskich klubów to spore wsparcie. Popatrzmy na Lecha. Kolejorz musiał się zapożyczyć na kwotę 5 mln zł żeby dopiąć budżet na 2012 rok, który wynosi 45 mln zł. Wszystko przez brak bonusów z Europy. Za występy w Lidze Europy w zeszłym sezonie Lech Poznań otrzymał prawie 2 mln euro. Z racji braku tych wpływów trzeba będzie sprzedać latem Rudneva i liczyć na powodzenie (a najpierw awans!) w europejskich rozgrywkach.

Moskal magnesem dla kibiców…

Wisła ma dużą motywacje ale porozmawiajmy o sprawach czysto boiskowych. Potrzebne są wzmocnienia ale nie duże. Lepiej przebudować drużynę latem. Teraz potrzeba obrońcy, skrzydłowego i napastnika.  De facto kadra już została wzmocniona za sprawą pozostawienia na stanowisku Kazimierza Moskala, za którym murem stali zawodnicy i kibice. W mediach można było przeczytać opinię pana Andrzeja Strejlaua, który uważa, że Wisła zbyt późno wznowi treningi. Pierwsze spotkanie w 2012 roku odbędzie się 12 stycznia. Co ciekawe zespół młodej Ekstraklasy zajęcia rozpocznie 9 stycznia. Nie mówmy jednak, że to zmniejsza szanse na dobre przygotowanie ponieważ, właśnie ta świeżość może Wiśle pomóc i cztery tygodnie przygotowań w zupełności wystarczą. Pamiętamy co było latem. Wisła do walki o Ligę Mistrzów przystąpiła dobrze przygotowana mentalnie i taktycznie ale z motoryką było bardzo słabo. Aby nie powielić błędów Roberta Maaskanta dano piłkarzom więcej wolnego. Atutem nie będzie pierwszy mecz u siebie i to jest pewne. Władze klubu robią wszystko aby poprawić frekwencje na wiosnę. Obniżane są ceny biletów i karnetów, a także zostały utworzone specjalne promocje na np. na Puchar Polski. Wsparcie się bezwzględnie przyda jednak rewanż będzie decydujący.

Standard w kryzysie…

 Argumentem najbardziej przemawiającym za piłkarzami Wisły będzie postawa Belgów na krajowym podwórku. Standard w ostatnich czterech ligowych meczach aż trzy razy remisował i raz przegrał. Są więc kłopoty z wydobyciem potencjału ofensywnego w drużynie Jose Rigi. Jak widać 10-krotny mistrz Belgii jest w tym momencie w dyspozycji sprzyjającej Wiśle. Oby tylko Krakowianie nie zawiedli i trafili z formą.

„Wybierz sobie przeciwnika!”…

 Pogdybajmy co się stanie w razie awansu piłkarzy Moskala. Club Brugge lub Hannover 96. Z tego dwumeczu wyłoni się ewentualny rywal Wiślaków. Jest to para z widocznym faworytem. Podopieczni Mirko Slomki są teoretycznie mocniejszym zespołem ale nie jest powiedziane, że te różnice przeszkodzą Belgom w sprawieniu niespodzianki. Brugge pamiętamy ze słynnych rzutów karnych po dogrywce w meczu z Lechem w IV rundzie kwalifikacji LE sezonu 2009/2010. Drużyna w chwili obecnej wydaje się być ciut lepsza niż Standard. Piłkarze trenera Adri Kostera zajmują trzecie miejsce w tabeli Jupiler Leauge. Hannover jest jedną z rewelacji tegorocznej Bundesligi. Pewnie gdyby nie postawa Borussi Moenchengladbach, która zajmuje czwarte miejsce to gracze 96 byliby objawieniem rozgrywek. Obecnie zajmują 7 pozycję. Graczem niemieckiej drużyny jest Artur Sobiech jednak niebawem może się to zmienić bo rozważana jest możliwość wypożyczenia byłego piłkarze min. Ruchu i Polonii Warszawa. Kontuzja potem dyskwalifikacja spowodowały, że ta runda jest kompletnie dla Sobiecha nie udana i Euro 2012 oddala się wielkimi krokami.

Podsumowując…

Szanse na historyczny sukces są. Osobną kwestią jest ścieżka Legii Warszawa. Sporting Lizbona to już ciężka przeprawa, a co dopiero Porto czy Manchester United.  Wisła jednak jak na ten etap rozgrywek ma drogę „usłaną różami”. Szkoda jednak tylko, że istnieją paradoksy, które coś pozornie łatwego zamieniają w katorgę…